Pichi i Luntek. Dokocenie, ktore nie dziala :(

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob paź 03, 2015 19:07 Pichi i Luntek. Dokocenie, ktore nie dziala :(

Witam, czytałam tu na forum bardzo dużo wątków dotyczacych dokocenia, jednak żaden nie był podobny do mojego.
Może zacznę od początku. 2 i pół roku temu przygarnęłam kotkę dachową siedmio letnią. Kotka wychowywała się ze starszą rasy maine coon oraz psem kundelkiem (także suczką). Wszystko odbywało się bezkonfliktowo. Po przygarnięciu, Pichi (starsza) bardzo szybko zaaklimatyzowała się u mnie w domu. Po roku dokoptowałam królika, jednak gdy kotka przybyła do domku miała za towarzyszkę świnkę morską. Z akceptacją gryzoni nie ma problemu. Pichi jedyne co, wąchała maluchy, przy aktywniejszym króliku podczas jego charcy leżała na łóżku i tylko ciekawie obserwowała. Kiedy obserwacja ją nudziła po prostu wychodziła do innego pokoju, albo szła spać.
3 tygodnie temu znalazłyśmy z koleżanką na polu pod miastem 3 małe, brudne kicie bez matki. Małe czarnuazki szukały domu, a ja z partnerem od dłuższego czasu zastanawialiśmy się nad dokoceniem malucha. Sporo pracujemy, a nasza kochana Pichi jest bardzo przyjaznym kotkiem. Nie chcieliśmy, żeby była samotna. :( postanowiliśmy wziąć maluszka. Dużo czytałam i zachęcona dobrym zachowaniem kotów forumowch pojechałam po malucha. Kiedy doszło do pierwszego kontaktu Pichi sprychała malucha i obrażona wyszła do deugiego pokoju. Przez cały dzień po podróży mały Luntek spał, a Pichi obrażona (taka trochę damessa z niej ;) ) nie wchodziła do pokoju, w którym mały przebywał. Nie zrażona pierwszymi potyczkami stosowałam sie do rad z forów. Odizolowałam kotki, pozwalając im na sporadyczne kontakty przy naszym udziale. Pichi jedyne co robiła to prychanie, warczenie i odchodzenie od małego jak najdalej z uniesionym ogonem. Zero stroszenia sierści, ataków, pacania łapkami. Po prostu wychodziła. Zostawialiśmy szparę w drzwiach - Pichi nawet nie chciała podchodzić. Przybliżaliśmy miski, Pichi widząc małego po prostu odchodziła. Postanowiłam powoli dopuszczać do ich kontaktu, pod naszym nadzorem. Przez pierwsze ok półtorej tyg kotki biegały po domu, starsza dawała się gonić (to jej ulubiona zabawa - złap mnie), wyglądała na zachwyconą. Mały szybko rośnie, będzie sporym kotkiem, a starsza mimo 8 lat wygląda jak 8 miesięczne kocie. Jest drobniutka i chudziutka. Każdemu kto przychodzi do nas do domu muszę pokazywać książeczkę, bo nikt mi nie wierzy. :D ale do rzeczy... Luntek jest już większy, a co za tym idzie mniej pierdołowaty. Przez co niestety zaczął naprzykrzać się staruszce. Ciągle na nią poluje, skacząc na nią (dokładnie na szyjkę) i starając sie ją gryźć. Pichi steoni od zabawy, jest raczej spokojnym kanapowcem, natomiast Luntek to diabeł wcielony. Małemu zapewniamy zabawę, a starszej przytulaki, ale przez ataki Luntka doszło do tego, że Pichi patrzy na jiego niechętnie, dochodzi so dantejskich scen - bez krwi, ale za to dużo jest warczenia, niezadowolonego mruczenia, syczenia i pazurów. Ingeruje dopiero wtedy, kiedy widzę, że któremuś może stać się krzywda. Atmosfera teraz jest niewesoła. Koty mieszkają w osobnych pokojach, Luntek jest wypuszczany na kilka godzin dziennie z odstępami, kiedy widzimy,że Pichi ma dość. Niestety, coraz szybciej ma dość :(
Nie wiem już co mam robić, próbowaliśmy wszystkich rad oraz wypróbowanych przez forumowiczów sposobów, ale Pichi jest tak samo na nie. Nawet powoedziała bym, że z dnia na dzień jest gorzej. Zaczęliśmy zastanawiać się nad behawiorystąub feromonami, brak mi już pomysłów. :'( błagam, pomóżcie! Nie chce rezygnować z ani jednego kota, chciałabym żeby Pichi zaakceptowała nasz mały szatański pomiot :) mogę postarać się nagrać film, który pokaże jak koty się "docierają" jeśli to pomoże w jakikolwiek sposób w dalszym postępowaniu. Błagam, jeśli ktoś może coś poradzić - poradzcie! Ogarnia mnie już rozpacz, miałam nadzieję, że będzie lepiej :'( jeśli zaśmieciłam temat, bardzo proszę o jakieś wskazówki gdzie mam pisać, albo gdzie znaleźć podobny temat. Nie mam doświadczenia z forum jakimkolwiek, więc bardzo proszę o wyrozumiałość :)

