» Pon paź 04, 2021 17:31
Psikutka odeszla w wieku 20 lat i 7 miesięcy
Zanim posypie się na mnie grad - moja kicia ma 18,5 roku. Jest kotem nieobslugiwalnym (także u weta przerobione kagance, klatki iniekcyjne, worki itp.) który histerycznie i agresywnie reaguje na wizyty. Więc ostatnie co chcę jej fundować na finiszu to nieustanne wizyty u weta.
Psikuta od kilku lat ma stwierdzone PNN. Jest na karmie mokrej wysokobiałkowej, niskofosforowej, dostaje olej, Renalvet i Urovet. Na tej kombinacji żyje w niezłej formie już parę lat. Raz na rok ma epizod pogorszenia, nie je, wymiotuje, i wtedy dostaje krótką kurację, płyny (kroplówki), doraźne leki hamujące wymioty i wzmagające apetyt. Mocznik i kreatyninę zawsze ma ponad normę. Przy obecnym pogorszeniu z krwi wyszły kiepskie parametry wątrobowe, mocznik 132 (N 70), kreatynina 2,45 (N 1,8) oraz gigantyczna nadczynność tarczycy. Wet zaleciła natychmiast kurację tarczycy Apelką przy czym dodała ze unormowanie tarczycy prawdopodobnie jeszcze pogorszy wyniki nerkowe i wtedy zobaczymy dopiero "prawdziwy" wynik mocnzika i krea (zapewne jeszcze gorszy).
I tu zaczyna się mój dylemat, bo mój kot nie przeżyje ciągłych wizyt u weta, gdy nerki polecą już na łeb na szyję i trzeba go będzie wozić na kroplówki (bo wydaje się że w takim stanie to jedyna interwencja jaka go czeka). I rozważam niepodejmowanie leczenia tarczycy a skupienie się na dobrym żywieniu i dopajaniu żeby mu pozwolić we wzglendie dobrej formie i bez stresujących wizyt doczekać jego dni.
Czytam że leczenie tarczycy przedłuża życie średnio o 14 miesięcy. Tyle że potem wykończą go nerki i walka o weta. Chcę wybrać opcję jak najmniej stresującą dla Psikutki ale też nie chce narażać ją na cierpienie.
Nie wiem co robić
Ostatnio edytowano Wto lip 11, 2023 14:11 przez
Sosemigo, łącznie edytowano 3 razy
Psikutka po 20 latach i 7 miesiącach juz tylko w moim sercu
Jeżyk in heaven...