Jaka karma na nerki (Royal odpada Vet-Life też) znacie inne?

rozmowy o cukrzycy i niewydolności nerek u kotów

Moderator: Moderatorzy

Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Śro lut 08, 2017 23:33 Re: Jaka karma na nerki (Royal odpada Vet-Life też) znacie i

Offca85, dziękuję za ciepły i podnoszący na duchu wpis. Zobaczymy jak to będzie i co życie przyniesie. Jasne, że było i jest warto, a co do łez wylanych, ehhh... dużo tego za nami i pewnie przed nami jak przyjdzie koniec. Ale miło pogadać z kimś, kto ma podobne przemyślenia i kłopoty, zawsze trochę raźniej :) Enka zagląda mi przez ramię, łazi po klawiaturze i mruczy z aprobatą dla Twoich słów :)

W sumie, Enka też nie była "planowanym" kotem - to był impuls, zryw serca, żeby ją ratować, bo widzieliśmy, że zostały jej tylko chwile, ledwo stała na nogach. Umierała na naszych oczach. Jakiś bydlak ją potraktował jak rzecz - wywiózł do lasu i zostawił, wyrzucił po prostu. Zagłodzoną, z połamanymi kośćmi, wybitymi zębami. Znała kuwetę, a jak jej w pierwsze wspólne Boże Narodzenie założyłam na szyję wstążeczkę, ot tak dla żartu podczas pakowania prezentów, wyprostowała się i w dumnej paradzie chodziła po domu - znała obrożę, wiedziała co to. Na szelkach też spoko chodzi jak jesteśmy na wsi i w ciepłe dni chodzi na obchód działki, tzn. chodziła. W tym roku to już się chyba nie uda niestety... W aucie jeździ w kontenerku - kiedyś wybraliśmy się w dłuższą podróż, około 350 km i zrobiliśmy sobie postój w McDonaldzie, no i pytanie co z kotem? Oczywiście poszła z nami, siedziała sobie wystawiając tylko grzecznie łepek z kontenerka przy stoliku i domagała się frytek. Oczywiście wzbudziła zachwyt wszystkich naokoło ciamkając ze spokojem te frytki :)

W sumie to śmiejemy się do dziś, że ustanawiamy dla Enki nową rasę kocią - kot kaszubski leśny - a to ze względu na koszty ratowania futrzaka z niedrożności jelit w wyniku zarobaczenia. Na dzień dobry poleciało 1500 zł - jak za dobrego, rasowego kota :) A jak widać na fotce to wielce urodziwy bury dachowiec z bursztynowymi ślepkami. Nasze wcześniejsze doświadczenia ze zwierzakami to ze względu na zróżnicowane godziny pracy był bojownik i jeż pigmejski - oba mało wymagające i raczej niezbyt kontaktowe (choć paradoksalnie rybka była bardziej kontaktowa - nienawidziła mojego męża i stroszyła się na jego widok). Jeż z kolei reagował straszną furią na Enkę. Oboje są już po tamtej stronie tęczowego mostu, oboje ze starości, choć jeż do końca był w dobrej formie i chyba zszedł na atak serca od biegania w kołowrotku.

Co do Twoich pytań - nie suche nie było zalecane przez wetów (przy diagnozie kupiłam u nich chrupki Royal Canin Renal, ale Enka nie chciała specjalnie tego jeść). Ogólnie, nie mam specjalnie wsparcia u wetów i leczenie Enki raczej wygląda tak, że sami coś kombinujemy i ewentualnie dopytujemy o dawki, jeśli w ogóle potrafią cośkolwiek powiedzieć. Jedyne co nam zalecili to RenalVet na fosfor i EPO na anemię. Reszta to już nasze pomysły i ewentualnie ludzi z forum lub znajomych lekarzy ludzkich specjalizujących się w nefrologii. Co do chrupek powód jest prosty - raz ekonomia, wychodzi trochę taniej niż samo mokre (bo musiałabym dawać 1,5 puszki Hillsa a tak daję 1), a dwa dzięki dodatkowi 20g chrupek moja mikstura ma dobrą konsystencję i wychodzi mi dokładnie 168 ml papki, którą podaję w 4 porcjach po 42 ml. Jutro zdecydowałam się wprowadzić tłuszcz gęsi, Enka w wadze jednak zleciała 100g, ufff.... Chyba już niewiele wskóramy, ale walczymy dalej. Muszę tylko dopracować sobie dokładnie proporcje składników, bo tłuszcz będzie gęstszy niż oliwa. A właśnie, ile mogę dać tego tłuszczu? Łyżeczkę od herbaty będzie ok?

A kroplówki podajemy doraźnie - na podstawie bilansu płynów - ile pije i ile sika, wyglądu skóry (czy opada po uszczypnięciu na karku) i futerka (Enka jak jest odwodniona to nad ogonem ma futerko takie jakby tłustawe i z lekkim łupieżem). Aha, może to śmieszne, ale wącham jej wnętrze ucha i moim zdaniem jak jest trochę odwodniona to jej pachnie inaczej ucho - tak jakby amoniakiem (czyli moczem). I jak widzę to objawy to wkraczamy z igłą. Dajemy w zależności od potrzeb 100-150ml, ale zazwyczaj 100, bo przecież sporo idzie do pyszczka w jedzeniu. Enka przyjmuje to z godnością i spokojem jak wszystkie zabiegi - siedzi grzecznie na rękach u mnie i swoje niezadowolenie pokazuje poprzez machanie na boki ogonem. Potem biega po domu zła i trzeba ją przepraszać :) co oczywiście czynimy z należytym zaangażowaniem. Kłuciem zajmuje się u nas mój mąż, ja mam za miękkie serce. Z resztą, ja jestem od karmienia :)
Czy Ty podajesz kroplówki codziennie? Jak wygląda u Was picie wody? Czy spotkałaś się z karmą Royal Canin Renal w płynie? Kupiłam to dla Enki, ale zupełnie jej nie smakuje.
Co do bekania, mam teorię, że to może po lekach zobojętniających kwasy żołądkowe? No i u nas jeszcze dochodzi Azodyl i Vivo po których kicia ma w brzuchu rewoltę - burczy jej, jeździ, czasem jakby zalęgł się tam jakiś obcy...
Pozdrawiamy Was serdecznie, dużo sił dla Ciebie a dla Stefana zdrowia i apetytu!

