Witam serdecznie.W 2016 roku miałem przyjemność napisać tutaj po raz pierwszy w tym wątku (akcja zaczyna się na stronie 5tej ) viewtopic.php?t=25468
Natomiast dzisiaj chciał bym się podzielić informacją o metodzie którą zastosowałem i która przynosi w mojej ocenie bardzo dobre rezultaty.Chodzi o ozonowanie kroplówki.Ale po kolei.
Rzecz dotyczy mojego kota o którym w wyżej wymienionym wątku.Na początku tego roku okazało się że wysiadły nerki w stopniu nieodwracalnym (kilkanaście % dotychczasowej sprawności) Z perspektywy czasu i zgodnie z wyjaśnieniami p. weterynarz prowadzącej,choroba w sposób utajniony (jak to często w tym przypadku) rozwijała się już od jakiegoś czasu-obecnie Zajączek ma 15 lat.Przynajmniej pół roku przed zdiagnozowaniem,zaobserwowałem dziwne sytuacje: gdy siedziałem przy komputerze,i Zając wskakiwał na biurko,miał zwyczaj siadać tuż przede mną i zasłaniać ekran mrucząc.Zauważyłem,że w tym czasie i tylko w tych sytuacjach zdarzało mu się że jedna przednia łapa załamywała się na moment gdy siedział na tylnych w przednimi wyprostowanymi-mniej więcej tak jak by człowiekowi stojącemu sztywno w miejscu ktoś od tyłu uderzył w kolano-wtedy ma miejsce podobny efekt.Dopiero po zdiagnozowaniu choroby i zapoznaniu się z literaturą przedmiotu,skojarzyłem to jako prawdopodobny efekt dysfunkcji układu nerwowego przy zatruciu organizmu fosforem (choć nie ma pewności że to akurat fosfor to powodował). Niemniej jednoznacznie wiążę to z początkiem choroby, wtedy jeszcze w stadium utajnionym.Gdy szydło wyszło z worka było już bardzo późno-stan nieodwracalny.W ciągu kilkunastu dni drastyczny spadek wagi i wychudzenie,wymioty i brak łaknienia.Po rozpoznaniu w ramach terapii ratunkowej zmiana karmy na mokrą dla nerkowców,leki na zbicie fosforu (Nefrokrill na początku i obecnie ChitoFos) oraz doraźne zastrzyki na podniesienie żelaza oraz sporadycznie inne.No i obligatoryjnie co dwa-trzy dni kroplówka podskórna (czyli najłatwiejsza forma iniekcji) by likwidować odwodnienie-wykonywana w domu przeze mnie,by nie stresować kota ciągłymi wizytami u weterynarza,i ten fakt (kroplówki) jest tutaj bardzo ważny (ale o tym w dalszej części). Udało się w ciągu miesiąca podnieść Zajączka na "łapy",niemniej stabilizacja była dość niepewna,zdarzały się pogorszenia aż do całodniowej apatii i leżenia bez jakiejkolwiek aktywności...Przełom w poprawie nastąpił przypadkiem.Zęby po lewej stronie pyszczka były od jakiegoś czasu obłożone kamieniem,ale bez tendencji do narastania, bo od mniej więcej 3 lat kot pije bardzo dobrej jakości wodę-mam w domu system odwróconej osmozy i uzdatniania w jednym-woda jest oczyszczona ze wszystkich zanieczyszczeń w jakie obfituje kranówa, a następnie lekko (czyli tak jaka być powinna) zmineralizowana ( 0 kamienia w czajniku od trzech lat).Natomiast w momencie gdy zapadł na zdrowiu pojawił się problem-brak możliwości przeprowadzenia operacji usunięcia zębów gdyż pojawił się stan zapalny (narkoza zbyt obciąża nerki) Stan zapalny w dziąśle pojawił się po jednorazowym podaniu suchej karmy-gryziona tą stroną najprawdopodobniej spowodowała jakieś zranienie dziąsła czy nadwyrężenie i w efekcie jedna strona pyszczka bardzo spuchła,oraz pojawiło się ropienie oka z lekką domieszką krwi:
https://imagizer.imageshack.com/img922/9109/cKfjNe.jpg
Za pierwszym razem udało się opuchliznę zlikwidować w 2 dni antybiotykiem i lekiem przeciwzapalnym.Niestety po kilkunastu dniach problem pojawił się ponownie-znów po podaniu suchej karmy.Tym razem leczenie praktycznie nie dawało efektu-po 5 dniach nie było żadnej poprawy,opuchlizna była tak znaczna,że lewe oko było przymknięte przez cały czas i ropiało....
