
Jasne ze moga zdarzyc sie "oszusci" ktorzy nie naleza do zadnego klubu lub zostali z niego wyrzuceni ale przeciez takim osobom nie zalezy na jezdzeniu po wystawach bo do certyfikatow i tak sie im one nie licza - moga jechac zeby sprzedac miot ale to przeciez mozna kontrolowac (tych miotow to az tyle przeciez nie jest). Poza tym te zaswiadczenia i tak do konca nie spelniaja swojej roli skoro co jakis czas czyta sie na forum ze jakas hodowla "persona non grata" byla na wystawie.
Tez nie rozumiem tych potwierdzen od weta ze kot jest zdrowy. Odpowiedzialny hodowca nie zabierze na wystawe chorego kota. Poza tym, nie oszukujmy sie - hodowca ma swojego weta i w razie czego taki wet i tak moze wystawic mu zaswiadczenie ze kociak jest zdrowy. Wiadomo ze przed wystawa koty i tak sa sprawdzane przez wetow nim wejda na sale ale zdarza sie ze i oni przepuszczaja chorego kociaka - albo nie zauwaza albo po prostu maja to w nosie.
W takim razie po co te zaswiadczenia? Po prostu zupelnie tego nie rozumiem. Mozecie mi to wytlumaczyc tak na chlopski rozum?