Robię update, bo być może komuś przydadzą się te informacje. Paja teraz jakby nieco bardziej stabilna, choć nie mogę powiedzieć, że jest w 100% ok. Mamy wrażenie, że coś jeszcze boli gdzieś...
W każdym razie - Mirataz odpalił ją i zaczęła już całkiem normalnie jeść, pić i kuwetować. Widzimy nadal niechęć do wstawiania i dłuższego poruszania się, dlatego obstawiamy, że ból generowany jest przez stawy (które faktycznie mocno jej chrupią). Widzimy też, że nadal występują u niej co jakiś czas krótkie chwile drgań na pyszczku lub ciele (efekt Marbocylu - w poprzedniej kuracji było to samo, ale o tym napiszę w dalszej części).
Onsior nieco pomógł wczoraj ale jest to oczywiście rozwiązanie krótkofalowe. Rozważamy olejek CBD lub Solensię (choć tu mam obawy bo słyszałam różne opinie a u nas po 1 dawce nie było widocznej poprawy).
Wczoraj poszperałam trochę i wykopałam sporo informacji o skutkach stosowania marbofloksacyny ( np Marbocyl) u zwierząt. Informacji tych znaleźć się nie da praktycznie w polskich materiałach na temat leku
W każdym razie, u niektórych zwierząt, zwłaszcza tych wysoce wrażliwych, wystąpić mogą takie rzeczy jak: długotrwała utrata apetytu i pragnienia, depresja, zaburzenia oddychania/duszności, zaburzenia chrząstek stawowych powodujące problemy z poruszaniem (nie tylko u młodych zwierząt jak wskazano w ulotce), brak koordynacji ruchowej, wysypki i świąd, drżenia, gorączka. Na przykładzie Pajki wiem teraz, że te skutki uboczne to nie ściema i może wystąpić ich całkiem sporo. Wiem też, że pewnie tak jak w poprzedniej kuracji lek będzie jeszcze długo z niej schodził, mimo że leczenie było znacznie krótsze niż wcześniej (poprzednio po 5tyg leczenia pęcherza, marbo schodziło z niej przez ponad tydzień).
W tej sytuacji potwierdza się, że marbofloksacyna to bardzo silny antybiotyk i powinien być podawany tylko jeśli wyniki posiewu na to wskazują i nie ma za bardzo innego wyboru(tak jak np u nas przy Pseudomonas w pęcherzu).