Cześć, szukam tutaj pocieszenia i ewentualnych porad, nigdy nie uczestniczyłam w żadnej dyskusji na forum, więc proszę o wyrozumiałość.
Mam kociaka, jest przecudowny, kocham go bardzo i tym bardziej jest mi ciężko, bo czuję, że przeżywa swoje ostatnie dni po tej stronie tęczy.
Od 1,5 roku leczymy przewlekłą niewydolność nerek. Kroplówki z wenflonem słabo pomagają (kreatynina 7.3), kot chodzi jakby był pijany i niestety ma obrzęki i opuchlizny, wygląda jakby przytył w ciągu dnia ze 2 kg. Oprócz tego dużo śpi, ma apetyt, pije, i normalnie się załatwia. Mimo, że widzę, że jego stan fizyczny jest zły, to nie chcę decydować o jego odejściu, jestem świadoma, że on powoli umiera i jest mi bardzo trudno to zaakceptować, dostałam go, gdy miałam 10 lat - przeżył ze mną tyle wspaniałych chwil i nigdy nie wystawił jak nie jeden ludzki "przyjaciel". Bardzo proszę o jakieś słowa otuchy