Myślałam, że podczas majowego weekendu pochodzę z kotami po lesie, ale prawdziwa inwazja kleszczy jaką przeżywamy od ponad miesiąca skutecznie ostudziła mój zapał. Koty są co prawda dobrze zabezpieczone sprayem Effipro (polecam!), ale i tak trafiają się kleszczowe twardziele uparcie wkręcające się w kocie szyje
Tak więc z leśnych zdjęć nic nie wyszło. Za to mam kilka przydomowych, łąkowych fotek. W pierwszomajowy poranek w ogrodzie tradycyjnie towarzyszyli mi Kropka, Putek i Frycek, ale ci pierwsi nie bardzo chcieli pozować
Kropka zakamuflowała się w krzewach:
Zrobiła kilka skwaszonych min, jak na przykład ta…
… i oddaliła się do naszego młodego sadu polować na gryzonie:
Putek posiedział chwilę w zroszonej trawie…
…łaskawie zaprezentował obydwa swe szlachetne profile…
…po czym uznał, że nie jest zbyt fotogeniczny i oddalił się do swoich spraw
Megana pisze:Jak już trochę ogarniesz remont, to społeczeństwo prosi o dużo fotek, Frycka zwłaszcza.
Frycek czytał chyba powyższą prośbę Megany, bo jako jedyny choć trochę przyłożył się do pozowania
Ze względu na to, że dopiero wstał, pozostawał w nieco refleksyjnym nastroju
Długi weekend okazał się tak słonecznie piękny, że nawet Milka wychyliła nos z domu. Ale to wydarzenie zostawię sobie na kolejny wpis