Chyba się muszę wyżalić, odreagować. Bo momentami nie wiem czy dam radę

Znowu zaczął się czas tymczsów. Mamy w domu około trzyletnią kotkę Sushi po amputacji ogonka. Potem dołączyła Musli - trzymiesięczna koteczka. A dziś dołączyło kolejne kocie. Wszystkie z naszego podwórka. A jeszcze są dwa kocięta do zabrania.
Chcemy pomagać tylko kotom z naszego podwórka. Nie zamierzam łapać się za inne zwierzaki w potrzebie. Ale dziś ogarnęło mnie totalne zwątpienie. Że może i to to dla mnie za dużo

Podziwiam ludzi którzy potrafią działać w schroniskach, fundacjach. Ja czuję się przytłoczona. Przytłacza mnie świadomość, że kotka która ciągle rodzi wciąż nie daje się złapać. I ciągle są nowe kocięta

Oby znalazły domy, wiem, że poprzednio wszystkie trafiły do domów. Ale denerwuję się. Chciałabym umieć olać, mieć gdzieś, być obojętna. Tak się żyje dużo łatwiej

Wiem, że mi przejdzie, jakoś się pozbieram i nie dam się. Koty znajdą domy. Wiem, że tak będzie. Musi być.
sushi

musli
