Rufus miał zdiagnozowaną pchn w lutym zeszłego roku. Mając 7 lat.
Od tego czasu generalnie przechodził różne akcje z kroplówkami, ze sterydami, różne leki, dwie sanacje.
Na karmie nerkowej był jakiś tydzień, jest prowadzony głównie na MACs, trochę Ferindze pure meat (przejadła się), Wild Freedom Green Lands. Żywienie zwykłą karmą pozwala mi mniej się męczyć przy karmieniu dwóch kotów - nerkowego i zdrowego
i pozwala Rufusowi jeść smacznie i zdrowo
Obecnie Rufus ma wyniki dość podobne do początkowych, czyli mocznik 140,3 (norma do 70), kreatynina 3,2 (norma do 1,8). W lutym 2020 było mocznik 133, kreatynina 3,4.
Więc jest stabilny.
USG kontrolne wykonane - poza nerkami nic niepokojącego. Ciśnienie mierzone, kontrolowane, na ciśnienie dostaje semintrę.
Brak białka w moczu, ładny stosunek białka do kreatyniny. Fosfor w normie, spadł trochę dzięki nefrokrillowi.
Czuje się chyba świetnie, ma apetyt, jest aktywny, dużo bawi się ze swoim bratem. Dużo pije, lubi być pojony przez strzykawkę.
Mocznik mnie martwi, ale nie spadał w znaczny sposób ani przy kroplówkach, ani przy probiotykach (flora balance i vivomixx), ani po sanacjach. Generalnie to najniżej spadł nam do około 110, stale raczej leciutko rośnie.
Rozważam kroplówki albo intensywniejsze dopajanie.
Aktualnie bierze nefrokrill i semintrę.
Planuję wdrożyć mocniejszy vivomixx albo biopron. Na azodyl przy innych wydatkach mnie nie stać.
Niestety czeka nas też kolejna sanacja, już trzecia od lutego (miał w lutym 2020, wrześniu 2020, no i przydałoby się teraz)
kamień niestety szybko mu narasta.
Jakieś rady?