Jak pogodziś ze soba dorosłe koty?

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sty 08, 2015 10:04 Jak pogodziś ze soba dorosłe koty?

Witam serdecznie.
Mam pytanie do kocich ekspertów... Historia długa i trochę smutna, więc mam nadzieję, że zainteresowani wytrwają do końca :)
Ok.4 lata temu pożegnałam swoją znalezioną kotkę, którą kochała moja mama. Przez to, że mama po utracie kotki źle się czuła, postanowiłam podarować jej kociaka, który trochę by nadał mamie sił do działania. Wtedy miałam już jednego psa i jednego kota. Mała kotka, Florka przyjechała razem ze swoim bratem, Jazz'em do mnie aż z Norwegii i żyje ze mną do dzisiajszego dnia. Starszy kot, Franek zaakceptował ją bez problemów, tak samo i pies. Jazz'a przygarnęła koleżanka mojej mamy. Po 3 latach, babcia znalazła małego kociaka w ogródku i oczywiście został u mnie. Starszy kot zaakceptował Felka bez problemów, Florka miała małe problemy z akceptacją, ale dała radę i teraz wszystkie koty się akceptują i nie ma z nimi problemów. Koty oczywiście są wykastrowane, do tego Franek i Felek są kotami, które mają możliwość przebywania na zewnątrz kiedy tylko chcą, ponieważ mieszkam w domku jednorodzinnym z dużym ogrodem. Florka wychodzi na zewnątrz na smyczy.
I tu historia zaczyna robić się smutna, bo przechodzę do opisania historii Jazz'a. A mianowicie... Trafił do znajomej mamy, która z mężem bardzo kota pokochała. Razem z mężem zapewniali mu znakomity dom. Po roku, kobieta zaszła w ciążę. Urodziła dziecko i już wcześniej rozważała opcję oddania kota, pod wpływem namowy mało doinformowanego otoczenia... Po narodzinach dziecka, Jazz żył z nimi jeszcze przez kilka miesięcy. Padła decyzja, że kot zostanie oddany. I tak też się stało. Gdy usłyszałam tą wiadomość, od razu się przejęłam i zaczęłam poszukiwania kota, ponieważ czułam się odpowiedzialna za jego nieszczęście, za to że trafił do Polski i wędruje z rąk do rąk. W końcu to ja, za pomocą koleżanki go tu sprowadziłam i tym samym zgotowałam mu taki los, więc nie było innej opcji oprócz tej, aby znaleźć Jazz'a i zapewnic mu dach nad głową. "Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś.", mając taką myśl w głowie, kot musiał trafic do mnie.
Długo nie było wieści co się z kotem stało... Pierwsza właścicielka mówiła, że oddała go pewnej kobiecie, następnie się dowiedziałam, że trafił na wioskę... Więc konkretnie nie wiem przez ile rąk ostatecznie przeszedł. Po długich poszukiwaniach, mama przez przypadek znalazła informację na facebook'u, że kot Jazz szuka domu. Do tego zdjęcia. To był on! Powodem, dla którego trafił do adopcji jest to, że zmarła jego właścicielka. Od razu podekscytowana zadzwoniłam pod dany numer, powiedziałam jak wygląda sytuacja i o 22:00 zabrałam Jazz'a z cała wyprawką do siebie. Można by twierdzić, że wszystko jest cacy i fajnie się skończyło, jednak tak nie jest... Jazz, za brzdąca przebywał tylko w mieszkaniu. Miał bardzo mało bodźców z zewnątrz i to niestety teraz wychodzi na zewnątrz... Boi się wielu nowych odgłosów np. uruchamiajaca się drukarka.
Oczywiście takie braki w socjalizacji powodują wiele kłopotów... Jazz atakuje mojego psa, który jest od niego chyba o połowę lżejszy. Boję się tego co będzie z resztą stada, nie bardzo wiem jak mogę pogodzić wszystkie koty ze sobą. Na razie pozwalałam im na obserwację siebie przez otwarte drzwi z asekuracją, do tego oczywiście wymiana zabawek, moje koty wąchały jego zabawki, legowiska czy łopatkę z kuwety, Jazz robił to samo z przedmiotami moich kotów. Wiem, zapoznanie kotów ze soba będzie procesem mozolnym, bardzo pracochłonnym i pewnie pełnym nerwów...
Dlatego chciała bym się zapytać w jaki sposób najlepiej pogodzić koty ze sobą, aby nie było za dużo stresu? Tak aby były w stanie ze sobą żyć i znosić swoją obecność. Aby zaczęły się tolerować, nie muszą się kochać i się ze sobą bawić, wystarczy mi tylko to aby się nie biły i było obojętne co do siebie.
Jeśli koty będą się tolerowały, Jazz znajdzie u mnie dom. Jeśli nie... cóż będę musiała znaleźć mu nowy dom :( Postaram się jakoś na dniach dodać zdjęcia Jazz'a :)
Bardzo bardzo proszę was o rady i odpowiedzi, bo na prawdę mi na tym kociaku zależy.
Pozdrawiam serdecznie
Martyna

