Myszko (*)
Mam nadzieje ,ze po odejściu już nie cierpią
Często jest trudno ułożyć dobrze leczenie
Zawsze coś nas zaskoczy
Straciłam wiele zwierząt i boli do dziś
W tam tym miesiącu małego podrzuconego Kajtusia
10 grudnia odszedł mi pies Kozak zabrany z lasu przeszło 17 l
Kilka razy uciekał z pod kosy ale teraz przechytrzył mnie
Cała sobotę nie wiem czemu onim myślałam i doszłam do mylnych raczej wniosków
On był trudny , kilka dni wcześniej założyłam obroże dwie starej nie zdjęłam nawet nie zmniejszylam bo nie da tylko gryzie
Nie mogłam go obejrzeć , miał chore serce
Ale jadł załatwiał się ,przypuszczalnie leków od serca nie zjadał
Pomyślałam ,ze on pamięta ze szczepienie w grudniu
I unika mnie
Od kilku dni jest kiepsko z moim staruszkiem kotem
I więcej mu czasu poświęcam
Nastawiłam wodę żeby mu podgrzać jedzenie , jakiś dźwięk dziwny usłyszałam ,
Koty spały ,to myśle ze na podwórku któryś co karmie
Pies szedł do budy , usiadl koło a mnie wypadł pojemnik z woda ,polozyl sie chciałam go przesunąć
Mówię gdzie na wodzie ,zlapalam na rece do kuchni , po zastrzyki ale po paru chwilach koniec
A w sobotę tyle rzeczy mu kupiłam
Wiedziałam ze z sercem tyle razy mówili ze nie żyją długo ale sami sie weci dziwili ze sie podnosil
A ja nie dopilnowalam i płyn sie zebrał
I jestem zła na siebie
Cóż mogę powiedzieć musisz przez to przejść
Mówią ze wróci w innym futerku ale Myszeńka zostanie w sercu