Witam Was serdecznie. Jestem tutaj nowa, szukam pomocy a raczej porady. Napiszę wszystko od początku.
Kotka 6 lat, nasza dachowa rodzima rasa pełna wigoru, ruchliwa aż za bardzo. Typowo domowy, nosa za drzwi nie wyciągnie.
Od ponad tygodnia kotka ospała, nie jedząca (zawsze była niejadkiem ale przysmakami nigdy nie gardziła), teraz nie ruszyła pokarmu od tygodnia. W pt bylismy u weterynarza, dostala wzmacnijace leki i antybiotyk. Miała byc obserwowana przez weekend, dzisiaj badanie krwi, pełna morfologia i biochemia.
Popołudniu wizyta i aż do tej pory mam ciarki i łzy lecą z oczu. Weterynarz sam był zdziwiony że tak młoda kotka ma aż takie wyniku, powiedział że owszem próbujemy (plukac kroplowkami, leki wzmacniające, usg nerek nie pozwoli sobie kotek zrobić, jeszcze ma siły trochę na walecznosc ) ale naprawdę musimy się przygotować na najgorsze bo wyniki katastrofalne. Bo oprócz nerek, wątroba też nie pracuje.
Morfologia prawie w normie, bez znaczących odchyleń więc żadnego stanu zapalnego.
Podwyższony cholesterol dwukrotnie, wysoki fosfor u magnez.
Biochemia
AspAT 170 norma do 44
AlAT 705 norma do 107
Kreatynina 14.5 norma do 2
Mocznik 623 norma do 70
Białko całkowite 103 norma do 80.
Mam źle przeczucia, liczę na jakieś porady z czym można powalczyć jeszcze.
Dodam że weterynarz z krwi i kości, połowa miasta do niego chodzi. Bardzo dobre wrażenia po leczeniu zwierząt w rodzinie więc zaufanie moje ma.