EwaSier

Avatar użytkownika
 
Posty: 88
Od: Pt lis 04, 2016 8:39

Post » Czw lut 09, 2017 0:28 Re: Jaka karma na nerki (Royal odpada Vet-Life też) znacie i

Ja naszego Funia nie zamieniłabym na żadnego rasowego kota ( szkoda tylko, że teoria "nierasowy - będzie zdrowszy" w naszym przypadku nie sprawdziła się :-( ). Chociaż można powiedzieć, że pochodzenie ma nie byle jakie - jego mama zdecydowała się go urodzić u znajomych, którzy prowadzą hodowlę psów i kotów. Wybrała najlepszy z możliwych domów w okolicy. 7 lat temu pojechaliśmy do nich na grilla, a wróciliśmy z kotem :D Co więcej, mój mąż ma bardzo duże uczulenie na koty. Choć trudno to uwierzyć po 2 tygodniach zaadoptował alergeny Funia i nadal ma uczulenie na koty ( poza Fuńkiem :D).

A odpowiadając na Twoje pytania:
1) tłuszcz gęsi - ja nakładam na łyżeczkę do herbaty lub na rękę, ale nie zdarzyło się, żeby zjadł więcej niż łyżeczkę ( kupiłam wersję płynną w słoiczku, po schowaniu do lodówki zrobił się jak smalec). Traktujemy go trochę jak przysmak, chociaż Stefan nie zawsze jest nim zainteresowany..

2) Kroplówki to u nas temat rzeka. Kiedy nie wiedzieliśmy co dolega Stefanowi ( objawy: brak apetytu + wymioty) zaczęliśmy szukać pomocy u weta, który go tylko szczepił ( najbliżej domu - dla nas wyznacznik, bo małe dziecko). Zmarnowaliśmy tym samym 2 miesiące, bo Stef miał podawane tylko NaCl po 150 ml ( codziennie, potem co dwa dni) + pronerfę. 24.12 ( tak, w Wigilię) kiedy mocznik z 200 skoczył do 350 ten wet powiedział nam, że nie wie co dalej ma robić i musi się zastanowić ( nie pytaj o nasze Święta..) i miał dać znać po Świętach. Po Świętach zwodzili mnie kolejny tydzień i w piątek byliśmy już na wizycie w Specvecie u nefrologa. O jakimkolwiek leczeniu Stefana mogę zatem mówić od dnia 30.12. Przy zaostrzeniu stanu kroplówki były podawane codziennie po 180 ml ( pierwszy tydzień NaCl, potem płyn Ringera z mleczanami i na tym płynie będziemy bazować) + 3 zastrzyki do kroplówek ( antybiotyk + cerenia + solvertyl). Kiedy po 2 tyg leczenia " z grubej rury" mocznik spadł tylko do 200, nefrolog jasno powiedziała, że jest to stan przewlekły i zostało nam niewiele czasu. Odmówiono także zabiegu usunięcia zębów, bo 2h narkoza jest zbyt ryzykowna i może znacząco skrócić czas, który nam pozostał. W następstwie przeszliśmy do kroplówek co drugi dzień po 150 ml. Wyniki nie pogorszyły się, a nawet minimalnie poszły w dół ( poza fosforem). Kolejna decyzja to system co drugi/ co trzeci/ co drugi/ co trzeci dzień i w przyszłym tyg dowiemy się z jakim efektem. Stefan bardzo źle znosi kroplówki - mimo torby iniekcyjnej i igły 1.2 żeby skrócić czas do minium, czasami ( np dziś :? ) wbijam się 3 razy, bo wyrywa igłę ( u nas ja karmię i ja wbijam :? )

3) RC Canin w płynie - każde zamówienie w zooplusie rozszerzam o coś nowego ( niestety zwykle trzeba brać 6 opakowań :? ), ale na karmę w płynie jeszcze nie wpadłam.. Dopóki Stefan zjada sam chyba ważniejsza jest różnorodność smaków, zamiast konsystencji.. Ja jestem gotowa na barfa i nie mogę się napatrzeć jak on chętnie je surowe mięso ( mam wszystkie suple, kupiliśmy też zelmera do produkcji). Jeżeli będzie całkowity opór jedzeniowy przejdziemy na barfa 100% ( mimo sprzeciwu wet). Napędzanie w kocie apetytu lekami w sytuacji, gdy nie ma problemu z apetytem, tylko z tym co w misce uważam, że jest nie fair. Nawet, jeżeli stawką będzie czas, który nam pozostał - dla nas podawanie czegokolwiek strzykawką to bardzo duże wyzwanie i siłowanie się z kotem.. Nie chcę, aby tak wyglądał ten czas..

4) Picie wody - Stef uwielbia się kąpać (on sam dopomina się kąpieli - wchodzę z nim pod prysznic i myję go wodą). Tak samo uwielbia pić wodę z umywalki i wanny - miauczy kilka razy dziennie, żeby mu puścić strumień. Trudno zliczyć ile w ten sposób wypija, ale dodatkowo miska domowa 250 ml jest zawsze opróżniana + to co wypija w wannie.

offfca85

Avatar użytkownika
 
Posty: 41
Od: Pon sty 16, 2017 22:45

Post » Czw lut 09, 2017 20:22 Re: Jaka karma na nerki (Royal odpada Vet-Life też) znacie i

