Kot kropelkuje po cewniku, wyszywać?
Napisane: Czw mar 23, 2017 10:10
Cześć wszystkim, muszę przedstawić pokrótce historię krowy Rambo, a na końcu zadam pytanie, ale bardzo ogólnikowe
W styczniu 2016 kot się zapchał. Niestety, nie mając doświadczenia, do lekarza ruszyliśmy z nim, jak już się biedak ledwo ruszał. Był cewnikowany pod narkozą, ledwo żyw wrócił i dochodził do siebie. ostatecznie cewnik miał przez tydzień, przez dwa robiliśmy mu kroplówki i zastrzyki z antybiotykami. Kot wrócił z dalekiej podróży, za co jesteśmy dozgonnie wdzięczni naszej Pani weterynarz. Na podstawie badań krwi orzekła, że to mocznica, kreatynina i mocznik były wtedy na 4-krotnie wyższym poziomie niż przyjęte normy. Po kilku tygodniach kot wrócił do względnej normalności, która trwała do czerwca, bo wtedy ponownie się zapchał. I tu zaczyna się nasza prawdziwa kocia odyseja. Rambo, będąc już na stole, tuż przed cewnikowaniem, popuścił, cały się umoczył. Także zrezygnowaliśmy z ingerencji w układ i wróciliśmy do domu. Od tego czasu z kota sobie pokapywało. Próbowaliśmy zakwasić mocz witaminą C, próbowaliśmy rowatinexu, do tego jeszcze jakieś inne specyfiki, których nie pomnę. Kot zapełniał kuwetę ekspresowo, leżąc moczył podłoże, stał się mocno apatyczny, na sikanie wybrał sobie kilka losowych miejsc, a najczęściej po prostu przystawał w pół kroku i próbował się porządnie wysikać. W ostatnich tygodniach, czyli już w marcu, zrobił mu się dość twardy brzuch, jakby miał tam piłeczkę tenisową. Nasza Pani weterynarz nie mając pomysłu na diagnozę (no, pokarało ją tym kotem) pogoniła nas na USG. W załączniku cały opis od tego momentu. Kot został zacewnikowany, złogi podobnież wypłukane. Apetyt miał tak ogromny, że dawno z taką chęcią nie jadł. W sumie dalej ma... kot po 48 godzinach dostał się do cewnika i sam przeprowadził akcję wyjęcia. Poszło mu to całkiem dobrze, a dzień krócej chyba większej różnicy nie zrobił. No i niestety - kot nie sika, raz a porządnie, tylko dość niedużo i często, a ponadto znowu kropelkuje. Lekarz, który go badał na usg, a później cewnikował stwierdził, ze w tej sytuacji pozostaje wyszycie kota. I tutaj upragnione pytanie: czy ma to przyszłość? Czy z tym wodonerczem kot jest w stanie względnie dobrze funkcjonować po wyszyciu cewki? Czy jest to jedyna szansa dla niego? Co robić, jak żyć?
W styczniu 2016 kot się zapchał. Niestety, nie mając doświadczenia, do lekarza ruszyliśmy z nim, jak już się biedak ledwo ruszał. Był cewnikowany pod narkozą, ledwo żyw wrócił i dochodził do siebie. ostatecznie cewnik miał przez tydzień, przez dwa robiliśmy mu kroplówki i zastrzyki z antybiotykami. Kot wrócił z dalekiej podróży, za co jesteśmy dozgonnie wdzięczni naszej Pani weterynarz. Na podstawie badań krwi orzekła, że to mocznica, kreatynina i mocznik były wtedy na 4-krotnie wyższym poziomie niż przyjęte normy. Po kilku tygodniach kot wrócił do względnej normalności, która trwała do czerwca, bo wtedy ponownie się zapchał. I tu zaczyna się nasza prawdziwa kocia odyseja. Rambo, będąc już na stole, tuż przed cewnikowaniem, popuścił, cały się umoczył. Także zrezygnowaliśmy z ingerencji w układ i wróciliśmy do domu. Od tego czasu z kota sobie pokapywało. Próbowaliśmy zakwasić mocz witaminą C, próbowaliśmy rowatinexu, do tego jeszcze jakieś inne specyfiki, których nie pomnę. Kot zapełniał kuwetę ekspresowo, leżąc moczył podłoże, stał się mocno apatyczny, na sikanie wybrał sobie kilka losowych miejsc, a najczęściej po prostu przystawał w pół kroku i próbował się porządnie wysikać. W ostatnich tygodniach, czyli już w marcu, zrobił mu się dość twardy brzuch, jakby miał tam piłeczkę tenisową. Nasza Pani weterynarz nie mając pomysłu na diagnozę (no, pokarało ją tym kotem) pogoniła nas na USG. W załączniku cały opis od tego momentu. Kot został zacewnikowany, złogi podobnież wypłukane. Apetyt miał tak ogromny, że dawno z taką chęcią nie jadł. W sumie dalej ma... kot po 48 godzinach dostał się do cewnika i sam przeprowadził akcję wyjęcia. Poszło mu to całkiem dobrze, a dzień krócej chyba większej różnicy nie zrobił. No i niestety - kot nie sika, raz a porządnie, tylko dość niedużo i często, a ponadto znowu kropelkuje. Lekarz, który go badał na usg, a później cewnikował stwierdził, ze w tej sytuacji pozostaje wyszycie kota. I tutaj upragnione pytanie: czy ma to przyszłość? Czy z tym wodonerczem kot jest w stanie względnie dobrze funkcjonować po wyszyciu cewki? Czy jest to jedyna szansa dla niego? Co robić, jak żyć?