Strona 1 z 2

Wystawianie kastratów

PostNapisane: Czw wrz 16, 2004 9:16
przez mała_gosia
Było, było -ale nie mogę znaleźć.
Powiedzcie mi kochani jak to jest z wymaganiami wobec kastratów?
Jesli kot jest niehodowlany ze względu na jakąs "wadę" (mi akurat chodzi o nieprawidłowo wykształcony stop u exotyka ale i inne "drobne" wady), zostaje wykastrowany. Czy mimo to mozna go wystawiać w klasie kastratów? Czy tez "wada" dyskwalifikuje nie tylko do rozrodu, ale do wystawiania wogóle?
Pozdrawiam

PostNapisane: Czw wrz 16, 2004 9:23
przez Oberhexe
To zależy, o jakie wady chodzi. Np. załomek na ogonie dyskwalifikuje kota hodowlanego, ale kastrata nie. Natomiast sądzę, że wyraźne wady eksterieru i wygląd znacznie odbiegajacy od standardu dyskwalifikują również kastraty. Krąży obiegowa opinia, że nawet kiepski kastrat dostaje "łatwe" pucharki, bo nie ma konkurencji. To nieprawda. Nie wiem, jak jest w kat. I, ale w II konkurencja jest już spora.
My wystawiamy kastraty. Ale pomysleliśmy o tym dopiero wtedy, kiedy hodowca zobaczył 10-miesiecznego Hackera (już po kastracji) i sam zaczął mówić o wystawach. Ponieważ kupowaliśmy go jako nakolankowca, z wyraźnym zastrzeżeniem hodowcy, ze gdyby nam sie odmieniło i chcielibyśmy go wystawic, to ona chciałaby kota zobaczyć najpierw. I ja to rozumiem - w końcu to kot z jej przydomkiem :wink:

PostNapisane: Czw wrz 16, 2004 9:34
przez mała_gosia
No właśnie. wlaśnie -hodowca! Zapytam -jak on sie na to zapatruje.
Jade w sobote obejrzeć trzy kocury:
-dwa persy (wystawowe jak najbardziej) i exotyka (o którym najintensywniej myślę) "niehodowlany". Ten exo ma za bardzo podniesiony stop. Istnieje szansa, ze mu sie "opuści" (ponoć -ale raczej nie ma co liczyć na Bóg wie co. Ma za to ładną budowę bardzo (jak na razie) i wyjątkowo ładnie mu sie okrywa zapowiada (ale wiadomo jak to u trzymieiseczniaka, to przypuszczenia).
Pewnie tez by go chial po kastracji oglądnać i ocenic co z tym jego nachalem....
No nic, jak to "mój" kot to nos mi nie przeszkadza. Najwyżej nie będziemy w świetle jupiterów (a chciałam bardzo spórbować, choć raz)...

PostNapisane: Czw wrz 16, 2004 10:22
przez Aga*
Jeśli masz chociaż cień watpliwości co do chęci wystaw, to radzę wybrać kota w dobrym typie. Kot to przede wszystkim przyjaciel i towarzysz na długie lata, ale skoro chciałabys wystawiać, lepiej uniknąć rozczarowania. Fakt, koty wystawowe są nieco droższe, ale gdyby te cenę przeliczyć na swoje oczekiwania i miłość do kotucha, to już nie wydaje się tak dużo drożej ;)

Zresztą pewnie i tak, któryś po prostu zawojuje Twoje serducho, a na miłość nie ma lekarstwa :)

PostNapisane: Czw wrz 16, 2004 10:42
przez mała_gosia
Aga -szukam "mojego" kota -jeśli przypadkiem okaże się "wystawowy" -może spóbujemy. Ale w tej kolejności. Jak mi serce zabije do "tylko" kolankowego" -nadal będe chodzić jako publisia na wystawy.
Na razie mam w domu małe dwunożne i drugie w drodze. Tak wiec ewentualne plany hodowlane mogę sobie zostawić na czas aż ja sie sama wyhoduje, hehe.
Bo, np: kotka w ciąży przy trzylatku? No -co to to nie!

Ale keidyś...może....
A skoro i tak mam kastrata i tak, to na zasadzie "wprawki" -czy my się wogóle do tego "sportu" nadajemy (my -ja i TŻ) i jeśli kotuchowi by to nie sprawiało przykrości. Ale jesli nie, to nie.

PostNapisane: Czw wrz 16, 2004 11:02
przez Aga*
Tak też czułam, dlatego napisałam o braku lekarstwa na miłość :)

PostNapisane: Czw wrz 16, 2004 11:12
przez mała_gosia
pytanie z rzędu bardzo hipotetycznych.

Na wystawie widziałam brata tego exo (nawet chcięliśmy go kupić, ale jakoś tak coś nam pikalo w sercach ale nie do końca). Ponoć był i ten kremus. Tylko jakiś zawinięty pod mamę i go nie zauważylam (no nie gmerałąm w klatce "za bardzo" hihi). Powiedzieliśmy sobie -jak ktoś kupi to nie nasz. No i był "nie nasz". Błękitną koteczkę, którą tez oglądaliśmy takoż ktoś zakupił.

