Z jednej strony zgodzę sie z opinią Agi że
Aga1 pisze:[...] Każdy kij ma dwa końceZ jednej strony są te wszystkie kocięta bezrasowe, które tzreba było powołać na świat, żeby stworzyć nową rasę a z drugiej strony możliwość cieszenia się tą ogromną różnorodnością kocich ras ....[...]
Z drugiej strony wiem, że są zdecydowane różnice w przyjmowaniu nowych ras w różnych kocich organizacjach. Z tego co mi wiadomo członkowie FIFe aktywnie się przeciwstawiają "produkowaniu" nowości. Z tego się biorą rasy nieuznane między innymi. Wierzę w to że rasy uznane zostają, jeśli organizacja zostanie przekonana że w trakcie "tworzenia" nie ucierpiały inne koty. Może naiwnie podchodzę, ale w coś chyba trzeba wierzyć. Regulamin FIFe mówi że FIFe nie zachęca hodowców do "tworzenia" nowych ras. Jak Hodowca chce to musi udowodnić że ten typ powstał w wyniku "naturalnej mutacji". Przy wspomnianych Bengalskich widzę to tak że od 1963 Hodowla Millwood odłowiła, odkupiła odnalazła 60 kotów o danym typie i poprzez ich planowe krzyżowanie utworzyła stabilny trzon rasy. Liczba 9000 kociąt jest spora, ale jak dla mnie 40 lat to długo i wydaje mi się że stare Hodowle wielu ras mogą się poszczycić podobną ilością pra...pra.. wnucząt.
Pozdrawiam