wklejam co dostałam

jak czytałam to zaszkliło mi się ze wzruszenia
Niebawem minie rok od mojego przyjazdu do Poznania...właściwie to ja nie chcialem wogóle zmieniac mego miejsca zamieszkania.W altance u Cioci Basi było mi całkiem dobrze:-) Mialem spokoj,jeść dostawalem,na spacerki wychodziłem:-).Sama jazda nie była dla mnie złym przeżyciem...ciemno,noc...jechalismy baaaardzo dlugo,na chwile gdzieś sie zatrzymaliśmy,pachnialo benzyną...Potem nagle znalazlem sie w duzym pokoju,miałem swój tapczan do dyspozycji,żarcie non-stop,kuwetę.Pogodniej spojrzalem w przyszlosć-no spojrzalem to troche na wyrost...bo juz wtedy nic nie widziałem,a oczka bolały...ach bolały i zeby tez.A te robale obrzydle...fuj.Ale to wszystko mam juz za soba.Przezylem bardzo ciężka operację,nawet miałem zal do mamusi,ze zgodziła sie na nią i powyjmowalem sobie z oczek saczki..oj nabroiłem ,nabroilem.Podobno wiele siwych wlosow mamusia nabawiła sie przeze mnie:-) Ale po tygodniu stał sie cud : oczka nie bolaly tak jakby ich wcale nie było,zeby tez nie.Jedynie caly czas coś nie do konca z moczem jest w porządku,ale tak bardzo już sie nie denerwuję bo podobno nerwowe koty tak mają:-) A jak tu sie nie wkurzać: mam dwie siostry i brata-który nie jest już maly i potrafi dokuczyc rodzenstwu:-) Jakby tego było mało na MÓJ ogród przychodzą obce koty obojga płci i łaża po moich ścieżkach,drzewach i trawniku .Są takie beszczelne,że musze je przeganiać...a wtedy krew mi się burzy,warczę i mógłbym je zagryzć.Ja staram się jak mogę znaczyc wszystkie miejsca strategiczne,codziennie obsikuję,spawdzam..naprawdę staram się upilnować moje terytorium przed intruzami:-) Mamusia nie pozwala mi juz wychodzić o 3-4 nad ranem,bo jak był mróz to pewnie nie chciało jej się wychodzić z wyrka...oj ludzie są leniwi...a przeciez nad ranem jest najbardziej ciekawie na ogrodzie...Teraz wychodze okolo 6-tej,potem sniadanko je każdy z osobna,trzeba uważac na Puszka,którego ja przezywam Waciakiem/ze względu na dziwne watowate włosy....i ten ogon jak u wiwiory/.On ma niesamowity apetyt i zjada dosłownie wszystko i jest niesamowitym złodziejem.Ja nie,jestem porzadnym kotem...wskakuję na stoły...tak zgadza się,nie zaprzecze...ale musze zobaczyć czy czasem nie ma jakis smakolykow ale nie jestem tak żarty jak Puszek,nie.Nie zjem wszystkiego,zostawię kawałek mamusi:-) Troszkę przytylem ,waże ponad 6kilogramów:-) ,mowia,ze wyglądam jak panda..hm może i coś w tym jest.Mimo,ze nie widzę bardzo dobrze sobie radze i na spacerach i w domu:-) Wskoczę na parapet jak jest okno otwarte i wdycham troche powietrza,ale za świeże to ono nie jest bo podobno mieszkam w mieście.No to tyle co chcialem Wam powiedziec .Pozdrawiam serdecznie Ciocie Basię i wszystkie osoby,ktorym moj los nie był obojetny....także pilota z którym jechała mamusia-Ciocie Małgosie ,która nadal odwiedza mnie i potuli gdy jest mi smutno:-)
Ps
Wdzieczny byłbym gdyby Ciocia Basia mogla ten list wkleić na mój watek Miau,bo jestem kotem inteligentnym ale mamusia mówi,ze dopiero od wrzesnia pojde do zerowki.Dostane butki/4/i plecaczek oraz woreczek na tenisowki:-)

Pa!Pa!Już nie wrócę do Zabrza:-)
Randy zwany Ranim albo gdy nie slucham to Randeuszem:-)


"Człowiek nie jest apoteozą ewolucji, a jedynie ślepą uliczką pomniejszej, bocznej gałęzi jednej z mniej wykształconych podgrup ssaków." pamietnikpoldka.blogspot.com