Wiesz wczoraj tak miałam z tyłu głowy, że ta poprawa o której pisałaś, to taka klasyczna poprawa przed odejściem. Nie chciałam tego pisać, żeby Cię nie dołować a i tak niczego by to nie zmieniło
Miałam do czynienia z czymś takim, ostatni raz w zeszłym roku, gdy umarł nasz ukochany Dżygit. Też miałam z tyłu głowy takie porażające zupełnie podejrzenie, że ta poprawa to może pożegnanie, odsuwałam to od siebie, karmiłam się nadzieją, niestety tak właśnie było.
Nie umiem Cię pocieszyć bo to niemożliwe. Nie ma takich słów, nie ma argumentów.
Jedyne co mogę, to powiedzieć, że doskonale Cię rozumiem.
Bardzo, bardzo mi przykro