Zacznę od uspokojenia, nie rezygnujemy z lekarza - chcemy go tylko zmienić. Dla ścisłości, kotkę mamy od sierpnia, mniej więcej od września wiemy, że jest chora, więc z grubsza orientujemy się już co i jak: podajemy leki, kroplówki, robimy regularne badania. Forum znamy nie od dziś i zaglądamy tu czasem, choć do tej pory wolałyśmy się zdawać na lekarza, który wyglądał na kompetentnego, przejmującego się i przede wszystkim dokształcającego się, ale albo nadmiar nauki zaszkodził (i pewności siebie), albo zmieniły się priorytety.
Co do sposobu pobrania moczu, to mocz z kuwety nie nadaje się do zrobienia posiewu, a przynajmniej zrobienia go mi odmówią w lecznicy (jak usłyszałam tylko punkcja lub cewnikowanie). Punkcja nie jest taka stresująca i straszna, kotka przechodziła ją już kilka razy, tyle że na pełnym pęcherzu, jeśli pęcherz jest niepełny lub boli, to nie da się tego zrobić. Właśnie taki problem mamy teraz. Fajnie byłoby zrobić badanie raz a dobrze a nie poprawiać za jakiś czas, nie mówiąc o tym, że dobrze byłoby wiedzieć co dokładnie się leczy.
Poleconych weterynarz przeglądałyśmy, ale nic dla siebie i naszych kotów nie znalazłyśmy (był miły, lecznica czysta, nie było problemów z kastracją/szczepieniem - to w naszym przypadku za mało, zwłaszcza że wszystkie kocuchy dawno sterylne
, dlatego założyłyśmy oddzielny wątek. Co najwyżej wypatrzyłam dwóch polecanych jako dobrze prowadzących koty nerkowe w Łodzi, jeśli bliżej nikogo nie będzie, to może być i Łódź.
Odnośnie chodzenia za każdym razem do specjalisty, nie uważam tego za konieczne. Sama chadzam do specjalisty, średnio raz w roku (na fundusz częściej się nie da, ale przy stabilnym stanie też nie trzeba), a kontrolne badania wykonuję z polecenia internisty.
Koty z problemami dermatologicznymi prowadzamy do dermatologa, z zębami do stomatologa (jakby ktoś potrzebował, możemy polecić świetną młodą lekarkę) i wtedy kiedy trzeba - jak nie ma takiej potrzeby, to sami mówią, że lekarz prowadzący może się zająć tym czy tamtym.
Co do dr Neski, jest pewnie wiele osób i kotów, które są zadowolone (na pewno gabinet jest świetnie wyposażony), ale my miałyśmy właśnie takie doświadczenie. Na dzień dobry musiałam podpisać umowę, zgodnie z którą zgadzam się z grubsza na wszystko, co lekarz zadecyduje/zechce podać. To też niekoniecznie mi się podoba, nie chcę być stawiana przed faktem dokonanym, zaskakiwana, albo zmuszona do czegoś. Rozumiem podpisanie oświadczenia/zgody na zabieg w przypadku operacji, ale w przypadku konsultacji, to chyba trochę nazbyt daleko idące. Mam być prawo partnerem dla lekarza (nawet jeśli nie mam takiej wiedzy jak on), skoro leczy mojego kota i mam prawo do decydowania.