Offfca85, chyba żartujesz z tym prysznicem? Enkę raz musieliśmy wykąpać - po przygarnięciu i zastosowaniu preparatu na pasożyty zewnętrzne. Tak jak już pisałam, kicia w ogóle nie ma w sobie agresji, więc nie broniła się no to szorowałam ile wlezie, tylko na koniec .... zemdlała ze strachu. Po prostu osunęła się na bok i na chwilę straciła przytomność. Jezu, jak się wtedy wystraszyłam. O mało nie padłam obok niej. Od tamtej pory jest tylko mycie pysia mokrym ręcznikiem (jedna z najulubieńszych pieszczot) i ewentualnie mycie stópek jak wejdzie w kupona, bo czasem tak energicznie zakopuje w żwirku swoje kupy ze ich nie widzi. Wtedy są czarne oczy ze strachu i wczepianie się we mnie z miną "ratunku". Enka wychodzi tylko na wsi na smyczy na mały spacerek, więc się nie brudzi. Co prawda od jakiegoś czasu już się nie myje - tzn, nie wylizuje futerka, ma to swoje plusy bo nie wymiotuje kłakami, ale też świadczy o tym w jak złym jest stanie. Nie myje się już od listopada.

Jeszcze raz dziękuję za info o tłuszczu - dziś nie było u mnie w sklepie, a nie miałam czasu iść poszukać, jutro może się uda - w końcu piątek, to może będzie luźniej w pracy :) Do jedzenia poszło masło klarowane - w końcu jest odbiałczone więc nic nie powinno się chyba stać. Zobaczymy. Ence nie smakuje, pluje papką, ale mam swoje metody i tak zołza zje wszystko do ostatniej kropelki ;) Szczęście w nieszczęściu miesiąc temu usunęliśmy jej kła, więc teraz ma dziurę przez którą łatwo się dostać ze strzykawką do środka ;) A właśnie - Nie do końca rozumiem czemu powiedzieli Ci, że zabieg usunięcia zębów trwa 2 godziny. Ile Stef ma zębów do usunięcia? My rwaliśmy bujającego się kła miesiąc temu i cała akcja trwała chyba 8 minut - w sumie 20 minut kota nie było przy mnie, bo jeszcze ją mocno nawodnili, żeby szybciej przeleciały przez nią metabolity znieczulenia (gazowe - bezpieczniejsze w PNN). Moi weci jasno postawili sprawę - rwać i to natychmiast, póki kot jeszcze jako tako zipie, bo z każdym dniem ryzyko jest większe. Może warto jeszcze o to podpytać, bo aż mi się wierzyć nie chce. Ja się bardzo cieszę, że ten kieł poleciał, Enka na drugi dzień już była w formie na 100% no i komfort życia się jej poprawił.
A propos komfortu - dziś Enka została znów dopieszczona. Przyszła kurierem jej nowa podusia elektryczna. Pokochała ją od pierwszego ułożenia się na niej. Teraz właśnie wyleguje się za moimi plecami na łóżku i pomrukuje sobie z rozkoszy. Czy Twojemu kotu też ciągle jest zimno? Enuta wiecznie marznie.
To smutne, że wet Was tak długo zwodził, ale u nas było podobnie. Kicia zaczęła wymiotować częściej i inaczej niż wcześniej - tj. nie kłakami, tylko piła dużo wody i za moment był chlust. Też pojechałam do weta, który był najbliżej. Pobieranie krwi to była masakra - kobieta wyciskała z mojej biednej kici krew z łapki po kropelce. Enka miauczała żałośnie, a mi ziemia spod nóg wyjeżdżała, choć jakoś specjalnie wrażliwa nie jestem i niejeden zabieg już w życiu widziałam. No nic, myślę sobie - 10 minut stresu i z głowy. Po południu telefon - Enka ma dziwne wyniki mówi mi wetka. Bo kreatynina blisko 6,0 a mocznik w normie, anemii brak i jak znajdę chwilę czasu to żeby przyjechać z kotem to jej podadzą kroplówkę. Jak znajdę chwilę czasu???!!! Natychmiast wizyta w szpitalu weterynaryjnym, ponowne badania krwi i tutaj wyniki inne niestety nie dużo lepsze, ale przynajmniej spójne. Krea 3,9 i mocznik 160. Kicia została na 2 doby na intensywne płukanie, bo liczyliśmy na to, że to stan ostry, który uda się jakoś ustabilizować. Dziennie dostawała po 2 litry płynów. Mocznik spadł do 130 i w sumie weci powiedzieli nam tylko, że to PNN i że kicia jest w mocznicy. Na moje pytanie o prognozy usłyszałam, że jedne koty z takimi wynikami już dawno nie żyją, a inne żyją latami z gorszymi, ale ponieważ Enka najwyraźniej ma tylko jedną działającą nerkę (druga jest w całkowitym wodonerczu- po prostu czarna dziura w USG, najpewniej w wyniku błędu chirurga podczas sterylizacji) to raczej mamy się nastawić na gorsze rokowania. Miesiąc później wyniki się znów pogorszyły - krea 5,0 ale mocznik dalej 130. Po kolejnych dwóch miesiącach krea 5,1 i mocznik 190 (mimo włączonego w międzyczasie Azodylu cudem zdobytego, bo akurat byłam w Wawie na konferencji). Ale w sumie ważne, że krea stoi w miejscu, bo to parametr faktycznie świadczący o funkcjonowaniu nerek. Niemniej, krea powyżej 5 to już ostatnie stadium PNN i według różnej literatury pewnie jakieś 1-3 miesiące max przed nami biorąc pod uwagę jej wiek i fakt posiadania jednej nerki. Na etapie diagnozy marzyłam o tym, żeby Enka doczekała Bożego Narodzenia - doczekała, nawet w niezłej formie, interesowała się choinką, są zrobione zdjęcia i było super. W sumie, codziennie robię jej jakieś zdjęcia, kręcimy filmy, żeby na trochę ją przy nas zatrzymać chociaż w ten sposób.

