Ma w fatalnym stanie jame ustna i kreatynine 5.
Lekarze mowia, ze nerki siadaja od zebow (w styczniu mial 4,2, w listopadzie 4,4, we wrzesniu 4,7, wczesniej 2,2, w sierpniu 1,9).
Ja sie oczywiscie boje... W tej chwili on jest szczesliwy, bawi sie, je, przytula, ta paszcza na pewno mu dokucza, ale nie pokazuje tego po sobie.
Gdyby mu sie cos stalo po narkozie, gdyby nerki ze zepsuly calkiem i by zszedl to w zyciu sobie nie daruje. Niedlugo beda 2 miesiace jak z nami jest, tak niewiele ma dobrego zycia, nie chce go stracic...
ZA drugiej strony jednak, jesli nie zatrzymamy uszkadzania, a sa za to odpowiedzialne zeby to niedlugo moze sie okazac, ze nic juz nie mozna zrobi

Badanie moczu ok, poza ciezarem wlasciwym (odstawilismy prilium i zobaczymy czy nie ma bialkomoczu, na prilium nie bylo, ale dostawal je na serce, a nie musi).
Na USG nerki zmienione pozapalnie przewlekle, ale nic szczegolnego w nich.
Leon je karme nerkowa i to, co tez moze z karm mokrych, dostaje ipakitine, pronefre (ale niedlugo jeszcze), complivit (bo ma anemie), bedzie dostawal od jutra interferon (bo bialaczke tez ma).
Do doktor Neski jestem umowiona na 9 marca, podobno oni czyszcza paszcze nawet tym, co maja kreatynine 5...
Przyznacie, ze mozna zwariowac...