Dowiedziałam się niedawno że jeden z kotów, który prawdopodobnie jest z tego samego miotu co mój ( złapane w tym samym miejscu, w tym samym wieku) zmarł z powodu choroby nerek. Ze szczegółów wiem tylko tyle, że miało to gwałtowny przebieg. Kot dostał drgawek i jakiegoś zatrucia. Spędził jakiś czas w szpitalu i odszedł.
Boję się bardzo że mój Gacek jest przez to dodatkowo obciążony.
Ma 7 lat. Karmię go mięsem surowym lub czasem ugotowanym razem z wywarem. Przez pierwszy rok był karmiony science plan dla małych, potem Iams i ostatnio przerzucilam się na natures menu.
Szczerze mówiąc dwa razy widziałam go pijacego wodę ale nie niepokoilo mnie to bardzo bo je mokre.
Czy ma sens profilaktyczne karmienie go karmą weterynaryjną dla kotow z chorobami nerek? Czy jest cokolwiek co mogłabym zrobić poza regularnymi badaniami żeby obniżyć jego ryzyko zachorowania?
Zaniosłam siki do badania jak tylko się dowiedziałam, wyniki powinny być około środy. Pytałam weta czy krwi nie byłoby warto mu pobrać. Powiedział, że szkoda kłuć kota, że jeżeli badanie moczu wykaże jakiekolwiek niepokojące zmiany będziemy pobierać krew. Czy jeżeli mocz niczego nie wykaże naprawdę nie ma sensu robić badania krwi?
Ostatnie badanie krwi miał robione z okazji usuwania kamienia na zębach około 1.5 roku temu. Mam gdzieś schowane te wyniki, nie analizowałam ich bo wet powiedział że wszystko jest w najlepszym porządku.
Bardzo proszę o jakieś porady...