Niestety, może jej tak zostać

Miałam podobną sytuację z szylkretką zabraną przeze mnie z działek do domu. Była u mnie i byłam ukochana pańcia, niestety posiadała prawdziwie szylkreci charakter i nie dogadała się z moim kotem, do tego stopnia, że kiedys pogryzła go tak, ze kot wylądowal na psychotropach. Po nieudanych próbach pogodzenia ich poszła do mojej babci, którą uwielbia, pakuje się na kolana, etc. Na mój widok ucieka w najciemniejszy kąt, gdyż każda moja wizyta łączy się z czesaniem, obcinaniem pazurów albo wizytą u weta.
Może namówiłabyś kolegę, aby to on robił te wszystkie nielubiane czynności,a ty tylko karmiła i miziała?