Mam jeszcze jedno pytanie, które mnie dręczy. Enka od jakiegoś czasu cierpi na bezsenność. Po prostu w nocy nie śpi tylko łazi - a to siku, a to pić, a to na mnie się ładuje, a to muszę ją miziać. Czy Stef też jakoś inaczej teraz śpi? Czy spotkałaś się gdzieś z relacją PNN i bezsennością? Oczywiście jakiś lek może to wywoływać, ale trwa to od września i w tym czasie nie spałam dłużej z rzędu niż godzinę, a leki były różne. W ciągu dnia też mało śpi, pada dopiero po południu, teraz też mi się tu kręci, włazi na biurko i zagląda do kompa zainteresowana najwyraźniej wpisem :) Jasne, że można jej dać np. Relanium, ale nie chcę jej ogłupiać (raz próbowaliśmy na apetyt i efekt był tego taki, że się zataczała jak pijana, ale ani nie jadła ani specjalnie nie spała). Odpuszczam sobie te stymulanty apetytu, bo więcej z tego szkody niż pożytku. W przyszłym tygodniu biorę urlop i zabieramy ją znów na wieś, może zadziała?

Myślę, że Twoja decyzja w sprawie BARFA jest bardzo rozsądna. Też bym tak zrobiła, gdyby Enka była zainteresowana takim jedzeniem, u nas niestety pozostaje strzykawka, ale obie jesteśmy już z tym pogodzone. Dobrze, że Stef chętnie pije, to zawsze mniej kłopotu. Jak czytam tu na forum ile się ludzie muszą namęczyć, żeby kot cośkolwiek wypił, to dobrze, że przynajmniej to nas mija. Enka też dużo pije - ma trzy miski i z każdej wypija trochę, przy czym zawsze ma jedną faworytkę (aktualnie na moim biurku stojącą, z której dwa razy już mi wylała wodę na papiery) z której pije więcej, aczkolwiek zmienia się jej to w zależności od nastroju chyba :)
Co do kroplówek - Wasz system wygląda rozsądnie. Trzymam kciuki za wyniki! U nas na podstawie oceny stanu Enki wychodzi tak 2-3 razy w tygodniu po jakieś 100-120 czasem 150 ml. Dziś obyło się bez, bo Enuta pije jak smok i sika jak należy, więc tylko poszło o 30 ml więcej papki jedzeniowej, żeby jakoś zatrzymać spadek wagi.
Aha, nie wiem czy próbowałaś na apetyt - u nas na początku super działał taki olej odżywczy - Nutriboud. To płyn dla rekonwalescentów, pobudzający apetyt i mogący przez jakiś czas zastępować normalne jedzenie. Ja tak jakoś w październiku zaczęłam dawać to Ence po 20 ml na dobę - jakieś 30 minut po podaniu (dzieliłam na dwie dawki rano i wieczorem) rzucała się na jedzenie. W listopadzie zupełnie przestało już działać na apetyt, ale cały czas jej to daję, bo jest wysokokaloryczne, to taki trochę ludzki Nutridrink. Kupuję na zoona.pl jakbyś chciała sobie zerknąć i podpytać swoich wetów. Rozcieńczam tym papkę Enkową do strzykawki. Ładnie pachnie i podobno ma za zadanie zachęcać kota do jedzenia smakiem i właśnie zapachem. Tam też kupuję Royal Canin w płynie - mają więcej produktów dla PNNowców- jakiś preparatów, leków dość dobrej cenie, np. RenalVet, który stosujemy jest o 20 zł tańszy niż u moich wetów :(

Z innych nowinek, gdzieś ostatnio wyczytałam (chyba na stronie Tanyi), że koty z PNN powinny mieć podawany błonnik spożywczy, żeby masy kałowe szybciej i łatwiej przechodziły przez jelita, żeby mocznik nie wchłaniał się do krwi. Czy spotkałaś się z taką opinią? W Azodylu jest psyllium husk czyli właśnie błonnik z babki jajowatej, ale zastanawiam się, bo przecież przyspieszenie perystaltyki to gorsze wchłanianie, a gorsze wchłanianie to chudnięcie? Czasem jak nie ma kupona codziennie to daję Ence Ispagulu trochę do papki, ale nie chciałabym przesadzić.

EwaSier

Avatar użytkownika
 
Posty: 88
Od: Pt lis 04, 2016 8:39

Post » Czw lut 09, 2017 23:03 Re: Jaka karma na nerki (Royal odpada Vet-Life też) znacie i

Nie , nie żartuję z tym prysznicem. Ale Stef odkąd go wzięliśmy był bardzo zainteresowany wodą i uwielbia siedzieć w wannie i polować na krople ( nawet teraz to robi!). Jeżeli Enka boi się wody to chyba bym nie ryzykowała z kolejnymi próbami. Myślę, że kluczowa jest kwestia sposobu kąpieli - Stef lubi być na rękach podczas brania prysznica ( wchodzę z nim do wanny i trzymam na ramieniu jak małe dziecko, drugą ręką polewam prysznicem). Gdybym włożyła go do wanny/miski z wodą myślę, że nie byłby zachwycony.
Współczuję doświadczeń z wetem - jak przeczytałam o wyciskaniu krwi z łapki to mi słabo. Nam ten pierwszy wet zafundował jeszcze usg pod narkozą, bo kot agresywny (pozostawię to bez komentarza, bo musiałabym użyć słów niecenzuralnych..).
Ja znowu nie miałam czasu poszukać tych artykułów o tłuszczu, ale pamiętam o Tobie. Niestety dopadło nas wszystkich choróbsko i trochę nie ogarniam rzeczywistości. Ale tą kwestię mam omówioną z nefrologiem i wiem, że spokojnie można dawać tłuszcz ( żeby tylko miał dobry skład - 100% tłuszczu).

