
Komu kota, komu, bo idę do domu.
Szalona okazja, wychodzi ledwie 3 zł/kg. Tylko do spożycia się nie nadaje, bo znowuż naszprycowany antybiotykiem i wysmarowany Imaverolem.
A tak na poważnie, kot jest absolutnie bezcenny

tylko znowu walka z grzybem była.
Junior jest w tej dziedzinie absolutnym pechowcem. Dobrze na niego działa Felisvac, ale niestety pierwsza szczepionka weszła ładnie, a za drugim razem kot się szarpnął i szczepionka nie do końca poszła tam gdzie trzeba. Efektem była niewchłonięta gulka na plecach i wydrapanie sobie przez kota łysego placka tamże, łącznie z naniesieniem w to miejsce grzyba.
Grzyb poszedł pa pa, futro szybko odrasta, tylko kot jest znów żółty od Imaverolu, a ja jestem na indeksie za molestowanie go z mokrym wacikiem. Fuj.
Nie pisałam tu długo, bo męczę pracę magisterską - trzymajcie kciuki, bo został mi tydzień na dokończenie
