Jak poradzić sobie z decyzją o eutanazji ?

Napisane:
Sob sie 23, 2025 17:44
przez Marta994
Moja koteczka chorowała na PNN chorowała od ok . 5 lat . Od tego czasu wiadomo, dobra karma, wyłapywacze fosforu, probiotyki, sanacja a potem usunięcie wszystkich zębów. Przez cały ten czas kocia funkcjonowała w miarę dobrze ale i na nią przyszedł kryzys. Od ok. 3 tygodni obserwowałam stopniowe pogorszenie samopoczucia kotki , początkowo zwalałam to na upały i starość ( koteczka ok. 16 lat). Jednak upały ustąpiły a złe samopoczucie kota nie. Wyniki pokazały kilkukrotnie przekroczony poziom kreatyniny i mocznika, anemię, parametry wątrobowe i amylaza trzustkowa też bardzo podniesiona. Próbowałam kroplówek podskórnych,( dożylnych sobie nie wyobrażałam bo wymagałyby pozostawienia kota dzień w dzień na 8h w lecznicy a Luna to kot lękowy i do tego słabo tolerujący inne zwierzęta, uważałam że stopień umęczenia zwierzaka przewyższa efekt terapeutyczny).
Kroplówki nie dały efektu Luna prawie przestała jeść (piszę prawie bo zjadała tyle ile łyżeczka do herbaty, może dwie karmy na dzień , lekarz mówił że prawdopodobnie ma cały czas mdłości). Dodatkowo wyczułam guzek na listwie mlecznej, padło podejrzenie nowotworu ale wet nie badał dokładnie bo i tak nie byłoby jak leczyć, nie przy tych nerkach.Krótko mówiąc podjęłam decyzję o eutanazji , kot jest za tęczowym mostem już ... Byłam z nią do końca , tuliłam ,głaskałam póki nie straciła przytomności...
A teraz siedzę i myślę czy dobrze zrobiłam, czy nie za wcześnie, czy mogłam więcej , czy .... sama nie wiem co. Dom jest tak cholernie pusty, to był mój jedyny kotek , pierwszy w życiu ☹️ była taka kochana ☹️☹️
Mimo wszystko mam wątpliwości czy dobrze zrobiłam ale
nie chciałam żeby cierpiała i umierała śmiercią głodową...
Re: Jak poradzić sobie z decyzją o eutanazji ?

Napisane:
Nie sie 24, 2025 9:46
przez egwusia
Marta, dobrze zrobiłaś.
Czasem jedyne co można zrobić, to pomóc w odejściu .
Re: Jak poradzić sobie z decyzją o eutanazji ?

Napisane:
Nie sie 24, 2025 12:00
przez Katarzynka01
Zawsze mówię, że pozwolenie na odejście to największy akt miłości jaki można podarować ukochanemu kotu
To strasznie trudne, ale jedyne wyjście. Pomagałam odejść wielu moim zwierzętom. Bo przychodzi moment gdy nie ma już nadziei i wiadomo, że droga wiedzie tylko w jedną stronę.
Niestety, taką chorobą jest pnn. Zwalczasz kolejne kryzysy, ale przychodzi ten ostatni i nie możesz już nic zrobić
5 lat z pnn to świetny wynik. Myśl o tym w ten sposób - przedłużyłaś koteczce życie o 5 lat. Aż nadeszło nieuniknione i jedyne co mogłaś, to oszczędzić jej cierpienia.
Przytulam i bardzo Ci współczuję, i bardzo rozumiem.
Re: Jak poradzić sobie z decyzją o eutanazji ?

Napisane:
Nie sie 24, 2025 14:19
przez Marta994
Dziękuję za dobre słowa . Najgorsze to decydować i nie swoim życiu ☹️
Z jednej strony jeszcze się tuliła, chodziła, witała mnie w drzwiach, ale z drugiej czułam ten wystający kręgosłup
była odwodniona tak bardzo że nawet kroplówkę podskórną było ciężko podać. ☹️ Nawet gdybym mogła przedłużyć życie o miesiąc czy dwa, ale robiąc z kota poduszkę na igły to ... nie ... To jej dobrostan był ważny , ważniejszy od mojego cierpienia . Zresztą dwoje wetów niezależnie od siebie między wierszami też sugerowało takie rozwiązanie ☹️.
Oczywiście każdy ma swoją wrażliwość. Do tego stopnia że usłyszałam też że jeszcze mogłam " dać jej pożyć" bo chodziła i " nie wyglądała jakoś źle ". Ta osoba sama mi powiedziała że jej pies konał w domu 2 dni bo " nie miała serca" zawieźć go do weta i uśpić. Takie opinie zasiewają w sercu ziarno wątpliwości... ☹️ Oczywiście nie co do słuszności eutanazji jako takiej , tylko czy to nie było za wcześnie... Spala na poduszce w domu, a ja wzięłam ją z tej poduszki do kontenerka w ostatnią podróż... Ech ☹️
To prawda, one ranią serca tylko raz...
Re: Jak poradzić sobie z decyzją o eutanazji ?

Napisane:
Nie sie 24, 2025 15:51
przez Silverblue
Ja przeżywałam to w październiku. Kotka miała 19 lat. Też nie wiedziałam, też myślałam że kim ja jestem żeby mieć prawo o tym decydować. Bardzo, bardzo to trudne. Micia też chodziła, witała mnie w drzwiach - ale tak jak napisałaś - liczył się też komfort jej życia, nie tylko jego długość. Nie chciałam żeby ostatni swój czas spędzała codziennie u weta, ona tak bardzo miała dość tych wizyt, tak bardzo nie chciała... I było u mnie tak jak u Ciebie, Micia spała w szafie na półce, na swoim posłanku, a ja ją musiałam wpakować do transportera ze świadomością że już nie wrócimy razem do domu...
Zrobiłaś dobrze, zrobiłaś to co dla Luny najlepsze. A ja poryczałam się, czytając to i pisząc.
Bardzo Ci współczuję i przytulam

Re: Jak poradzić sobie z decyzją o eutanazji ?

Napisane:
Nie sie 24, 2025 17:34
przez Katarzynka01
Marta, w ostatniej fazie pnn mój Dracul ['] miał tak wysuszoną skórę, że kroplówka podskórna wylewała się przez dziurkę po igle. On w kryzysach dostawał przede wszystkim kroplówki dożylne, w domu. Ale gdy przyszedł ten ostatni kryzys, mocznik lekko opadł, a później już tylko szybował w górę. Organizm już nie reagował na terapię. Pomogłam mu odejść bo wiedziałam, że już nie mamy szans.
Ale zawsze gdy było to możliwe, wzywałam weta do domu, żeby oszczędzić tego stresu.
Wiem, że nie zawsze jest to możliwe

Re: Jak poradzić sobie z decyzją o eutanazji ?

Napisane:
Nie sie 24, 2025 19:34
przez Marta994
Ja niestety mieszkam w małym mieście, tu wizyta domowa weterynarza jest niemożliwa. Pytałam ☹️