Dzień dobry,
forum czytam od 2016 roku, kiedy u mojego wówczas 15 letniego kota stwierdzono cukrzycę i szukałam informacji na temat leczenia tej choroby. Po pierwsze bardzo dziękuję za poradnik cukrzycowy i wszystkie linki – zdecydowanie przyczyniły się do tego, że obecnie cukrzyca Kluska jest tak dobrze kontrolowana.
Ponieważ znalazłam tu tyle wartościowych informacji i przeczytałam wiele sensownych wypowiedzi, chcę zwrócić się do Was o pomoc, jako, że jestem w kropce, a mam wrażenie, że żaden weterynarz nie traktuje problemu do końca całościowo... Być może ktoś będzie miał jakiś pomysł lub radę...
Od kwietnia 2018 kot (kastrat, lat obecnie 18) chudnie. Wiosną ważył prawie 9kg, teraz 7. Mamy wrażenie, że je trochę mniej – całe życie, jeśli jedzenie mu smakowało, był w stanie pożerać niemalże dowolne ilości, teraz się ogranicza (co nie znaczy, że nie je – je, tylko nieco mniej). Pije normalnie, ani mało, ani dużo – tu nic się nie zmieniło. Zaczął wylizywać brzuch, do stopnia wyraźnej utraty sierści.
W lipcu kot zaczął wymiotować, najpierw jedzeniem, następnego dnia już tylko płynem. Klusek zawsze miał tendencję do „zakłaczania się” – od czasu do czasu zdarzało się, że nie radził sobie z bezoarem i trzeba było jechać do weterynarza. Tak też zrobiłyśmy. Dostał leki przeciwwymiotne, przeciwzapalne i antybiotyk. Zrobiono też badania:
https://drive.google.com/file/d/15RIBiADseMdry70OvgNvLAm2EWqv2F5k/view (wstawienie obrazka niestety jakoś mnie przerasta...)
Myślę, że tutaj należy wspomnieć, że poziom kreatyniny oscyluje wokół 2,2-2,4 od 2 lat, nie jest to nowość i nie podnosi się. Kot dostaje codziennie 1 kapsułkę Renalvet.
Po lekach kot przestał wymiotować, zaczął jeść i pić – wrócił do normy, oprócz tego, że nadal powolutku chudł. Ponieważ wiosną Klusek przeżył spory stres z powodu śmierci kociej towarzyszki, założono, że zmniejszony apetyt i wylizywanie może być jeszcze reakcją stresową, w domu założyłyśmy feromony we wtyczkach do kontaktu.
Niestety, chudnięcie nie ustąpiło, a zaczęły powtarzać się wymioty – o ile dobrze pamiętam, w wakacje byłyśmy jeszcze raz u weterynarza, następnym razem natomiast w październiku, kiedy ponownie wykonano badania, z wynikami:
https://drive.google.com/open?id=1whdpyvqTHK3Cs094XQpw5Cc-OfxFFh4a,
https://drive.google.com/open?id=1Ws9GLoA-GCQW7W6ogl5tgQXSirWyv3dL .
W takich sytuacjach (wymioty -> trzeba opanować) jeździmy do lecznicy w pobliżu, ponieważ jednak sytuacja zaczęła wyglądać poważniej (jednak za często te wymioty + kot nadal chudł) pojechałyśmy do naszej stałej pani weterynarz, która zleciła również badanie amylazy, lipazy i fT4 – wszystko w normie. Wykonała również USG jamy brzusznej, w którym również nie znalazła niczego niepokojącego. Konkluzja była taka, że Klusek chudnie na stare lata. Dostał również karmę Royal Canin Fibre Response, która mam wrażenie, faktycznie nieco pomogła. Od tamtej pory niestety kot ma nieco wyższe cukry, ale fruktozamina nadal trzyma się w granicach normy.
Pod koniec grudnia jednak kot znowu zaczął wymiotować tak intensywnie, że dopiero leki przeciwwymiotne ustabilizowały sytuacje. Na początku stycznia został odrobaczony (oceniając makroskopowo kał, nic z niego nie wyszło). A wymioty powtórzyły się znowu w zeszłym tygodniu… (22.01.2019). Mimo długoletniego prowadzenia naszych kotów przez tę samą weterynarz i naszego zaufania do niej stwierdziłam, że nie do końca ufam wytłumaczeniu obecnego stanu wiekiem kota. Pojechałyśmy do innego (również polecanego na forum) gabinetu. Wyniki ostatnich badań:
https://drive.google.com/open?id=1EFg81f-jIbIzVy6LCuy7lHiIl5s28FmO ,
https://drive.google.com/open?id=1jt8p8aqx-UvUGRR6zKK1LpVUONJ2l1px ,
https://drive.google.com/open?id=1QzR92T8Ck2QiKWzMWSIg1HWPk8FMxiJn .
Pani doktor zrobiła również test SNAP cPL – który wyszedł pozytywny. Diagnoza – zapalenie trzustki (+ nadczynność tarczycy, ale to okazało się dopiero wieczorem, gdy przyszły wyniki z laboratorium). Kot dostał:
- Cobactan 2,5% (antybiotyk) – 1x dziennie przez 5 dni
- Tolfine (NLPZ) – 1x dziennie przez 5 dni
- Cerenia (przeciwwymiotny) – 1x dziennie przez 5 dni
- Solvertyl (ranitydyna) – 2x dziennie przez 5 dni
Dopiero dzisiaj doczytałam, że NLPZ (a jest nim Tolfine) nie są wskazane w zapaleniu trzustki – niestety, wcześniej nie wiedziałam. Powiedziano nam również, że kot nie może dostać leków sterydowych ze względu na cukrzycę (nawet dobrze kontrolowaną samą dietą).