wellka

 
Posty: 2
Od: Sob paź 03, 2015 12:51

Post » Sob paź 03, 2015 19:53 Re: Pichi i Luntek. Dokocenie, ktore nie dziala :(

Ja bym wzięła drugiego malucha tj w podobnym wieku do tego małego szatana, inaczej zanim dorośnie i się uspokoi zamęczy Wam kotkę.
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3770
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Sob paź 03, 2015 21:09 Re: Pichi i Luntek. Dokocenie, ktore nie dziala :(

Jeśli kotka ma problem z zaakceptowaniem małego, to mam wziąć jeszcze jednego? Czy to nie będzie zbyt duże obciążenie dla niej?

wellka

 
Posty: 2
Od: Sob paź 03, 2015 12:51

Post » Nie paź 04, 2015 7:01 Re: Pichi i Luntek. Dokocenie, ktore nie dziala :(

Jaki jest czas dokocenie? Ile maluch jest u was?
leci sierść przy zbliżeniu się do siebie ?
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Nie paź 04, 2015 7:29 Re: Pichi i Luntek. Dokocenie, ktore nie dziala :(

Nie każdy "starszy" kot dobrze znosi przybycie tornada. Mały potrzebuje bawić się, ganiać, mieć towarzysza do wspólnych przepychanek ...Twoja kotka nie jest dla niego i chyba małe piekiełko jej stworzyliście. Byleby nie podupała na zdrowiu żyjąc w ciągłm stresie. Na dokocenie dobiera się kota podobnego wiekowo i charakterem. Osobiście nie daję malców do spokojnych matronek.
Wzięcie drugiego malca spowoduje ,że oba dzieciaki będą sobą zajęte i odpuszczą kotce.Wasze zabawy z malcem nie zastąpią zabawy z drugim kotem. To nie to samo.

Wydaje się mi ,że izolując małego ograniczasz mu przestrzeń i ruchliwość więc wegetując w zamknięciu nie może się wyszaleć. Jak wypada z izolatki to dopiero musi się dziać. Tornado. Warczenia i syki to szkolenie małego.
Nie wiem czy nie powinnaś zaliczyć z małą weta i porobić jej badania. Jako 8-latka powinna mieć morfologię, biochemię , mocz... zrobione. Paszcza też powinna byc obejrzana , a kot obmacany i obmierzony. Może jej brak cierpliwości jest spowodowane gorszym samopoczuciem. Sprawdź to w pierwszej kolejności. To czas kiedy kotom siadają nerki i/lub paszcza. Idź do weta.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56002
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Nie paź 04, 2015 7:58 Re: Pichi i Luntek. Dokocenie, ktore nie dziala :(

Mały w jakim jest wieku?
Jego skakanie na szyję i gryzienie przypomina mi ćwiczenia dojrzewajacych kocurkow.
Może czas zacząć przymierzac się do kastracji?
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35632
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Pon paź 05, 2015 14:28 Re: Pichi i Luntek. Dokocenie, ktore nie dziala :(

Przy dokoceniu feromony moglyby cos dac, szkoda ze nie uzywaliscie ich wczesniej. Znam pare przypadkow gdzie przy zmianie miejsca zamieszkania/ przyprowadzeniu nowego kota feromony dosc mocno sie sprawdzaly. Szczegolnie te w kontakcie. Jak teraz wyglada sytuacja?:)
Obrazek

jou

Avatar użytkownika
 
Posty: 1787
Od: Pt cze 26, 2015 9:09
Lokalizacja: Katowice




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: pibon i 20 gości