cześć,
chciałam otworzyć wątek ludzki, choć związany z naszymi puszystymi.
Chodzi mi o to jak sobie radzicie z chorobą swoich podopiecznych?
Pytam, bo ja mam jakieś zejście. Czuję że cały mój świat kręci się wokół leków, objawów, tego czy mój kot zjadł, że nie je, że co zrobić. Jak mu pomóc, jak uratować, co zrobić jeszcze.
Martwią mnie też finanse, bo taka choroba i leki i badania i wizyty u weta pochłaniają ogrom pieniędzy.
Nie jadę w tym roku na urlop bo przecież nie zostawię go pod czyjąś opieką jak tu tyle lekarstw i problem z jedzeniem.
Jestem zmęczona i mam deficyt wiary i nadziei.
Jak wy sobie radzicie ?