Nie próbowałam Nutriboud-u, dopisuję do listy pytań do wet, w następny wtorek wizyta, na której będę chciała zapytać jeszcze raz o zęby. Stefan nigdy nie miał czyszczonych zębów ( kot agresywny, więc zwykle weci rezygnowali nawet z zaglądania do paszczy) i oprócz konieczności usunięcia trzonowców trzeba by mu ściągnąć kamień, stąd te 2 h. Wet powiedziała, że jeżeli poprawią się nam wyniki do tematu wracamy, ale od listopada niestety za stan stabilny uznajemy mocznik 200 :/

Nie spotkałam się z bezsennością u kotów. Obstawiam jakiś lek ( u nas np po Mirtorze w Stefa wstąpiły demony i wiem, że nie tylko u niego były takie skutki uboczne). Stefan teraz bardzo dużo śpi i odpoczywa ( o ile pozwala mu na to nasza córa :D ).
Podziwiam Cię Ewo za ciągłe pogłębianie wiedzy - ja muszę w 100 % zaufać naszemu wetowi, bo przy małym dziecku po prostu nie mam kiedy szukać info i czytać. Zresztą opieka nad Funiem to tak jak opieka nad 2 dzieci :-) Cieszę się natomiast bardzo, ze wreszcie trafiliśmy na odpowiedniego lekarza, któremu w końcu możemy zaufać i o wszystko zapytać. Jak chcesz to zapytam też o ten błonnik, ale na mój rozum to tak jak z lekami moczopędnymi - na jedno pomogą, ale też osłabią i wypłuczą organizm. Z błonnikiem myślę, że może być podobnie.
Dziękuję za namiar na zoona.pl - z lenistwa wszystkie suple kupuję u weta..
Ostatnio edytowano Czw lut 09, 2017 23:20 przez offfca85, łącznie edytowano 1 raz

offfca85

Avatar użytkownika
 
Posty: 41
Od: Pon sty 16, 2017 22:45

Post » Czw lut 09, 2017 23:16 Re: Jaka karma na nerki (Royal odpada Vet-Life też) znacie i

No i oczywiście umywalka to ulubione miejsce spoczynku Stefa - wiedzą nawet o tym na wp :D http://wiadomosci.wp.pl/gid,13141856,ka ... aid=118990 :lol:

offfca85

Avatar użytkownika
 
Posty: 41
Od: Pon sty 16, 2017 22:45

Post » Czw lut 09, 2017 23:30 Re: Jaka karma na nerki (Royal odpada Vet-Life też) znacie i

I jeszcze jedno "PS".
Pamiętaj, że leczysz kota, a nie jego wyniki. Każdy kot inaczej walczy z chorobą, każdy ma inny organizm i każdy inaczej reaguje na leki. Każdy kot też ma inną wolę i motywację do życia ( Twój jak widzisz ma ogromną, bo ma dla Kogo żyć :wink: ). Ja też się nasłuchałam, że koty, które miały lepsze wyniki już dawno się poddały i nie ma dla nas szans. Przypomnę, że u nas Crea od listopada nie spadła poniżej 6 ( w grudniu w kryzysie było nawet 7,1). Dodam też, że od listopada do lutego minęły już dawno 3 miesiące, a kot czuje się bardzo dobrze, skacze po meblach, je samodzielnie, bawi się z dzieckiem i żyje pośród nas. Nie warto dołować się statystykami. Cieszmy się każdym dniem i dobrym samopoczuciem naszych Futrzastych :-)

offfca85

Avatar użytkownika
 
Posty: 41
Od: Pon sty 16, 2017 22:45

Post » Pt lut 10, 2017 16:12 Re: Jaka karma na nerki (Royal odpada Vet-Life też) znacie i

Offca85, będę wdzięczna za dopytanie się o błonnik - na czuja nie powinien nic złego zrobić - tym bardziej skoro jest w Azodylu - ale zapytać nie zaszkodzi. Ewentualnie jakbyś miała okazję zapytać o te problemy ze snem w nocy będę bardzo, bardzo zobowiązana - ja naprawdę nie mam tu kogo zapytać i nie mam pomysłu z czego może to wynikać, bo leków już nie dostaje żadnych, które mogłyby wpłynąć na rytm snu i czuwania. Przekopałam ulotki i nic. W tej chwili ma tylko włączone: RenalVet, Famidyna, Lotensin, Alusal, płyny doraźnie, magnez, Azodyl, Vivomixx. Nic więcej póki co nie podaję bo w domu i tak nie je. A na wsi spała bardzo dobrze - ogólnie inaczej zachowywała się lepiej, może jednak to kwestia psychiki? W artykułach na temat PNN też nic nie widzę o śnie...

Co do poszukiwania informacji, to w pewnym sensie moja praca, może nie w odniesieniu do zwierząt, ale jednak, to moja naturalna reakcja na stres :) Choć wolałabym weta ze smykałką poszukiwacza :) Jak mój jeż Tosiek kiedyś zachorował to sami go wyleczyliśmy, nikt w Gdańsku nie wierzył, że coś mu jest, a głupek najadł się trocin i go zatkało na amen prawie. Powiem Ci, że podawanie leków nawet wkurzonemu kotu to jest nic w porównaniu z podaniem leków wkurzonemu jeżowi :))))

To super, ze masz na kogo liczyć. My coraz rzadziej jeździmy do weta i kombinujemy sami w domu coś zaradzić, z resztą dla Enki to mniej stresu, a to chyba najważniejsze. W marcu będę w Warszawie - rozważam (jeżeli Enka z nami będzie jeszcze) konsultację w Specvecie - bez kota, tylko z wynikami, żeby podpytać czy coś jeszcze mogę zrobić. Ale to zobaczymy jeszcze... To ponad miesiąc, nie wiem czy Enka da radę. Robi się coraz słabsza, czasem się potyka, plączą się jej łapki, ale o spacery po korytarzu w bloku wciąż się upomina wieczorami :)

Enka niewątpliwie ma waleczną duszę, nie dawali jej szans na przeżycie wtedy 4 lata temu jak ją znaleźliśmy, bo tak była zarobaczona, że mieliśmy do wyboru - albo pewna śmierć kota w wyniku niedrożności jelit, albo prawie pewna śmierć w wyniku zatrucia toksynami z rozpadu robaków po podaniu leków. Enka przeszła przez leczenie jak burza. Teraz też jakoś daje radę - nie sądziłam, że dotrwa do grudnia, a tu zaraz połowa lutego. Każdy dzień tego kota to cud. Oby nasze koteły żyły jak najdłużej w dobrej formie.