Po lekach kot przestał wymiotować, je, jest aktywny. Po wczorajszej (28.01.19) konsultacji telefonicznej z panią doktor ustaliłyśmy, że dzisiaj (29.01.19) trzeba przyjechać po leki, natomiast w najbliższym czasie umówimy się na USG brzucha i tarczycy. Dziś w lecznicy była inna pani doktor. Przedłużony został tylko antybiotyk – 6 dni, podobno „osłonowo” – przyznam, że trochę nie rozumiem, osłonowo przed czym. Zakażeniem z układu pokarmowego? Innych leków – nie, bo sterydów nie może. W zasadzie mamy czekać i trzustkę skontrolować za miesiąc.
Kot dostał również lek na tarczycę – Apelka (Tiamazol 5mg/ml) do podawania 2x dziennie po 0,5ml.
…I na nerki – Lespewet 9,75g – 1tabl. 2x dziennie, a do tego kroplówki do podawania raz w tygodniu – sól fizjologiczna i płyn Ringera.
I po tym długim opisie dochodzimy do dzisiaj i moich wątpliwości. Po pierwszej wizycie u nowej weterynarz byłam w zasadzie ucieszona, że w końcu jest jakaś diagnoza, która tłumaczy to, co dzieje się od wiosny z naszym kotem – zapalenie trzustki (w moim rozumieniu przewlekłe). Nie to oczywiście, żebym cieszyła się, że kot ma zapalenie trzustki, ale w końcu był jakiś powód i coś co można było leczyć. A tu teraz zonk – nie leczymy. Bo antybiotyk „osłonowo” na zapalenie trzustki, które mniemam, że również u kotów jest zapaleniem sterylnym, jeśli nie dojdzie do nadkażenia, nie wydaje mi się leczeniem. Rozumiem, że sterydy nie są najlepszymi lekami do podawania cukrzykowi, ale jeśli kot sobie sam od prawie roku nie jest w stanie poradzić, a choroba powoli go wyniszcza, to może jednak warto by było? Nie chodzi w końcu o to, żeby brał je do końca życia, a tylko do ustania zapalenia.
Chyba, że to jednak nie zapalenie trzustki jest przyczyną chudnięcia. Ale w takim razie co to może być? Nie przemawia do mnie nadczynność tarczycy. Nie kwestionuję, że obecnie kot ją ma. Ale chudnięcie zaczęło się w okolicach kwietnia, a badania fT4 w lipcu i w październiku były w normie.
Nerki? Tak jak wspominałam, kreatynina i mocznik trzymają się na podobnym poziomie od 2 lat (podaję dodatkowo wyniki z tego okresu: 19.12.2016 – crea 2,1 (norma do 1,8), mocznik 90,2 (norma do 80); 10.01.2017 - crea 2,56, mocznik 94,4; 17.02.2017 crea 2,0, mocznik 103,6; 06.04.2017 crea 2,13, mocznik 90; 11.01.2018 crea 2,42, mocznik 95,8; 17.07.2018 crea 2,4; 09.09.2018 crea 2,37, mocznik 59). Badanie SDMA, które według pani doktor ma być super czułym i wczesnym parametrem niewydolności nerek też jest w normie. Widzę, że oczywiście nie jest do końca ok. – kreatynina jest permanentnie powyżej normy. Ale nic się w ostatnim czasie nie zmieniło, jeśli to miałby być powód, to czy chudnięcie i wymioty nie zaczęłyby się już wcześniej? Żaden weterynarz nie rozmawiał też z nami wcześniej o leczeniu nerek (oprócz podawania Renalvetu) przy, jak widać, bardzo podobnych wynikach.
I przy nerkach mam jeszcze jedną wątpliwość… czy to faktycznie jest czas na włączanie leków moczopędnych i kroplówek? Kot pije. Parametry się nie pogarszają. Nie ma zaburzeń elektrolitowych. Oczywiście, jeśli faktycznie trzeba, to będziemy mu te kroplówki robić, jednak wolałabym nie zaczynać z czymś tak mało dla kota przyjemnym, jeśli być może wystarcza obecny Renalvet + ew. przemycenie większej ilości płynów dopyszczkowo.
Widzę, że po tej ilości tekstu nie postawiłam w zasadzie konkretnych pytań. Przyznam szczerze, że tak naprawdę pytanie mam bardzo ogólne – co robić? Szukać jeszcze innego weterynarza? Czekać i sprawdzać czy leczenie nadczynności tarczycy coś pomoże, a zapalenie trzustki samo przejdzie? Włączać ten Lespewet i kroplówki? Dodam, że kot poza tymi okresowymi wymiotami, chudnięciem i wylizywanym (choć od jakiegoś czasu mniej) brzuchem sprawia wrażenie zdrowego – bawi się (może nie jak 4 latek, ale jak na starszego pana myślę, że normalnie), śpi w dowolnych pozycjach, również rozciągnięty i demonstrujący brzuch całemu światu, siusia bez problemu, kupę robi uformowaną i bez domieszek, z pyszczka mu nie śmierdzi, sierść ma błyszczącą.
Będę niezmiernie wdzięczna za wszelkie opinie i rady! I od razu dziękuję za przebrnięcie przez tyle tekstu.