Kinnia pisze:bez MRI leczenie objawowe jest 'takie se'
może byc i tak, że faktycznie jest ucisk spow. guzem, przy odrobinie szczęścia operacyjnym
ale to, wyjaśnić można tylko badaniem
jesli kot jest spowolniały, senny, zapewne nie bedzie potrzeby podawać narkozy, może wystarczyć niewielka premedykacja
możliwe tez jest, że trzeba obniżać ciśnienie w czaszce, wtedy potrzeba podać leki
itd. itp.
na ten moment nie wiecie nic, zupełnie nic
może tylko to, że kot umiera
tak po prawdzie i na prawdę łażenie po omacku, gdybanie i zastanawianie się to strata czasu
i kota
jeszcze jedno
nie rozumiem, jak to jest, że wet nie chce zrobic jakiegoś badania
a jednocześnie nie wie co kotu jest i nie jest w stanie pomóc
ale może ja jestem dziwna
Ta decyzja dzisiejsza byla bardzo trudna...
Nie mam pretensji do wetów (bo w sumie czterech go widziało, bardzo dobrych specjalistów. Wszelkie badania laboratoryjne wyszły dobrze. Został tylko mózg. TK - pewnie by coś wykazało, ale to męczenie kota, który źle znosił jazdę pomimo cięzkiego stanu, miauczał, a raczej jęczał, a rodzaj objawów i tak szybki postęp nie wskazywał na możliwość operacji.
Wczoraj dostał dwa razy - rano i wieczór ma maksa leki obniżające ciśnienie wewnatrzczaszkowe i sterydy. W zasadzie tylko to leczenie drogą wykluczenia pozostało, ale nie pomogło nic, może o tyle, że na krótko zaczął podejmować próby tego błędnego krążenia. On chciał gdzieś pójść, poszukać takiego miejsca, gdzie będzie zdrowy. Ale i to szybko leciało w dół - miał asymetrię źrenic i słabe odruchy na światlo, stracił odruch połykania. Wg wetów nie dotrwałby do badania, a leczenie, jedyne możliwe nie działało. To brzmi jak tłumaczenei się - trochę tak jest niestety. Żałuję nadal trochę, bo łatwiej by mi było, ale uświadomiono mnie podczas rozmowy rano, że to ja potrzebuję tego badania, a nie kot... Ale cięzko mi bardzo...