Na zoonie masz dużo suplementów i ceny są naprawdę konkurencyjne - zarówno Nutribound i RenalVet wychodzą o wiele mniej niż u wetów (może u Ciebie zdzierają mniej, choć nie sądzę, w końcu Warszawa). Warto zajrzeć i do suplementów dla nerkowców ale też dla rekonwalescentów. Polecam!
Dużo zdrowia, u nas w Trójmieście też panuje jakaś epidemia, wszyscy dookoła padają jak muchy w gorączce, był taki dzień, że tylko ja i jedna koleżanka przyszłyśmy do pracy. Mnie szczęśliwie takie infekcje jakoś omijają.

EwaSier

Avatar użytkownika
 
Posty: 88
Od: Pt lis 04, 2016 8:39

Post » Pt lut 10, 2017 21:17 Re: Jaka karma na nerki (Royal odpada Vet-Life też) znacie i

Wiem, że niektóre osoby konsultują się z dr Neską online ( oczywiście odpłatnie). Może warto się zorientować w SpecVecie czy taka opcja istnieje skoro i tak na wizycie byłabyś bez Enki? Ja ostatnio też byłam bez Funia, dla niego pobieranie krwi ( w grudniu co tydzień) to i tak ogromny stres i staramy się go ograniczyć do minimum

offfca85

Avatar użytkownika
 
Posty: 41
Od: Pon sty 16, 2017 22:45

Post » Sob lut 11, 2017 12:32 Re: Jaka karma na nerki (Royal odpada Vet-Life też) znacie i

Dzięki za info, przemyślę. Choć nie wiem czy będzie taka możliwość. Sytuacja od wczoraj mocno się zmieniła na gorsze u nas. Nagle pojawił się straszny kryzys. Wczoraj po powrocie z pracy zastaliśmy kicię słaniającą się na nogach. Wymiotowała nam do wieczora. Nie wiem co się stało tak nagle. Ostatnio wymioty były miesiąc temu i raczej było to ulanie, o którym wspominałam niż paw. Wczoraj nie byłam w stanie jej nakarmić. Co dałam, to za chwilę wszystko zwracała. Podaliśmy jej płyny, Metoklopramid i czekamy. Noc była ciężka, wieczorem zwolniło jej serduszko i oddechy, łapka po podniesieniu opadała, bo nie miała siły utrzymać jej w powietrzu.
Dziś jakby lepiej, wymiotów nie ma. Trochę ją nakarmiłam. Siedzę w domu i co 2h daję po 20-30 ml papki, no i dalej leki przeciwwymiotne i Famidyna. To jest chyba najgorsze w PNN, wygląda na to, że jest stabilnie, ze nic się nie dzieje nadzwyczajnego, a tu nagle takie pogorszenie. Nie wiem jak będzie dalej, czekamy, obserwujemy i miziamy.
Trzymajcie proszę kciuki...

EwaSier

Avatar użytkownika
 
Posty: 88
Od: Pt lis 04, 2016 8:39

Post » Nie lut 12, 2017 14:56 Re: Jaka karma na nerki (Royal odpada Vet-Life też) znacie i

Ojej :-( dopiero przeczytałam, u nas wczoraj też był kryzys... Jak sytuacja dzisiaj ????

Stef wczoraj odmawiał jakiegokolwiek jedzenia, nawet po 2 dawkach Peritolu. Oczywiście się złamaliśmy i zadziałała wołowina. Zjadł chyba 100g i leżał potem z wywalonym brzuchem, ale w szafie - nie miał ochoty aż do wieczora na żadne przytulasy i zabawy, a próby wyciągnięcia go z szafy kończyły się fukaniem, drapaniem itp. Dziś na szczęście już lepiej i wróciliśmy do karmy nerkowej ( od rana zjadł już 200g co uważam za sukces).

offfca85

Avatar użytkownika
 
Posty: 41
Od: Pon sty 16, 2017 22:45

Post » Nie lut 12, 2017 20:22 Re: Jaka karma na nerki (Royal odpada Vet-Life też) znacie i

Offfca85, dziękujemy. Wyglądało to dramatycznie, właściwie w piątek wieczorem już się pożegnaliśmy, Enka była bardzo słaba, przelewała się przez ręce. Czekaliśmy już tylko na koniec. Łez oczywiście było sporo, choć niby człowiek zdaje sobie sprawę, że może to nadejść w każdej chwili....
Ale szybka reakcja - płyny i leki zadziałały i dziś już jest stabilnie. Enka właściwie wróciła do stanu sprzed kryzysu. Nie wiem, może jednak to masło jej zaszkodziło? Przed PNN Enka była miłośniczką mleka. W pierwszym kryzysie jedzeniowym kupiłam jej więc mleko dla kociąt, które miało mało fosforu na zachętę. Piła je chętnie, ale po kilku godzinach był po nim pa za pawiem. Masło też jest z tłuszczu mlecznego, może jej zaszkodziło? Sytuacja wyglądała podobnie. Najpierw myślałam, że to pogorszenie wyników, ale jak wymioty przyszły tak poszły. Z resztą chyba dynamika była za duża. Druga sprawa, że w jednym pawiku widziałam resztki kapsułki z Azodylu sprzed ponad doby (daję tylko rano, w ciągu dnia idzie Vivo). Może jej przykleiło się do ściany żołądka i zrobiła się odleżyna? Już raz tak było, czytałam w necie, że niektóre koty pawiują po Azodylu.... Nie wiem, póki co dostaje płyny, leki przeciwwymiotne, zwiększoną Famidynę no i normalnie jedzenie ze strzykawki. Paw ostatni był w piątek ok. 22. Siły trochę wróciły, nastrój też. Enka chyba korzysta z kolejnego ze swoich siedmiu żyć, ale ja ledwo żyję :( Teraz smacznie sobie śpi (na bezsenność daliśmy jej wczoraj 1/4 2mg tabl. Relanium - uspokoiła się, śpi aż chrapie no i ma szansę zebrać siły po tym kryzysie).