A ja szczerze -nie chciałabym kupować na wystawie. wiem, ze warunki dobre jak każde inne. Ale ja chce zobaczyć "dom rodzinny" kociątek, mamę przynajmniej (jesli nie oboje). Wiem, ze jest tam też błękitny pers, droższy. Marzenie mojego meża (kolorek). Ale Czyż kremusek nie wyglądałby pięknie z moim czarnuchem? Ing i Jang hehe
Ale -zobaczymy do kogo serce zabije ( parę stów w te czy we wte, hehehe -czego saię nie robi z miłości). "Kompozycja" bzrwna z moim kotem to akurat najmniej istotna kwestia

PostNapisane: Czw wrz 16, 2004 11:15
przez Oberhexe
No i słusznie kombinujesz, najlepiej jednak kupowac w domu u hodowcy.

PostNapisane: Czw wrz 16, 2004 11:23
przez mała_gosia
chyba, że kupuje sie koty zagramaniczne ;)

PostNapisane: Czw wrz 16, 2004 11:29
przez Aga*
A ja szczerze -nie chciałabym kupować na wystawie. wiem, ze warunki dobre jak każde inne.


Wystawa to akurat najgorsze miejsce na zakup kociaka :( No może gorszy jest jeszcze internet :twisted:

Warto zobaczyć nie tylko rodziców, ale także atmosferę jaka panuje w hodowli. Gdzie koty są trzymane, czy mają swobodny dostęp do całego mieszkania, czy np. trzymane są w klatkach. Jakie są ich relacje z domownikach, czy są pzyjacielsko nastawione, zadbane, "wymiziane" należycie. Jakie mają charaktery. Tych wszystkich rzeczy dowiesz się jedynie w ich naturalnym otoczeniu jakim jest hodowla. Na wystawach, zwłaszcza młode koty są zestresowane i często nie mozna o nich powiedzieć nic innego, niż to, że są piękne i zdenerwowane. Poza tym pośpiech jest złym doradcą. Lepiej upatrzyć coś na wystawie lub na zdjęciach, a później dobrze się przyjrzeć kotu w jego domu :)

Zagramaniczne koty, też jedzie się obejrzeć w hodowli, o ile nie jest to inny kontynent najczęściej ;)

PostNapisane: Czw wrz 16, 2004 11:36
przez archie
Popieram. Na wystawie warto wstępnie obejrzeć, złapać kontakt, wypytać. Znam parę przypadków, gdy kociaki się spodobały na wystawie, a po wizycie w hodowli potencjalni kupujący uciekali gdzie pieprz rośnie :?

PostNapisane: Czw wrz 16, 2004 12:02
przez kinus
Aga* pisze:Zagramaniczne koty, też jedzie się obejrzeć w hodowli, o ile nie jest to inny kontynent najczęściej ;)

Popieram, ze warto jechac do hodowli zagranicznych, mozesz czasem z niej wyjsc ze szczeka na ziemi :D widzac jak mozna prowadzic prawie idealna hodowle.

PostNapisane: Czw wrz 16, 2004 14:37
przez Kocurro
Aga* pisze:Jakie są ich relacje z domownikach, czy są pzyjacielsko nastawione, zadbane, "wymiziane" należycie. Jakie mają charaktery. Tych wszystkich rzeczy dowiesz się jedynie w ich naturalnym otoczeniu jakim jest hodowla.


też, niestety nie do końca
ja przestałam prognozować o charakterze kotów, jak w kilku przypadkach okazało się, że w nowym środowisku zachowują się zupełnie inaczej niż u mnie w domu, gdzie wszystkie kocięta przychodziły do potencjalnych nabywców pobawić się, nikogo się nie bały i były całe słodkie
po czym dwa koty trafiły do bardzo spokojnych domów i znienawidziły wszelkich gości, a jeden przestał kompletnie tolerować inne zwierzęta

PostNapisane: Czw wrz 16, 2004 15:02
przez Aga*
Pewnie, że tak się zdarza. Z moim było akurat odwrotnie. Była to koteczka najbardziej nieprzychylna wszelkim gościom, izolująca się od nich poprzez chowanie się np. pod szafą. Inne kocięta przychodziły na kolana, a ona nie. Po dwóch tygodniach w naszym domu została prawdziwą królową i teraz bardzo chętnie przylepia się do miziania :) Widać potrzebowała kultu własnej osoby (bez dzielenia się nim z rodzeństwem).

PostNapisane: Sob wrz 18, 2004 22:41
przez mała_gosia
No i dokociłam się wreszcie.
Mam więc potencjalnego kastrata do wystawiania.

Na razie facet ma 3 miesiące.
Exo, kremowy tabby (E24).
Stop ma za nisko -widać gołym okiem, ale to nie jest jakaś straszna "wada". Ładnie zbudowany, piękna okrywa. A charrrrrrrrrrrrrakter! Uuuuuuuuuu.
Rezydent w pełni zaakceptował (piszę o wszystkim na "kotach").
Uwalily się właśnie na mojej poduszcze i śpią :1luvu:

kurcze, chyba spóbowalibyśmy w jakiejś młodzieży a potem w kastratach.
Muszę poczytać o wymogach itp.
No i muszę sie na prawdę dokształcić.
Przeraziłam sie swoją ignorancja dziś w rozmowach z hodowcą, hahahaha.
Ale - każdy byl kiedysz szczypior zielony, co nie?