Czesc,
dosc dlugo zbieralam sie z napisaniem tego tematu, bo chcialam aby koty najpier wyzdrowialy, a na to sie nie zapowiada w najblizszym czasie.
niekotrzy z was wiedza, ze we wrzesniu kupilam dwa koty syjamskie w pewnej hodowli w Szwajcarii.
Zanim zakupilismy koty kilkukrotnie bylismy w hodowli, czytalismy opinie na jej temat, hodowcy sprawiali bardzo dobre wrazenie, 5 wrzesnia odebralismy koty z hodowli.
Nie pamietam dokladnie, kiedy Bobek zaczal kaslac, ale jakos na poczatku pazdziernika, wydaje mi sie, ze po sterylce.
Na poczatku myslalam, ze go przeziebilam, bo czesto wietrze i w mieszkaniu mam ok. 20st.
Kaszel niestety nie ustepowal, pozniej i buka zaczela kaslac.
Wybralismy sie do weta, zrobil rentgen, badanie krwi, nic nie wyszlo. Robaki wykluczylismy juz na poczatku, bo maluchy byly odrobaczane w sierpniu, sa niewychodzace i nie maja kontaktu z innymi zwierzetami. Wet podal jakis lekki antybiotyk i cos homeopatycznego na podniesienie odpornosci.
Koty dalej kaslaly, a przyczyny nie bylo. W miedzy czasie poznalam tutaj na miau pewna osobe, ktora posiada ogromna wiedze i doswiadczenie, doradzila mi ona aby wykonac wymaz z gardla.
Tak tez zrobilismy. Wynik dla mnie szokujacy : MYKOPLAZMA, KALICI I GRONKOWIEC ZLOCISTY.
3 tygodnie koty na doksycyklinie i skutek? MARNY! Koty dalej kaszla i jest to jedyny objaw, ze cos nie gra. W tej chwili podaje im jeszcze srebro koloidalne, dzisiaj zaczne serie z zylexisem.
W zeszlym tygodniu mialy robione cyfrowy rentgen pluc, nic znaczacego nie wyszlo.
Czekam jeszcze tydzien, dwa i zrobie kolejny wymaz z gardla, dostana pewnie kolejne antybiotyki. Bede je leczyc do skutku, ale nie powiem, jestem juz znacznie zirytowana.
po co to tu wszytsko pisze?
Otoz ku przestrodze, ja bylam glupia, bo nie zapytalam o badania, wtedy uniknelabym calego stresu, nie wspominajac o kosztach.
PROSCIE HODOWCOW O BADANIA NA MYKOPLAZME!!!
Jak tylko otrzymalam wynik potwierdajacy to G* u moich kotow zglosilam sie do hodowli z ktorej kupilam moje maluchy, hodowczyni przeprowadzila badania i okazalo sie, ze wyniosly to od niej. Nie byla tego swiadoma i wierze jej.
W zeszlym tygodniu, gdy przeslalam jej cala dokumentacje, kobieta zwrocila mi calkowita kwote za ktora je kupilam. Bardzo w porzadku sie zachowala, musze przyznac.
Ten watek nie powstal po to by hejtowac hodowle, z ktorej kupilam B&B, lecz po to by was przestrzec, abyscie nie byli tak naiwni i latwowierni jak ja. Jesli juz kupujecie koty, to proscie o badania, zeby pozniej nie bylo placzu i rwania wlosow z glowy, tak jak u mnie.
pozdrawiam,
Magda