Rampage

 
Posty: 10
Od: Czw cze 30, 2011 17:54

Post » Czw sty 08, 2015 11:33 Re: Jak pogodziś ze soba dorosłe koty?

Daj kotu czas. Musi oswoić nowe otoczenie, a dopiero potem zwierzęce towarzystwo. Kot powinien mieć własny pokój, gdzie będzie się czuł bezpiecznie i u siebie, a zarazem zapozna się z nowymi zapachami, rytmem domowego życia, mapą akustyczną otoczenia itp. Możesz postarać się o Feliway albo krople Bacha, które pomagają na uspokojenie - forumowicze doradzą, co i jak. Mając taki pokój, kot powoli przyzwyczai się do nowej sytuacji, zacznie zwiedzać (wypuszczaj go po trochu na mieszkanie parę razy dziennie) - początkowo bym nie kontaktowała go ze zwierzętami, których się boi czy nie akceptuje. Bardzo ważną rolę spełnia zabawa - to młody kot, sprawdź, w co najbardziej lubi się bawić i poświęcaj mu codziennie nieco czasu. Wtedy zwierzak się wyluzowuje. Powoli do zabawy włączaj inne chętne koty i psa - to jest sytuacja, kiedy wszyscy zapominają, że się na siebie boczą i znikają uprzedzenia.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15207
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Czw sty 08, 2015 11:40 Re: Jak pogodziś ze soba dorosłe koty?

Nie sadze, zeby powodem, ze Jazz sie boi nieznanych rzeczy bylo to, ze nie wychodzil na dwor. Juz raczej jego poniewierka po kolejnych ludziach i ciagle zmiany... Mam w domu Szara, ktora byla kilkakrotnie adoptowana i wracala do domu, z ktorego wyszla, bo byla malo kontaktowa, a w ostatnim domu tak sie bala wszystkiego, ze siedziala kilka dni pod szafa i nie chciala jesc.
Wtedy ja ja wzielam. Co prawda od razu sie odnalazla w domu, ale jeszcze dlugo potem potrafila sie przestraszyc krzesla stojacego wciaz w tym samym miejscu (ktore w przeciwienstwie do drukarki nie wydaje glosu) ;). Na kolana mi weszla po kilku latach ;) Miziac sie tez nauczyla, ale zajelo to wiele czasu. Sadze, ze po prostu te ciagle przeprowadzki odbily sie na niej wielkim stresem, wywolaly jakas... nerwice?

Na szczescie Jazz ma Ciebie, wiec juz wygral los na loterii.
Moim zdaniem bardzo dobrym sposobem jest to ogladanie siebie z asekuracja. Potem jak juz nie bedzie niepozadanych zachowan moga byc razem pod kontrola (w przypadku problemow zawsze wynosisz nowego kota czyli Jazza). A kiedy Ciebie nie ma to osobno. Pieska on pewnie atakuje ze strachu? To zdarzylo sie raz czy wiecej? Jak reagowalas? Kiedy mialam Leosia (mlody, rozbrykany kocurek, ktory stosowal wobec ciotek konskie zaloty typu naskoczyc na tylek i wyrwal kawal futra. To powodowalo na przyklad ucieczke paniczna przez pol mieszkania z sikaniem ze strachu) psikalam na niego woda ze spryskiwacza jak polowal na stare kocice. Kiedy wychodziam z domu byl zamkniety w kuchni, mial tam okno, parapet do wygladania, zabawki itd. To byl jego pokoik. Z czasem nauczyl sie, ze spi z nami jak jest grzeczny, a jak go rusza do kocic to jest prysznic. Pytanie jakie Jazz mial doswiadczenia z psami wczesniej.

