Feliska97 pisze:Cieszę się, że nie zrezygnowałaś w ostatniej chwili z dzisiejszej wizyty.
Ogólnie na chwilę obecną to co napisałaś brzmi rozsądnie.
Nurtuje mnie jednak kilka kwestii - czy dr Klimczak postawiła jakąś diagnozę? Czy na razie po prostu ratuje kotu życie? Powiedziała czemu odstawia żelazo? Rozmawiałyście na temat transfuzji?
Diagnozy jednoznacznej nie usłyszeliśmy. Chyba czekamy na dalszą diagnostykę. Powiedziała, że nerki są obrazowo powiększone, co nas w sumie cieszy, bo jakby okazało się, że toczy je jakieś stan zapalny, byłaby szansa na jego zbicie. To samo powiedziała o posiewie z płynu z brzuszka - że liczy, że jednak wyhodują tam jakieś bakterie, dadzą antybiotykogram i będziemy wiedzeć jak działać. Bo tak w sumie to nikt do końca nie wie skąd ten płyn. Tylko tyle, że liczy, że to nie uszkodzone naczynka, z którymi nic nie zrobimy.
Co do żelaza - powiedziała, że doustnie ma bardzo słabą wchłanialność, i że lepszy jest dożylnie (chociaż w sumienie wiem, czy dożylnie mu podała).
O transfuzji jak najbardziej. Pytałam o osocze - powiedziała, że jak już, to wolałaby pełną krew, ale poczeka z tym do wyników i dalszego rozwoju wydarzeń.
Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego jak zostaliśmy zaopiekowani. Podejście do pacjenta w porównaniu z Lancetem - niebo a ziemia. Powiedziałam doktor, że nie chciałabym znowu Śrubka przerzucać przez szpitale, całodzienne kroplówki beze mnie itd. Że moim zdaniem, w Lancecie nie robili tego z medycznego uzasadnienia, ale dla własnej wygody (jeden lekarz miał konsultacje, dyżur i jeszcze szpital na głowie, więc wolały mieć kota pod ręką i do niego zaglądac między pacjentami, niż faktycznie przeprowadzić ze mną konsultacje). Zgodziła się ze mną, że w przypadku kotów dla ich psychiki nie jest to najlepsze rozwiązanie.
Poczekam na jutrzejsze wyniki i zobaczę, co z tym specvetem. Nie oddam kota pod opiekę dwóch lekarzy na raz, bo to jest bez sensu, a nie sądzę, że ktoś skonsultuje go po samych tylko wynikach.. Niemniej, nie tracę nic próbując.
Pewnie gdybym nie trafiła na to forum, dzisiaj żegnalibyśmy Śrubka. Cieszę się, że mamy jeszcze światełko w tunelu! Choćby nikłe. Ale jest. I nie czuję, żebym kotka męczyła - po sterydach i dzisiejszej kroplówce jest dziś w lepszej formie niż przez ostatnie 2-3 tygodnie.