Offfca85, chyba żartujesz z tym prysznicem? Enkę raz musieliśmy wykąpać - po przygarnięciu i zastosowaniu preparatu na pasożyty zewnętrzne. Tak jak już pisałam, kicia w ogóle nie ma w sobie agresji, więc nie broniła się no to szorowałam ile wlezie, tylko na koniec .... zemdlała ze strachu. Po prostu osunęła się na bok i na chwilę straciła przytomność. Jezu, jak się wtedy wystraszyłam. O mało nie padłam obok niej. Od tamtej pory jest tylko mycie pysia mokrym ręcznikiem (jedna z najulubieńszych pieszczot) i ewentualnie mycie stópek jak wejdzie w kupona, bo czasem tak energicznie zakopuje w żwirku swoje kupy ze ich nie widzi. Wtedy są czarne oczy ze strachu i wczepianie się we mnie z miną "ratunku". Enka wychodzi tylko na wsi na smyczy na mały spacerek, więc się nie brudzi. Co prawda od jakiegoś czasu już się nie myje - tzn, nie wylizuje futerka, ma to swoje plusy bo nie wymiotuje kłakami, ale też świadczy o tym w jak złym jest stanie. Nie myje się już od listopada.
Jeszcze raz dziękuję za info o tłuszczu - dziś nie było u mnie w sklepie, a nie miałam czasu iść poszukać, jutro może się uda - w końcu piątek, to może będzie luźniej w pracy
Do jedzenia poszło masło klarowane - w końcu jest odbiałczone więc nic nie powinno się chyba stać. Zobaczymy. Ence nie smakuje, pluje papką, ale mam swoje metody i tak zołza zje wszystko do ostatniej kropelki
Szczęście w nieszczęściu miesiąc temu usunęliśmy jej kła, więc teraz ma dziurę przez którą łatwo się dostać ze strzykawką do środka
A właśnie - Nie do końca rozumiem czemu powiedzieli Ci, że zabieg usunięcia zębów trwa 2 godziny. Ile Stef ma zębów do usunięcia? My rwaliśmy bujającego się kła miesiąc temu i cała akcja trwała chyba 8 minut - w sumie 20 minut kota nie było przy mnie, bo jeszcze ją mocno nawodnili, żeby szybciej przeleciały przez nią metabolity znieczulenia (gazowe - bezpieczniejsze w PNN). Moi weci jasno postawili sprawę - rwać i to natychmiast, póki kot jeszcze jako tako zipie, bo z każdym dniem ryzyko jest większe. Może warto jeszcze o to podpytać, bo aż mi się wierzyć nie chce. Ja się bardzo cieszę, że ten kieł poleciał, Enka na drugi dzień już była w formie na 100% no i komfort życia się jej poprawił.
A propos komfortu - dziś Enka została znów dopieszczona. Przyszła kurierem jej nowa podusia elektryczna. Pokochała ją od pierwszego ułożenia się na niej. Teraz właśnie wyleguje się za moimi plecami na łóżku i pomrukuje sobie z rozkoszy. Czy Twojemu kotu też ciągle jest zimno? Enuta wiecznie marznie.
To smutne, że wet Was tak długo zwodził, ale u nas było podobnie. Kicia zaczęła wymiotować częściej i inaczej niż wcześniej - tj. nie kłakami, tylko piła dużo wody i za moment był chlust. Też pojechałam do weta, który był najbliżej. Pobieranie krwi to była masakra - kobieta wyciskała z mojej biednej kici krew z łapki po kropelce. Enka miauczała żałośnie, a mi ziemia spod nóg wyjeżdżała, choć jakoś specjalnie wrażliwa nie jestem i niejeden zabieg już w życiu widziałam. No nic, myślę sobie - 10 minut stresu i z głowy. Po południu telefon - Enka ma dziwne wyniki mówi mi wetka. Bo kreatynina blisko 6,0 a mocznik w normie, anemii brak i jak znajdę chwilę czasu to żeby przyjechać z kotem to jej podadzą kroplówkę. Jak znajdę chwilę czasu???!!! Natychmiast wizyta w szpitalu weterynaryjnym, ponowne badania krwi i tutaj wyniki inne niestety nie dużo lepsze, ale przynajmniej spójne. Krea 3,9 i mocznik 160. Kicia została na 2 doby na intensywne płukanie, bo liczyliśmy na to, że to stan ostry, który uda się jakoś ustabilizować. Dziennie dostawała po 2 litry płynów. Mocznik spadł do 130 i w sumie weci powiedzieli nam tylko, że to PNN i że kicia jest w mocznicy. Na moje pytanie o prognozy usłyszałam, że jedne koty z takimi wynikami już dawno nie żyją, a inne żyją latami z gorszymi, ale ponieważ Enka najwyraźniej ma tylko jedną działającą nerkę (druga jest w całkowitym wodonerczu- po prostu czarna dziura w USG, najpewniej w wyniku błędu chirurga podczas sterylizacji) to raczej mamy się nastawić na gorsze rokowania. Miesiąc później wyniki się znów pogorszyły - krea 5,0 ale mocznik dalej 130. Po kolejnych dwóch miesiącach krea 5,1 i mocznik 190 (mimo włączonego w międzyczasie Azodylu cudem zdobytego, bo akurat byłam w Wawie na konferencji). Ale w sumie ważne, że krea stoi w miejscu, bo to parametr faktycznie świadczący o funkcjonowaniu nerek. Niemniej, krea powyżej 5 to już ostatnie stadium PNN i według różnej literatury pewnie jakieś 1-3 miesiące max przed nami biorąc pod uwagę jej wiek i fakt posiadania jednej nerki. Na etapie diagnozy marzyłam o tym, żeby Enka doczekała Bożego Narodzenia - doczekała, nawet w niezłej formie, interesowała się choinką, są zrobione zdjęcia i było super. W sumie, codziennie robię jej jakieś zdjęcia, kręcimy filmy, żeby na trochę ją przy nas zatrzymać chociaż w ten sposób.
