» Nie maja 26, 2019 10:24
Re: Nerkowiec + hipoalbuminemia - lekarze się poddali
Dzięki za wskazówki. Dopytam koniecznie o ten potas.
Zdaję sobie sprawę, że właściciele często oceniają weterynarzy nieobiektywnie. Po pierwsze - jak się uda, to wychwalają go pod niebiosa, a jak się nie uda - to jest tym winnym. Czasem nie jest to takie proste. Ja lokalnie poszłam do teoretycznie najlepszego gabinetu w moim mieście, byłam zachwycona lekarzem (zmiana weterynarza po 20 latach!), podejściem, stosunkiem do zwierząt i do klienta. Ma same super pozytywne opinie. Tylko co z tego, skoro przerósł go przypadek mojego Kotka? Znajomi mówią, żeby "obsmarować go w internecie", ale to przecież tez nie o to chodzi..
Z kolei jeśli chodzi o Lancet - podejściem do pacjenta i do właściciela byłam od początku zniechęcona. Po moim bardzo zdesperowanym telefonie, że kot się pogarsza, że nasz lekarz nie umie mi pomóc, że potrzebuję pomocy, nie byli w stanie wcisnąć mnie na wizytę, więc czekałam 2 tygodnie. Zadzwoniłam, że jest ogromny korek i spóźnię się do 5 minut, na co usłyszałam szorstkie "ja mam dla Was 40 minut jak nie zdążycie to trudno, skrócimy wizytę, ja mam innych pacjentów" ... a jak już weszłam na konsultacje, to lekarz do mnie prawie z wyrzutem "czemu nie zgłosiła się Pani do mnie wcześniej?!" - jakbym nie próbowała wcisnąć wizyty na cito... Ogólnie, mają tam bardzo mało czasu na rozmowę z klientami, wszystko jest w biegu, na szybko. Kota zabierali ode mnie na całe dnie - nie do końca wiedziałam, co się w ogóle z nim w tym czasie dzieje - jakie leki są podawane, jaka terapia wdrażana, i przede wszystkim - po co, w jakim celu. Ale póki były efekty, to nie wnikałam. Gorzej, jak sprawa się posypała. Tę końcówkę w ich wykonaniu, w wykonaniu naszej doktor, oceniam jako porażkę. Nawet, jeśli jej medyczna ocena okaże się w pełni zasadna i dostanę potwierdzenie tej diagnozy, nie robi się takich rzeczy, że wypycha się pacjenta do domu z zaleceniem "pożegnać się", nie dając żadnych wskazówek ani zaleceń. To była moja decyzja, a nie ich, i miałam prawo chcieć, żeby kot jeszcze choćby dzień, dwa czy tydzień ze mną został. Powinni mi powiedzieć, co w tym czasie robić. A już deklaracja "będę pod telefonem" i późniejsze zignorowanie moich prób kontaktu - to uważam za kompletnie nieprofesjonalne. Doktor w 15-minutowej rozmowie przez telefon zrzuca na mnie bombę pod tytułem "uśpić", a potem więcej się nie kontaktuje. Przecież byłam w takim szoku, że nie zdążyłam zadać jej prawie żadnego pytania. Wiem, że nasza doktor z Lancetu ma świetne opinie i wielu, wielu zwierzakom na pewno pomogła. Na pewno ma dużą wiedzę. Jednak w naszym przypadku, spotkaliśmy się z ogromnym zawodem i poczuciem porzucenia.
Dziś dam szansę dr Klimczak. Jej błyskawiczna reakcja wczoraj daje mi nadzieję, że podejdzie do sprawy poważnie i ze zrozumieniem. Mam nadzieję, że nie jedziemy tam dziś tylko po to, żeby zrobiła dokładnie to samo, co robili w tym tygodniu w Lancecie, czyli kolejne kompleksowe badania krwi i USG, które w mojej ocenie dziś mu nie są potrzebne, badania mamy aktualne. Mam nadzieję, że spojrzy na kotka kompleksowo i powie czy dalej go ratujemy, czy już nie ma to sensu. Jeśli usłyszę z jej ust to samo co od poprzednich lekarzy - chyba rzeczywiście będę musiała się z tym pogodzić, ale na pewno będzie mi łatwiej, mając potwierdzenie od niezależnych specjalistów.
Przykre to jest, że tak wiele zależy od tego, do kogo się trafi. Skomentowałam w Lancecie kiedyś, że gdybym wiedziała, jak Thiafeline może zaszkodzić nerkom, nigdy bym się nie zgodziła na jego podanie. Na to jedna z tamtejszych doktorów odpowiedziała "no ale po to idzie Pani do lekarza, bo Pani tego nie wie, i to on ma to wiedzieć". 100% prawda. Tylko w świetle takich ilości błędów, lekarzy zarówno ludzkich, jak i zwierzęcych, jak być pewnym, że podejmujemy dobry wybór? Że może gdyby zwierzak był gdzie indziej, w innej lecznicy, to czułby się lepiej, żyłby dłużej? To jakaś kompletna paranoja, z którą trudno mi się pogodzić.
Wczoraj wieczorem zaleciła podanie samego sterydu, bez kroplówki i furosemidu. Kot zdecydowanie ożył po tych sterydach. Aż miło patrzeć..