Cześć,
chciałam zapytać o radę w sprawie leczenia kotki. To prawie-brytyjczyk (kupiona z pseudohodowli przez poprzednich właścicieli ), ma 10 lat i 4 miesiące, wysterylizowana. Przez większość życia żywiona suchą i mokrą karmą marketówką - miała do nich stały dostęp. Regularnie podawane jej były także inne rzeczy - kurczak, szynka, śmietanka, żółtko itp. Dwa lata temu po wizycie u weta, gdy na liczniku wybiło imponujące 8 kg, kotka przeszła całkowicie na suchą karmę Royal Canin Obesity. Obecnie schudła do 6 kg.
W niedzielę odkryłam, że w bryłkach moczu z kuwety jest krew. Kotka kropelkowała, dużo piła, ciągle kręciła się przy kuwecie, ale nie sikała poza nią. Nie była osowiała, nie była ospała - jej zachowanie nie uległo zmianie w żaden sposób. W poniedziałek zrobiliśmy USG pęcherza i wetka stwierdziła, że widzi tam zbrylony materiał, ale nie jest pewna czy to kamienie - diagnoza: "pęcherz moczowy mały, wypełniony heteroechogenicznie, widoczne silne hiperechogeniczne struktury bez cienia akustycznego - skrzepy, piasek? do weryfikacji przy wypełnionym pęcherzu" Kotka dostała zastrzyki: antybiotyk i przeciwzapalny/przeciwbólowy.
Na drugi dzień zrobiliśmy badania moczu (niestety nie udało się go za wiele złapać) i dowiedzieliśmy się, że ma struwity w pęcherzu. Wyniki tutaj:
Wczoraj miała też kolejne usg (na pełnym pęcherzu). Nadal nie było tego cienia akustycznego. Kotka dostała kolejny zastrzyk przeciwzapalny, za radą wetki przestawiliśmy ją całkowicie na suchą karmę Royal Canin Urinary S/O. Mamy zgłosić się za 10 dni, żeby sprawdzić czy to coś pomogło.
Kotka zachowuje się normalnie. Sika, krew w moczu już zniknęła, chociaż dalej dużo kropelkuje. Sporo pije, możliwe też, że częściej rzyga (ale ona zawsze miała skłonności do częstego rzygania, więc może panikuję). Dzisiaj miała śmierdzącą kupę i raz miauknęła przy jej robieniu (efekt drastycznej zmiany diety?). Wiem, że Royal Canin to nie jest najlepszy wybór. Po rozpuszczeniu tego materiału w pęcherzu chcę ją całkiem przestawić na mokrą karmę dobrej jakości, na razie wolałam się trzymać zaleceń weta. Niestety poczytałam trochę i zastanawiam się czy to w ogóle jest odpowiednia metoda leczenia. Czy nie powinno się w takiej sytuacji zrobić badań krwi?