Mam jeszcze jedno pytanie, które mnie dręczy. Enka od jakiegoś czasu cierpi na bezsenność. Po prostu w nocy nie śpi tylko łazi - a to siku, a to pić, a to na mnie się ładuje, a to muszę ją miziać. Czy Stef też jakoś inaczej teraz śpi? Czy spotkałaś się gdzieś z relacją PNN i bezsennością? Oczywiście jakiś lek może to wywoływać, ale trwa to od września i w tym czasie nie spałam dłużej z rzędu niż godzinę, a leki były różne. W ciągu dnia też mało śpi, pada dopiero po południu, teraz też mi się tu kręci, włazi na biurko i zagląda do kompa zainteresowana najwyraźniej wpisem
Jasne, że można jej dać np. Relanium, ale nie chcę jej ogłupiać (raz próbowaliśmy na apetyt i efekt był tego taki, że się zataczała jak pijana, ale ani nie jadła ani specjalnie nie spała). Odpuszczam sobie te stymulanty apetytu, bo więcej z tego szkody niż pożytku. W przyszłym tygodniu biorę urlop i zabieramy ją znów na wieś, może zadziała?
Myślę, że Twoja decyzja w sprawie BARFA jest bardzo rozsądna. Też bym tak zrobiła, gdyby Enka była zainteresowana takim jedzeniem, u nas niestety pozostaje strzykawka, ale obie jesteśmy już z tym pogodzone. Dobrze, że Stef chętnie pije, to zawsze mniej kłopotu. Jak czytam tu na forum ile się ludzie muszą namęczyć, żeby kot cośkolwiek wypił, to dobrze, że przynajmniej to nas mija. Enka też dużo pije - ma trzy miski i z każdej wypija trochę, przy czym zawsze ma jedną faworytkę (aktualnie na moim biurku stojącą, z której dwa razy już mi wylała wodę na papiery) z której pije więcej, aczkolwiek zmienia się jej to w zależności od nastroju chyba
Co do kroplówek - Wasz system wygląda rozsądnie. Trzymam kciuki za wyniki! U nas na podstawie oceny stanu Enki wychodzi tak 2-3 razy w tygodniu po jakieś 100-120 czasem 150 ml. Dziś obyło się bez, bo Enuta pije jak smok i sika jak należy, więc tylko poszło o 30 ml więcej papki jedzeniowej, żeby jakoś zatrzymać spadek wagi.
Aha, nie wiem czy próbowałaś na apetyt - u nas na początku super działał taki olej odżywczy - Nutriboud. To płyn dla rekonwalescentów, pobudzający apetyt i mogący przez jakiś czas zastępować normalne jedzenie. Ja tak jakoś w październiku zaczęłam dawać to Ence po 20 ml na dobę - jakieś 30 minut po podaniu (dzieliłam na dwie dawki rano i wieczorem) rzucała się na jedzenie. W listopadzie zupełnie przestało już działać na apetyt, ale cały czas jej to daję, bo jest wysokokaloryczne, to taki trochę ludzki Nutridrink. Kupuję na zoona.pl jakbyś chciała sobie zerknąć i podpytać swoich wetów. Rozcieńczam tym papkę Enkową do strzykawki. Ładnie pachnie i podobno ma za zadanie zachęcać kota do jedzenia smakiem i właśnie zapachem. Tam też kupuję Royal Canin w płynie - mają więcej produktów dla PNNowców- jakiś preparatów, leków dość dobrej cenie, np. RenalVet, który stosujemy jest o 20 zł tańszy niż u moich wetów
Z innych nowinek, gdzieś ostatnio wyczytałam (chyba na stronie Tanyi), że koty z PNN powinny mieć podawany błonnik spożywczy, żeby masy kałowe szybciej i łatwiej przechodziły przez jelita, żeby mocznik nie wchłaniał się do krwi. Czy spotkałaś się z taką opinią? W Azodylu jest psyllium husk czyli właśnie błonnik z babki jajowatej, ale zastanawiam się, bo przecież przyspieszenie perystaltyki to gorsze wchłanianie, a gorsze wchłanianie to chudnięcie? Czasem jak nie ma kupona codziennie to daję Ence Ispagulu trochę do papki, ale nie chciałabym przesadzić.