Ostatnie miesiące były różne ale generalnie nie było źle. Cały czas była pod kontrolą aż nagle przedwczoraj przestała jeść, pić, spać. Dostawała ataków duszności i dzisiaj pani doktor stwierdziła, że strasznie się męczy i cierpi... Nie mogłam pozwolić żeby to się przedłużało, za bardzo ją kochałam. Odeszła w moich ramionach, tulona i całowana do końca... to była najcudniejsza kotka na świecie - prawdziwa dama.
Mam jeszcze kilka zdjęć zrobionych w sierpniu


Zegnaj Bajeczko, mój Aniołku. Do zobaczenia za tęczowym mostem [*] [*] [*]