anmajo pisze:KotwKratke pisze:ale wiesz, nie zarzekałbym sie trzeciego kota ....... nigdy nie wiesz co dla Ciebie przygotował los

Nigdy nie mów nigdy.
Ok, nie mówię nigdy

, ale w schronie musiałaby się znaleźć jakaś perska malutka kiciusia, w strasznym stanie, wtedy piszcie śmiało, może Saszka też by to zniosła...

zuza pisze:Dolaczam do czytania. Pikne kotuchy i mial yszczescie, ze trafily na Was

Za dobre zycie Sama w nowym domu mocno trzymam kciuki!
Witamy i zapraszamy

egwusia pisze:i pytanko - jak zdrówko Foresta, no i czy Sasza przestała siczkać ?
- i czy FOTY będą ?
Forest doszedł do siebie. Angina wyleczona, dzwięki mu wróciły

Na razie odpukać. Po matki boskiej pieniężnej polecimy na kompleksową krew z tarczycą, żeby sprawdzić wnętrze dziadka.
Z Saszką psychicznie nadal średnio. Niby lepiej, odtajła, to widać gołym okiem, ale boi się Foresta bardziej niż wcześniej. Nie tak jak Samka ale ma ewidentnie uraz po nim. Myślę, że trzeba dać jej więcej czasu bo ten miesiąc na prawdę dał jej się we znaki. Od dwóch dni nie sika poza kuwetą. Akurat wtedy jak potrzebuję jej mocz do badania. Może ta furagina zadziałała. Będę musiała pokombinować z pusta kuwetą. Źle znosiła podawanie tabletek. Zresztą podawanie tabletek persom z definicji jest sprawą ciężką, tym bardziej że ona nie jada żadnych przysmaczków ludzkich w których dało by się przemycić tablety. To jest generalnie dziwny kot. Tylko sucha karma jednej firmy i mus Gourmetowy kurczakowy. Żeby miała pod nosem najświeższą wołowinkę to nie tknie...

Dziwny, ale kochany

Wczoraj cztery razy wymiotowała, obstawiam zakłaczenie, w czasie pobytu Samka lizała się permanentnie. Dostała pastę wieczorem i dziś rano. Jak się wymioty dziś powtórzą to lecimy do weta.
Z domu Samka od soboty wieści brak, to chyba dobrze. W sobotę napiszę esemesa czy się zadomowił na dobre.
Zdjęć z nowego domu nie mam

Co prawda miałam w torbie w piątek aparat, ale było tyle spraw do omówienia, tyle emocji i tyle się działo, że kompletnie zapomniałam o zdjęciach. Ania obiecała podsyłać co jakiś czas mmsy, mam nadzieję, że dotrzyma słowa

.
Muszę się przyznać, że dopiero teraz dotarło do mnie jak ta cała sytuacja z agresja Samka, izolowaniem kotów i kombinowaniem jak im polepszyć życie wpłynęła negatywnie na moje zachowanie i nerwy. Przez te kilka dni od wyadoptowania zbója odtajałam nerwowo tak jak Sasza i wróciła do mnie przyjemność z obcowania z kotami o której całkowicie zapomniałam. Mimo to, Samka będę wspominać z głębokim pozytywnym uczuciem, bo obcowanie z nim to kolejne nowe doświadczenie w moim życiu.