Ile czasu on u Ciebie jest?
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87932
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Czw sty 08, 2015 12:00 Re: Jak pogodziś ze soba dorosłe koty?

Podstawową zasadą jest unikanie scysji między zwierzakami, bo wtedy utrwalają się wzajemne niekorzystne zachowania.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15207
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Czw sty 08, 2015 13:39 Re: Jak pogodziś ze soba dorosłe koty?

Jazz atakuje Piccolinę może nie tyle ze strachu, co raczej hmmm... z braku doświadczenia? Nigdy nie poznał psów, pierwszy raz u córki zmarłej właścicielki.
Córka zmarłej właścicielki miała go u siebie w mieszkaniu przez tydzień, po śmierci matki. Mówiła, że sama ma 2 koty i dużego psa. I właśnie z tego powodu nie mogła go sama zatrzymać, bo atakował jej zwierzaki (co się nie dziwię, bo kobieta chyba zrobiła wszystko źle). Podobno pies tej kobiety był duży, Jazz się go bał co powodowało ataki.
Atak na Piccolinę wyglądał za pierwszym razem, jak typowa sytuacja między psem a kotem. Czyli on zaczął się jeżyć, fuczeć no i po chwili zaatakował. Piccolina, dość nerwowo podeszła do niego i chciała go obwąchać. Wychowana z kotami, zawsze jest do nich pozytywnie nastawiona i niest :D ty ma to do siebie, że jak wejdzie do pokoju, to jest jej wszędzie pełno. Następny atak i podobne zachowanie, tyle że już bez fuczenia. Kolejny atak był bardzo dziwny, bo Jazz był absolutnie rozluźniony, tak samo pies na łóżku obok mnie. Jazz nawet mruczał. Zwierzaki się powąchały i wtedy Jazz skoczył do psa, tak jakby "był znudzony i pies mu po prostu przeszkadzał".
Słyszałam już coś o tym Feliway, czy jest to aż tak dobre?

Rampage

 
Posty: 10
Od: Czw cze 30, 2011 17:54

Post » Czw sty 08, 2015 14:04 Re: Jak pogodziś ze soba dorosłe koty?

Jezeli zadziala to tak. To zapach imitujacy feromony szczesliwego kota. Poprawia zwierzakom samopoczucie, zmniejsza stres, relaksuje. Troche trwa nim sie nim mieszkanie "napelni".
Mam nadzieje, ze psiuniek nie ucierpial podczas tych atakow. Ja bym pryskala woda. U mnie dobrze integrowalo wszystkich wspolne jedznie, z zabawa juz bywalo roznie, zwykle starsze koty sie niezadowolone z zywiolowosci najmlodszego wycofywaly.

Mysle, ze czas, spokoj, powolne kroki to najlepsza droga. Masz jak zwierzaki oddzielac kiedy nie sa pod kontrola? To pozwala sie nie denerwowac i sytuacje stresowe sa rzadsze.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87932
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Czw sty 08, 2015 14:24 Re: Jak pogodziś ze soba dorosłe koty?

