» Pon sie 07, 2023 15:06
Re: Lolek
Zupełnie wbrew sztuce i zaleceniom oba moje nerkowce od diagnozy po kres życia jadły mięso, a konkretnie wołowinę. Z takiej prostej przyczyny, że nie chciały nic innego, a jeść musiały. Nie polecam nikomu takiego sposobu żywienia, ale przychodzi taki moment, że trzeba zrobić rachunek sumienia i zastanowić się co chcemy osiągnąć.
Wiadomo, że pnn wyleczyć się nie da, albo kot będzie żył krócej, ale w komforcie, albo bez komfortu i wcale nie wiadomo czy dłużej.
Oczywiście gdy zachorował Dracul też popadłam w histerię karmy nerkowej i restrykcji. A Dracul stał sie kotem nerwowym i nieszczęśliwym. Po 3 miesiącach (dzięki mamie i jej rozsądkowi) poszłam po rozum do głowy i główny nacisk położyłam na komfort życia. Myślę, że moim kotom do końca udało się żyć szczęśliwie, to dla mnie bardzo ważne bo kot nie rozumie, że wszystkie te restrykcje są czynione dla jego dobra.
To tak na marginesie walki z pnn w ogóle.
To nie odnosi się do walki Twojej i Lolka bo na moj gust nie macie jeszcze dokładnej diagnozy
Stanowcze NIE dla zielonego (nie)ładu !!!