Witam wszystkich
Bardzo proszę o pomoc forumowiczów z Krakowa - muszę znaleźć dobrego weta dla nerkowców w Krakowie
Mam straszny problem z moim kotem, a do wetki, do której jeżdżę powoli tracę zaufanie - bo jest coraz to gorzej i już nie wiem, co robić.
Mój kilkuletni kocur-Frędzel, trafił do mnie 2 lata temu - z interwencji TOZ-u z warszawskiej pseudohodowli... ma kilka lat, ile dokładnie, tego nie wiem.
2 lata temu od razu jak do mnie trafił pojawił się problem z nerkami i wątrobą. Leczenie wątroby trwało około 3 tygodni. Z nerkami było gorzej - tydzień kroplówki i później pół roku diety i Ipakitina dosypywana do jedzenia. Wtedy sytuacja została opanowana, wszystko wróciło do normy, kot normalnie funkcjonował.
Teraz - a dokładniej ponad tydzień temu, wyjechałam na weekend (mieszkam z teściami) a jak wróciłam okazało się, że kot się czymś zatruł (był remont w łazience i teściowa przyznała mi się, że przyłapała Frędzla raz przy misce z masą do fugowania)
Jak wróciłam w niedzielę to kot był osowiały, ale zjadł jak mu dałam jedzonko. Rano w poniedziałek dostał biegunki. O 8 wyszłam do pracy, a o 10 mąż do mnie dzwonił, że kot zaczął wymiotować. Urwałam się z pracy i pojechałam z Frędzlem do weta. Dostał kroplówkę. Zrobiliśmy mu badanie krwi - po południu były wyniki [kreatynina bardzo wysoka - 863 umol/l; reszta podobno ok. mocznik - 53,97 mmol/l; ALT- 53,66 U/l; AST 6,45 U/l]
Chciałam zrobić badanie moczu (akurat Frędzel nasikał mi do transportera i mogłam łatwo pobrać mocz) wetka powiedziała, że to jest nie potrzebne i nic nam nie wniesie do diagnozy.
Pytałam o USG - odpowiedź była ta sama.
Tydzień czasu Frędzel dostawał kroplówki (20.07. pierwsza), dodatkowo codziennie jakiś zastrzyk - spróbuję odczytać z wpisów w książeczce:
20 - sama kroplówka
21 - catosal, combiut
22 - velort
23 - catosal
24 - catosal, betamox LA, velort
25 - catosal
26 - betamoxLA, catosal, depedin
W niedzielę (26.07.) byliśmy na ostatniej kroplówce, po której miało być już ok. Wyjęliśmy wenflon i miałam zgłosić się w piątek na kontrolę.
W poniedziałek kot zjadł bardzo malutko - zaszył się pod łóżkiem, wyraźnie nie zadowolony... ktokolwiek się zbliżył - warczał.
Wychodził tylko do kuwety, pił dużo wody, zjadł pół saszetki 100g na cały dzień.
We wtorek od rana nic nie chciał jeść - siedział pod łóżkiem, na wszystkich warczał, nawet na wodę, którą pił... nie chciał zjeść nawet największych swoich smakołyków - na nic się nie skusił. Po południu pojechałam do weta, że coś jest nie tak, że może zrobiła mu się jakaś nadżerka w pyszczku i dlatego nie je (podchodzi do miski, powącha, warczy i odchodzi). Wetka była bardzo zdziwiona moim pojawieniem się i problemów z Frędzlem. Powiedziała, że może tylko podłączyć go znowu do kroplówki i nic poza tym - stwierdziła, że kot robi mi na złość, że jest niezadowolony z wizyt u weta i dlatego ze złości nie je. Założyła znowu wenflon, podłączyła pod kroplówkę, wyposażyła mnie w kroplówkę na 2 dni, że dzisiaj i jutro jak nic nie zje - mam sama podłączyć mu w domu kroplówkę. Stwierdziła, że wg niej wszystko jest już ok i powinien jeść, a skoro nie je, to znaczy, że ma to podłoże psychologiczne i ona z tym nic nie może zrobić.
Oczywiście dzisiaj kot nic od rana nie je, na wszystkich warczy, wydziera się jak go wezmę na ręce... zaczyna syczeć - nigdy się tak nie zachowywał, zaczyna być agresywny, wyrywa się, drapie, strasznie się drze i warczy na wszystkich, nawet na drugiego kota, dzisiaj pogonił go, pacając łapą z pazurami (nawet 2 lata temu jak był chory, to nie zachowywał się w ten sposób).
Łapa, na której ma wenflon strasznie mu napuchła, myślałam, że za mocno ma zaklejoną, rozcięłam plaster i poluźniłam, ale opuchlizna nie zmniejszyła się (jego łapa wygląda jak napompowana), stwierdziłam, że w tym stanie w jakim jest, jak się zachowuje i tak nie dam rady podłączyć mu kroplówki, a łapa wyglądała nieciekawie - wyjęłam wenflon
może źle zrobiłam, ale kotu wyraźnie ulżyło... troszkę się uspokoił, leży teraz na dywanie (a nie pod łóżkiem).
Ale dalej nic nie je - a ja nie wiem, co mam robić.
pomocy