Cześć Wam,
bardzo proszę o pomoc i radę. Czuję się kompletnie bezsilna.
Od blisko 3 lat opiekuję się dziką kotką, Mieszka u nas w garażu (ma swoje miejsce do spania, jedzenie, picie i kuwetę), wchodzi przez okienko, jest zaczipowana, nie da się tylko dotknąć ani pogłaskać. Kiedy daję jej jedzenie zaczyna jeść kiedy jeszcze nakładam ale nie chce jej na siłę głaskać i stresować.
Dwa tygodnie temu zauważyłam, że nagle schudła, zmieniła zwyczaje i zaczęła mieć matową, "nerkową" sierść. Znam objawy ponieważ moja kotka, Brumcia, która od 2 lat rządzi u Mamy miała ostrą niewydolność nerek, z której, dzięki kroplówkom i lekarstwom, wyszła.
Ostatecznie po wielu próbach udało nam się złapać kotkę i zawieźć do weta. Dostała zastrzyk uspokajający (inaczej nie było szans jej zbadać) i została zbadana. Okazało się, że nie ma w ogóle zębów prócz jednego kła, jednak poza świerzbem w uszach nie miała żadnych objawów, badanie palpacyjne nie wykazało żadnych nieprawidłowości, nie miała też gorączki. Niestety pobrana krew potwierdziła moje obawy - bardzo złe wyniki kreatyniny i moczniku (załączam). Dostała kroplówkę, zastrzyk wzmacniający, została odrobaczona i dostaliśmy leki na nerki.
Niestety, kotka nie chce absolutnie jeść żadnych leków (nie daje się dotknąć więc włożenie jej czegokolwiek do pyszczka nie jest możliwe) ale co dziwne:
1. ma apetyt;
2. nie wymiotuje;
3. nie sika często - jeden raz w nocy;
4. nieco przybrała na wadze (na oko);
5. nie wymiotuje.
ale
1. zaczęła się intensywnie wylizywać (na całym ciele);
2. całą noc przesypia w garażu (kiedyś chodziła polować);
3. nie wiem czy to ważne ale mam wrażenie, że z umaszczenia dymnego, robi się miedziana.
Nie wiem co myśleć i co począć. Nie tknie karmy dla nerkowców, kupiłam parę rodzajów - nie ma szans, a ona wcześniej, jako zdrowa była straszliwe wybredna jak na dzikiego kota.
Wiem, że dziki kot będzie udawał do końca, że jest zdrowy.
Wyniki wskazują, na zaawansowaną chorobę nerek. Jak jej pomóc skoro nie da się złapać i nie mogę jej w żaden sposób podać lekarstw? Wiem, że to głupie ale jeden jedyny raz zjadła lekarstwo z odrobiną polędwicy wołowej (którą uwielbia). Jednak nie może jeść białka, zatem mięso odpada. Tylko ona niczego innego nie chce jeść. Zawsze dostawała karmę bezzbożową, lub surowe mięso. No i sama polowała.
Nie wiem co myśleć i co począć. Nie mam serca znów na nią polować ponieważ po wizycie u weta dochodziła do siebie dwa dni. Jest taka kochana, nieraz nawet się zapomni i przybiegnie do mnie z podniesionym ogonem, ale dwa metry przed jakby sobie przypomniała, że to chyba coś jednak nie tak i staje. Nieraz miauknie, pogada z nami, pomruga. Serce mi pęka kiedy myślę, że cierpi a można jej jakoś pomóc.
Będę wdzięczna za pomysły i rady.