Cóż, znam ten ból. Prawie rok minął jak odszedł Mopik, a ja codziennie o nim myślę.
Mogę tylko współczuć, choć wiem że to w żaden sposób nie złagodzi traumy, której teraz doświadczasz.
Kitek już nie cierpi. Choć tyle dobrego.
Podobno czas leczy rany. Ale dość powoli, niestety,
PS Czemu admin mialby go kasowac?
PSS trzymalem kciuki, choc wiedzialem ze nerki u starszego kota to raczej wyrok smierci, szczegolnie gdy jak pisales nie reagowal na leczenie a wyniki mial paskudne.
Jesli kiedys bedziesz mial innego kota, a pewnie tak, pamietaj by nie trzymac go przy zyciu na wszelkie sposoby, gdy juz nadejdzie jego czas. To jest lekcja jakiej udzielil mi moj poprzedni, przed Mopikiem, kot. Zrobilem dokladnie to samo co ty - leczylem go w momencie, gdy nie bylo juz realnej szansy na jego powrot do zdrowia, liczac na cud, ktory nie nastapil.
I potem obiecalem sobie, ze nigdy wiecej tak nie zrobie.
Mopika uspilem, choc mogl pozyc jeszcze pare tygodni, moze nawet 2-3 miesiace. Ale wolalem, zeby odszedl w momencie gdy jeszcze dobrze sie czul. Ciagle zadaje sobie pytanie czy jednak nie powinienem byl go leczyc dluzej... a potem przypominam sobie wzrok tamtego kota, gdy probowalem go karmic strzykawka i robilem mu kroplowki. I wtedy wiem, ze to byla dobra, choc bolesna, decyzja.