Baaaardzo dawno mnie tu nie było. Ale myślę, że można przypomnieć trochę o kotkach krakowiankach

Obie całe i zdrowe. Kreska to nadal wieczny "dzieciuch" - miziak, który staje na tylnych łapkach i prosi, żeby ją wziąć na ręce. Panama to nadal "dama", która czasem się zapomni i bawi jak na kota przystało. Praktycznie od 4 lat nie było żadnych kłopotów, chorób czy niespodzianek. Astma Kreseczki daje o sobie znać tylko po na prawdę większym wysiłku (np. dłuższe brykanie za laserem). Nadal usadzam ją sobie na kolanach i bez żadnych protestów, a nawet przy wtórze mruczenia, obcinam jej pazury. Panama musi być jednak na rękach u małżonki, i wtedy jako tako da sobie poobcinać - ale to i tak duuuuuży postęp w stosunku do dawnych czasów. Dziewczyny mają wieeelki drapak aż pod sam sufit, z dwoma dużymi skrzyniami - mają gdzie się "wywalić" i gdzie zaszaleć. Szczególnie Kreska wie co to jest drapak i do czego służy

W tym roku niestety nie mięliśmy opiekunki do kotów na wakacje, więc musieliśmy zabrać obie ze sobą - na szczęście to tylko 1,5h jazdy. Panama w transporterku, Kreseczka na rękach i zachowuje się jak piesek, z zaciekawieniem przyklejając nos do szyby - ludzie jadący obok/z tyłu nas musieli mieć ubaw

Po 2 dniach aklimatyzacji przez pozostałe 2 tygodnie dom wakacyjny był już jak swój.
Poniżej parę fotek z wakacji i z domu. Pozdrawiam z Krakowa
















I trochę starsze zdjęcia (rok 2012) ale słodkie