Twój Stef to chyba taki mały manipulant, prawda? Niby nie chce jeść, ale jak dobra wołowinka to wcina na całego :) Wiadomo, koty to terroryści i szantażyści ;)) Dobrze, że się najadł, to najważniejsze! 200g karmy nerkowej (rozumiem, że mokrej?) to bardzo ładnie! U nas średnio schodzi 150g mokrej i 20g suchej (na Hillsie piszą, że 150g mokrej=40g suchej), a dla kota zapotrzebowanie dobowe to ok. 50g chrupek, więc jest spoko! Gratulacje! Brawo Stef!
Z drapaniem i brakiem ochoty na mizianie .... nieznana mi sytuacja. Enka zawsze ma ochotę na noszenie na rękach i na mizianie, tylko my czasem mamy dosyć (ale nie fukamy ani nie drapiemy) :)

EwaSier

Avatar użytkownika
 
Posty: 88
Od: Pt lis 04, 2016 8:39

Post » Nie lut 12, 2017 21:45 Re: Jaka karma na nerki (Royal odpada Vet-Life też) znacie i

Uff, dobrze, że już jest lepiej. Skoro się uspokoiło to może rzeczywiście to tylko masło.. Myślami jestem cały dzień z Wami. Stef wymioty (żółcią) + przeraźliwe miauczenie i utratę przytomności miał raz - i wtedy zaczęliśmy diagnostykę. Nie zapomnę tego do końca życia i boję się, że tak może to wyglądać kiedy nadejdzie kryzys. Przeprowadziłam bardzo trudną dla mnie rozmowę z wet jak wygląda postęp choroby ( na koniec tej rozmowy sama się pobeczałam) i bardzo boję się wymiotów, które na pewno nastąpią :-( Oby nie prędko.. Odpoczywaj Ewo i nabieraj sił razem z Enką ( Tobie zamiast Relanium należy się kieliszek-albo szklanka czegoś mocniejszego).

U nas sucha karma kurzy się w miseczce ( ale to i lepiej, bo nerkowcom raczej nie jest zalecana). Stef zjada mokre, ale tylko to co jest świeżootworzone i za każdym razem nowy smak. Z tego co wyrzucam spokojnie wykarmiłabym drugiego kota :/ A przytulasy i głaskanie są - ale dla wybranych i tylko kiedy on ma na to ochotę :-)

Trzymajcie się Dziewczyny !!!!

offfca85

Avatar użytkownika
 
Posty: 41
Od: Pon sty 16, 2017 22:45

Post » Nie lut 12, 2017 22:10 Re: Jaka karma na nerki (Royal odpada Vet-Life też) znacie i

Offfca85, dziękujemy serdecznie.
Właśnie odbyło się ostatnie na dziś karmienie Enki i dzień uznajemy za zakończony, na szczęście spokojnie. Jutro niestety poniedziałek i trzeba ruszyć do pracy, choć po takim weekendzie pełnym wrażeń ciężko się zebrać... Enka na szczęście zostaje z mężem, więc będzie pilnowana i na bieżąco po trochu karmiona. Jeśli znajdziesz czas i siłę, to napisz proszę co Ci powiedziała wet odnośnie przebiegu choroby. Na samym początku choroby Enki znalazłam taki opis w necie, jakaś dziewczyna zamieściła jak wygląda umieranie kota z PNN, ale potem już tego nie znalazłam, a za pierwszym razem za dużo chlipałam przy czytaniu, żeby się skupić :( To była noc bez Enki w domu, bo została na płukaniu w szpitalu i mało wtedy do mnie docierało. Przy jakich wynikach można spodziewać się pogorszenia stanu? Czy są jakieś wartości krytyczne, które Ci podali? Słyszałam o kotach, które funkcjonowały w miarę normalnie przy krea ok. 10...

Za kilka dni jak Enka dojdzie mam nadzieję do siebie, spróbuję dać jej tłuszczu, ale już teraz gęsi. U ludzi zbyt duża ilość tłuszczu wywołałaby objawy podobne do Enkowych, więc liczę na to, że to jednak masło - lepsze to niż cokolwiek innego. Może za bardzo chcę ją utuczyć? Enka dziś sporo śpi - i dobrze o to nam chodziło - wstaje na siku, jedzenie i mizianie (czyli co 2 godziny na 20 minut średnio). Kupon normalny (choć nie wiem po czym, bo piątek był na głodzie), ale ważne, że wszystko działa. W piątek już nawet nie było jej słychać burczenia w brzuszku. Wszystko spowolniło...

Co do wymiotów, pewnie należy się ich spodziewać, choć chyba koty nadmiernie ich nie przeżywają, Enka od razu po pawiu ma dobry humor i jakby czuła ulgę i radośnie uczestniczy w sprzątaniu. U nas sierpień i wrzesień to były miesiące, kiedy Enka wymiotowała często, właściwie niemal codziennie. Początkowo normalnie kłakami (była z niej taka lalunia dbająca o każdy cm2 futerka), ale potem tuż przed diagnozą żółtą pianą, zawsze nad ranem około 4. Teraz (poza piątkową akcją) wymiotuje sporadycznie na szczęście i oby tak zostało. W razie wymiotów polecam Ci Metoklopramid - zadziałał błyskawicznie. To klasycznie wypisywany lek, zapytaj wetów, na pewno Ci wypiszą receptę. Kosztuje grosze, daje się 1/10 tabl. okruszek malutki. Mieliśmy w domu tylko tabletki, ale na szczęście udało mi się je podać z odrobiną jedzenia i Enka za drugim razem ich nie zwymiotowała. Na przyszłość musimy kupić płyn do wstrzykiwań - bo podawanie leków przeciwwymiotnych u pawiującego kota to jakaś pomyłka.... Jutro kupię i w razie czego poda się z kroplówką. Notabene, dziś znów poszło podskórnie 100 ml bo Enka jakaś była niewyraźna z rana - w nocy chyba za dobrze spała i nie odbywało się rytualne bieganie po meblach i picie już teraz z 4 misek (nowa pojawiła się na biurku męża po tym jak wczoraj wsadziła głowę do jego kubka tam stojącego i próbowała wypić herbatę - kubek nie dość, że był za wysoki to jeszcze pusty, ale Enka nie poddawała się przez parę minut) :)