Teraz krótkie wyjaśnienie.Przez jakiś czas używałem w domu ozonatora powietrza.Był to dość tani model ozonatora chińskiej produkcji,i niestety skorodował po pół roku.Ozon jest aktywną formą tlenu,i doskonale oczyszcza powietrze z bakterii,wirusów,pyłków,zanieczyszczeń gazowych typu smog,dym papierosowy,dużo dwutlenku węgla (jeśli mieszkanie nie jest wietrzone),sprawia że lepiej oddycha się alergikom,chorym na astmę czy przeziębionym którzy szybciej wracają do zdrowia.Trzeba do zapachu ozonu się przyzwyczaić,ale korzyści jest tyle że warto to urządzenie mieć.Na początku trzeba na krócej go włączać gdyż płuca się przyzwyczajają,później można na dłużej,jednak nie można przesadzać bo skończy się to kaszlem.Ale ryzyko jest niewielkie,trzeba by chyba nos przy pracującym urządzeniu trzymać i tak wdychać.Zaznaczam od razu że przestrogi typu "nie można w czasie pracy urządzenia przebywać w tym samym pomieszczeniu" są przesadzone i podawane są przez producenta ,gdyż do tego obliguje prawodawstwo-niemniej praktyka użytkowania przy urządzeniach przeznaczonych do domu jest taka,że trudno doprowadzić do stężenia wywołującego podrażnienie i kaszel-na ten temat można poczytać i sprawdzić w praktyce-w każdej chwili można urządzenie wyłączyć jeśli zacznie nas wiercić w nosie,albo po prostu mieć otwarte drzwi w całym domu-cyrkulacja powietrza zmniejszać będzie stężenie na bieżąco,a co powdychamy to już nasze.W każdym razie tolerancja na ozon dość szybko się podnosi a komfort oddychania jest zdecydowanie wyższy.Wracając zaś do taniego ozonatora-skorodował on sam siebie i nadawał się do wyrzucenia.W czasie drugiego stanu zapalnego u Zajączka,przyszła mi okazja nabycia innego ozonatora,lepiej wykonanego,i tym razem dodatkowo z funkcją ozonowania wody (np.do dezynfekcji warzyw i owoców,usuwania z ich powierzchni pestycydów itp.) Podam linka do jednego ze sklepów,ale to samo urządzenie można nabyć w różnych miejscach-chodzi mi tutaj o to by pokazać jak ono wygląda,zysku z tego nie mam:
https://www.mediaexpert.pl/oczyszczacze ... lsrc=aw.ds
Gdy dokonałem zakupu,oświeciła mnie jedna kwestia.Słyszałem o metodzie ozonowania iniekcyjnego,czyli ozonowania kroplówek stosowaną w leczeniu u ludzi.Ozon tak podany likwiduje wolne rodniki,pomaga zwalczyć w ten sposób efekty zatruć,chorób,chemii w organiźmie,znacznie poprawia regenerację i funkcjonowanie narządów poprzez dotlenienie-więcej na ten temat tutaj:
https://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/ ... -7D7i.html
Postanowiłem więc spróbować.Tak wygląda ozonowanie kroplówki.Butelka zostaje nacięta z boku,a do środka wpuszczam pumeksową kulkę napowietrzacza,która jest na wyposażeniu ozonatora:
https://imagizer.imageshack.com/img922/1999/lsyg8R.jpg
https://imagizer.imageshack.com/img923/3169/8j60Yy.jpg
Ozonuję płyn infuzyjny około godzinę.Pewnie aż tyle nie trzeba,niemniej zależy mi żeby wysycenie ozonem było duże.Po zakończeniu ozonowania,od razu podaję kroplówkę Zajączkowi tak jak do tej pory ,czyli podskórnie. (nie dożylnie !!!! ---> podskórnie)
