W środę byliśmy na rutynowej kontroli u weta - przegląd i pobranie krwi, przy okazji wetka zrobiła cotygodniową kroplówkę podskórną (o ile się nie mylę to Plasmalyte ok 100ml) w okolicy tylnej łapy. Po kilku godzinach od wizyty Mycha zaczęła mieć problemy z chodzeniem, niechętnie wstawała, zaczęła tracić apetyt i zaczęła wyglądać jakby była bólowa. Pojawił się ewidentnie problem z chodzeniem utykała nieco, łapa w okolicy której była kroplówka wydawała się być trochę sztywna. Kolejnego dnia (czwartek 30 maja) z rana trzeba było jechać z nią do lecznicy dyżurnej, nie chciała wstawać ani jeść czy pić . Dostała Bupaq, leki rozkurczowe i Tolfine (niestety! nie wiedziałam że lekarz podał ten lek, jest to kotka rodziców i mimo że mówili wetowi, że to kot nerkowy to nie mieli świadomości że tego leku nie powinno się podawać u takiego kota). Po lekach było nieco lepiej, wrócił apetyt, poszła sama do kuwety, sporo piła. Niestety wczoraj z rana ból ewidentnie powrócił, rodzice pojechali więc do wetki prowadzącej - podała jedynie kroplówkę 50ml by kota nawodnić-tym razem w kark, Peritol (który kotka po chwili zwymiotowała niestety) i leki przeciwwymiotne (po wymiotach). Twierdziła, że nic nie można podać przeciwbólowego żeby leki się na siebie nie nałożyły

Czy ktoś spotkał się z podobnym przypadkiem? Czy miałoby sens podanie np sterydu? Może ktoś coś doradzi? Boję się trochę, że może wetka uszkodziła jakiś nerw