Trzymajcie się dzielnie, dziękujemy za ciepłe słowa i pozytywne myśli. Na szczęście tym razem się chyba udało, ale nie wiem, ile dostępnych żyć ma jeszcze mój kot ;)
Pozdrawiamy wciąż w komplecie,
Ewa i Enka
P.S. Coś mocniejszego raczej nie wchodzi w grę, paranoicznie się boję, że jak tylko coś wypiję to z Enką coś się stanie i trzeba będzie jechać do weta ....

EwaSier

Avatar użytkownika
 
Posty: 88
Od: Pt lis 04, 2016 8:39

Post » Nie lut 12, 2017 22:53 Re: Jaka karma na nerki (Royal odpada Vet-Life też) znacie i

Nie wiem Ewo czy dziś to najlepszy czas, żeby pisać o tej rozmowie..
Nie trwała zbyt długo, bo ja wpadłam w histerię jak usłyszałam, że zostało nam kilka miesięcy życia. Trudno jednoznacznie powiedzieć, że crea X i mocznik Y świadczy o stanie krytycznym. Każdy kot inaczej reaguje na parametry we krwi (Stef z mocznikiem 350 skakał po meblach i nie zauważyliśmy żadnej różnicy w zachowaniu jak przy moczniku 200 - a wiem, że są koty, które z takimi wynikami już dawno się poddały). Jego organizm zaadoptował toksyny ( PNN to stan przewlekły, on nauczył się z nim żyć). Także to nie wyniki są ważne, ale zachowanie kota.
O tym, że jest gorzej będą świadczyły wymioty w pierwszej kolejności, brak apetytu, pogorszenie ogólnej kondycji ( ruchy, wygląd sierści, zapach z pysia) i unikanie towarzystwa. I wtedy trzeba zrobić natychmiast badania, żeby zobaczyć co się dzieje w organizmie ( krew + usg). O tym, czy i jak można pomóc kotu będzie decydował w naszym przypadku nefrolog. Bardzo zapadło mi w pamięci, że pacjenci często pytają naszą wet czy kot może odejść przy nich, spokojnie i bez stresu w domu. Powiedziała, że śmierć w wyniku PNN to najgorsze cierpienie jakie można zadać przyjacielowi, że żaden kot nie zasłużył na taki ból i żeby natychmiast przyjeżdżać, gdy zauważymy coś niepokojącego...
Na dzień dzisiejszy jedynym sposobem na przedłużenie życia kota jest obserwacja + dieta + leki + nawadnianie + stały monitoring wskaźników ( u nas przy zaostrzeniu badanie było co tydzień, teraz pierwszy raz po 3 tygodniach - minęły 2 tyg, a ja już przebieram nogami, żeby je zrobić..).
Wet zwróciła też uwagę na to, że w tej chorobie bardzo ważna jest psychika kota - nie wolno przy nim płakać, denerwować się itp. bo on też to odczuwa. Trzeba celebrować każdy kolejny dzień, w którym kot jest w dobrej formie, cieszyć się nim i zachowywać "normalność". Będąc pod stałą opieką weta nikt nie pozwoli kotu cierpieć...
W naszym przypadku przy pogorszeniu stanu Stefa czeka mnie jeszcze wizyta u psychologa dziecięcego - jako, że sama nie mogę pogodzić się z tym co nas spotkało, raczej nie będę w stanie wytłumaczyć sytuacji 18-miesięcznemu dziecku, które jest za małe, żeby zrozumieć, że robimy wszystko, żeby pomóc Stefanowi. Adopcja w tym momencie drugiego kota ( dla mniejszego szoku dziecka) w tym momencie nie wchodzi w grę, bo byłby to tylko niepotrzebny stres dla Funia...

offfca85

Avatar użytkownika
 
Posty: 41
Od: Pon sty 16, 2017 22:45

Post » Pon lut 13, 2017 14:19 Re: Jaka karma na nerki (Royal odpada Vet-Life też) znacie i

Offfca85, to mnie trochę podłamałaś. Bardzo byśmy chcieli, żeby Enka odeszła w domu, wet ogromnie ją stresuje... Zobaczymy, muszę gruntowanie wszystko przemyśleć, co mi napisałaś. No i pogadać z moimi wetami...
Enka dalej ok, leki przeciwwymiotne odstawione, pawiów brak na szczęście.
Wiesz jak tak czytam o objawach pogorszenia, to Enka ma je od początku - może poza oddechem Bazyliszka, tzn. akurat po rozpoznaniu PNN przestało jej brzydko pachnieć z mordki... Dziwne .... Poza tym - nie je, jest słabsza, ma nastroszone futro ....
Ehh..
Oczywiście przy Ence jesteśmy weseli, gadamy do niej głupoty, nosimy na rękach itp. Tylko po cichu jak śpi człowiek sobie chlipnie czasem ....
Współczuję Ci podwójnie, rozmowa z córeczką to na pewno trudna sprawa, wręcz niewyobrażalna. Trzymaj się!
Adopcję też rozważaliśmy przez chwilę, ale to trzeba było zrobić wcześniej, póki Enka była tylko stara, a nie chora. Teraz byłby to przysłowiowy ostatni gwóźdź do jej trumny ....
Trzymajcie się!

EwaSier

Avatar użytkownika
 
Posty: 88
Od: Pt lis 04, 2016 8:39

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 26 gości