Strona 1 z 1

Bezradność...co jeszcze mogę zrobić?

PostNapisane: Nie wrz 10, 2017 16:15
przez Lucia
Witam,

Moja Lucia jest w bardzo ciężkim stanie. Od zawsze miała problemy z pęcherzem i raz na kilka mcy trafialiśmy do weta bo miała zapalenie pęcherza. Zgodnie z zaleceniami zmieniliśmy karme i nie było żadnego problemu. Jakiś czas temu po kolejnej przygodzie z pęcherzem wet stwierdził na podstawie badań, że Lucia może mieć cukrzyce. Ponadto miała usunięte trzy zabki pod narkoza w wyniku stanu zapalnego dziasla. Nawet po tym juz kolejnego dnia wrociła do zdrowia. Dalej nie wiedzieliśmy co poczać z cukrzyca. Lucia jest bardzo charakterna... moge ja dotykać tylko ja i maż, nikt poza tym. Nastreęcza to nie lada problemòw przy jakiejkolkiek pròbie badania. Pobranie krwi... w worku i to po kilkakrotnej pròbie wyjęcia łapki. Wiedziałam, że zastrzyki odpadaja, zdecydowaliśmy się na tabletki. Codzienna walka by połknęła...ale po ich podawaniu Lucia czuła się fatalnie. Była osowiała i chowała się w najdalsze zakamarki. Odstawiłam tabletki... po 1 dniu wròciła jej radość życia. Pani doktor stwierdziła, że nie możemy leczyć objawòw jej kosztem i dopòki dobrze się czuje, zgodnie z mojà decyzja, zostawiamy ja w spokoju. Staraliśmy się dobierać najlepsza karme. Lucia chudła. Problemy pojawiły sie po 6 mcach czyli w ub tyg. Lucia dwukrotnie ssikała sie poza kuwetà w ulubione miejsce czyli na łòżko. Poczàtkowo myślałam, że ma to zwiazek z moja nieobecnoscia w domu. W czwartek prawie nie jadła i przestała praktycznie pić. W piatek nie tknela nic... prawie zero wody, nic nie zjadla. Posikiwala pod siebie - mocz ma bardzo intensywny, nieprzyjemny zapach. U weta pobrano krew, mocz... wycisniecie pecherza. Wyniki tragiczne... niedoczynność tarczycy, zapalenie pęcherza, trzustki, watroby (dziś dr zauważyła, że pożòłkły jej uszy, białka oczu, dziasła), mocznica. Wczoraj ważyła 2,9 z 4 kg ktore zawsze miała. Od piatku dostaje kroplowki, zastrzyki przeciwbolowe, przeciwwymiotne, antybiotyk. Wczoraj takze zastrzyk na poprawe apetytu. Lucia praktycznie nie chodzi. Podciaga sie jedynie do miski z woda, ktorej prawie nie pije. Moczy jedynie pyszczek.. Temp. w piatek 37,4 - wczoraj i dziś jest tak niska, że nie można było jej zmierzyć czyli poniżej 36.... Nie sika sama... ew posikuje pod siebie. Nie wiem co robić. Kupiłam koc elektryczny, okrywam jà, ale ona wyczolguje sie na zimne panele. Okrylam ja malym reczniczkiem, bo tego chociaz nie zrzuca. Jest wiotka jak roslinka i miauczy przy kazdym przenoszeniu. Podałam jej pokarm w strzykawce, ale przy drugiej zaczela sie bronić ostatkiem sił. Cierpi tak bardzo, a ja nie umiem jej pomoc. To moja przyjaciolka z ktora rozumiem sie bez slow. Tak bardzo nie chce jej stracic... Jesli wiecie co i czy w ogole moge zrobić.. pomòżcie proszę. Czy mam szanse ja uratować?

Re: Bezradność...co jeszcze mogę zrobić?

PostNapisane: Nie wrz 10, 2017 19:55
przez anka1515
poszukaj watku koty cukrzycowe tam na koncu jest link do nowego forum wstaw wyniki tam są karmy ktorymi kotakarmic
moze ma wysokie ketony j
jakie leki dostaje

Re: Bezradność...co jeszcze mogę zrobić?

PostNapisane: Nie wrz 10, 2017 20:18
przez Inez87

Re: Bezradność...co jeszcze mogę zrobić?

PostNapisane: Nie wrz 10, 2017 20:36
przez Lucia
Dziękuję za wskazanie karmy, jednak jak wspominałam ona nic nie je ani nie pije... probujemy podawac jej strzykawka Royal canin convalescence support. Jutro wkleje jej wyniki.. o ile będzie jeszcze jakieś jutro..

Re: Bezradność...co jeszcze mogę zrobić?

PostNapisane: Nie wrz 10, 2017 21:23
przez Inez87
Z całego serca życzę żeby Lucia się nie poddała, mocno kciuki trzymam. Żeby choć trochę zjadła. Może by palcem smarować dziąsła, może to ją zachęci?

Re: Bezradność...co jeszcze mogę zrobić?

PostNapisane: Pon wrz 11, 2017 22:39
przez Lucia
Niestety dziś straciłam swoja przyjaciółkę... Niczego do tej pory nie przeżyłam tak bardzo...

Re: Bezradność...co jeszcze mogę zrobić?

PostNapisane: Wto wrz 12, 2017 9:58
przez Ewa.KM
Płacz, to pomaga. Ile Lucia miała lat? Pomyśl jak długo była z Wami szczęśliwa, oswajanie ze śmiercią, tego też trzeba się nauczyć...

Re: Bezradność...co jeszcze mogę zrobić?

PostNapisane: Wto wrz 12, 2017 11:52
przez anka1515
Lucia (*)
bardzo mi przykro
przytulam

Re: Bezradność...co jeszcze mogę zrobić?

PostNapisane: Wto wrz 12, 2017 18:48
przez Inez87
Bardzo mi przykro :( Przytulam
Lucia [*]

Re: Bezradność...co jeszcze mogę zrobić?

PostNapisane: Czw wrz 21, 2017 12:15
przez gizmo22
[*]
bardzo mi przykro

daj sobie czas na żałobę