A teraz pora na efekty.Gdy zastosowałem ten zabieg po raz pierwszy,na drugi dzień nastąpiła oczekiwana od tygodnia i niechcąca się wcześniej pojawić poprawa.Opuchlizna zaczęła stopniowo schodzić.Po kilku dniach zniknęła zupełnie.Co równie ważne: pojawiła się aktywność,znaczne ożywienie oraz mocno poprawił się apetyt.Kocur przybrał na wadze przez 2 tygodnie o około pół kilograma (a ważył w momencie największego nasilenia choroby tylko 3,4 KG) ,odbudowała się widocznie tkanka tłuszczowa,kręgi kręgosłupa można jeszcze wyczuć ,ale w porównaniu z tym co było poprawa jest bardzo widoczna.Obecnie Zając jest w stanie bez problemu zjeść jedną 100gr tackę na dzień,bywa że schodzi 1,5 tacki.Apetyt jest nieustający.Oczywiście jak to u nerkowców,nie da się z niego zrobić już grubasa (a ważył ponad 6 kg) gdyż gubi białko poprzez nerki,ale przynajmniej nie ma zagrożenia wycieńczeniem i anemią.Kto bezsilnie patrzył jak kot nerkowy gaśnie i nie chce nic jeść,ten wie jak miły jest widok dopraszającego się o jedzenie kota.
W pierwszych dniach po podaniu kroplówki zozonowanej opuchlizna-jak wspomniałem-zaczęła znikać:
https://imagizer.imageshack.com/img924/8759/TzEpih.jpg
Gdy zniknęła zupełnie,to po kilku dniach jej miejsce całkowicie wyłysiało:
https://imageshack.com/i/pmTyN9U7j
...ale bardzo szybko zaczęło na nowo zarastać futerkiem:
https://imagizer.imageshack.com/img921/5148/Rp9pHQ.jpg
https://imagizer.imageshack.com/img921/2185/Zi4Vdx.jpg
https://imagizer.imageshack.com/img922/1898/Sys85r.jpg
https://imagizer.imageshack.com/img921/9360/lmbWgj.jpg
https://imagizer.imageshack.com/img922/2987/XAxca1.jpg
Obecnie (minęło już 1,5 miesiąca) Zajączek wygląda tak:
https://imagizer.imageshack.com/img921/7357/DIwl02.jpg
Aktywność i chęć do życia jest taka,że gdyby ktoś nie wiedział,to nie powiedział by że to chory kot.Zwierzak domaga się wypuszczania na kilka godzin wieczorem na podwórko,co w czasie gdy był apatyczny i bierny oczywiście nie miało miejsca.Jest częsta chęć do zabawy,co chyba dostatecznie dobrze pokazuje jaka jest moc wspierania organizmu tlenem.Oczywiście,kroplówki i ChitoFos oraz karmę dla nerkowców mokrą,dostaje cały czas.Jednak najważniejsze jest dla mnie to ,że kot pomimo katastrofalnego stanu nerek funkcjonuje bardzo dobrze.
Zamieszczam ten post jako zachętę do przeprowadzenia prób osób które są ze swoimi kotami w podobnej sytuacji.Uważam że warto,bo wygląda na to że dużo można zyskać.Mam też wrażenie,że przy innych schorzeniach gdzie podawane są podskórnie kroplówki,zabieg ich ozonowania może przynieść dobre skutki.Mam tu na myśli też niebezpieczeństwo nawrotu nowotworów,czy nawet walki z nowotworem na wczesnym jego etapie-ale w tym przypadku bazuję na własnej ocenie-mam wiedzę jak bardzo likwidacja wolnych rodników hamuje rozwój nowotworów,jednak ze względu na wrażliwość tego tematu nie będę go tutaj na forum rozwijał-ustalmy że jest to moja opinia na ten temat.
Z chęcią jednak odpowiem na wszelkie pytania zarówno tutaj na forum jak i na priv jeśli ktoś woli.