Na początku kot powinien mieć swoje osobne pomieszczenie gdzie powoli pozna otoczenie. Gdy oswoi się z nowym miejscem (a tych miejsc już poznał sporo, pewnie dlatego ta nie ufność) można go powoli przedstawiać domownikom. Zacząć od wymiany zapachów. Pocierać jednego zwierzaka np. kocykiem i potem zostawić ten kocyk tam gdzie przebywa inny zwierzak. I odwrotnie zapach domowników przenieść do "azylu" nowego kota. Można potem powoli je sobie przedstawić pod kontrolą. U Ciebie wszystko poszło za szybko i myślę, że cała pracę należy zacząć od początku. Te sztuczne feromony w atomizerze lub do kontaktu to nic innego jak feromony, które znajdują się na policzkach i brodzie kota. Dokładnie tak działa pocieranie materiałem (wymiana zapachów) Powinnaś też na zmianę głaskać jednego zwierzaka potem drugiego, niech na Twoich dłoniach poznają swoje zapachy. Kolejnym etapem może być wspólna zabawa.
Nie należy kota pryskać wodą ani bić czy straszyć bo to potęguje tylko jego stres i nic dobrego z tego nie wyniknie. Gdy dochodzi do ostrego starcia (nie posykiwania czy warczenia, machania łapką) tylko gdy w grę wchodzą zęby i pazury należy je rozdzielić ale na spokojnie. Gdy tylko się obwąchują, obwarkują należy dać im czas i obserwować. One muszą między sobą ustalić zasady. Myślę, że pierwszy sukces będzie gdy przestaną na siebie zwracać uwagę i w jednym pomieszczeniu będą leżeć zrelaksowane a nie czujne. Kolejny etap to wspólne jedzenie, nie musi być obok siebie. Powoli, małymi kroczkami do celu. I nie poddawaj się czasami integracja kota z rezydentami trwa długo.
Najlepsze karmy dla kota w jednym miejscu. Na sztuki i w pakietach..
Obrazek
Zapraszam także na blog z poradami i ciekawostkami, jestem kocim behawiorystą. http://www.blog.kocimietka.pl
Obrazek Obrazek

boguska_t

Avatar użytkownika
 
Posty: 954
Od: Wto lip 22, 2014 6:44
Lokalizacja: Galowice k/Wrocławia

Post » Czw sty 08, 2015 20:44 Re: Jak pogodziś ze soba dorosłe koty?

Zauważyłam u kociaka również tendencje do atakowania nóg, gdy jest zestresowany :(

Rampage

 
Posty: 10
Od: Czw cze 30, 2011 17:54

Post » Czw sty 08, 2015 21:06 Re: Jak pogodziś ze soba dorosłe koty?

Musi miec czas i spokoj, zeby wrocic do rownowagi.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87932
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pt sty 09, 2015 19:33 Re: Jak pogodziś ze soba dorosłe koty?

Rampage

 
Posty: 10
Od: Czw cze 30, 2011 17:54

Post » Pt sty 09, 2015 20:08 Re: Jak pogodziś ze soba dorosłe koty?

Witam
właśnie przechodzę podobną sytuację z dokacaniem. Z tym, że moja rezydentka jest mega delikatna a nowy ciekawsko agresywny i ja terroryzuje. Link tutaj http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46&t=160259&start=315. Zapraszam do poczytania. Jedna z forumowiczek opisała mi swoją historię, która zakończyła się happy endem. Może te informacje pomogą również Tobie :).
Królowa Sasza i król Forest :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46&t=160259

Cookie <3, moja na zawsze [*]

monmar

 
Posty: 187
Od: Śro sty 15, 2014 14:26
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob sty 10, 2015 9:35 Re: Jak pogodziś ze soba dorosłe koty?

Slicznosci Jazz :)
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87932
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Sob sty 10, 2015 11:02 Re: Jak pogodziś ze soba dorosłe koty?

Może uda mi się zorganizować drzwi z siatki, tak aby kociaki były w stanie się obwąchiwać i przyzwyczajać do siebie, zakupie równiez feromony, więc może coś z tego będzie ;)

Rampage

 
Posty: 10
Od: Czw cze 30, 2011 17:54

Post » Sob sty 10, 2015 19:51 Re: Jak pogodziś ze soba dorosłe koty?

Rampage wrzuć ponownie ogłoszenie na adopcyjną. Nie mogę go teraz zamieścić bo zamiast zdjęcia widzę czarny prostokąt.
Obrazek

LimLim

 
Posty: 35298
Od: Sob lut 23, 2002 20:08
Lokalizacja: Warszawa - Bielany




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Sigrid i 14 gości