Kochani, jestem z Wami od siedmiu lat, ale milcząco, bez rejestracji. Miau.pl był mi wiele razy pomocą we wpadkach cukrzycowych mojego kota. Kotlet ma 14 lat, jest rudy, śliczny, ma delikatny charakter ... Kotlet jest przede wszystkim moim Przyjacielem od swojej maleńkości. Zawsze mnie żegnał, kiedy wychodziłam do pracy, witał wieczorem, kiedy wracałam do domu. Cukrzycę zdiagnozowano u niego w styczniu 2010 roku, zatem pól swojego życia przeżył jako cukiereczek. Poziom glukozy udało się nam - mnie i wetowi z kilkoma wpadkami skutecznie kontrolować, przy dużym dla mnie wsparciu Użytkowników tego forum, za co z całego serca Wam DZIĘKUJĘ!
Kotlet zawsze był duży, bo 7-kilowy, lubił zjeść, w swoim kocim życiu zjadł na pewno jedną krowę uwielbiał wołowinkę. Pod koniec grudnia stracił apetyt, nie pomagało proszenie "jedz za mamusię i za tatusia", witaminy, Calpo-Pet na apetyt. USG zrobione w piątek tydzień temu wyrokuje o nowotworze trzustki. Biopsja cienkoigłowa tego nie potwierdza /niezrozumiały jest dla mnie bełkot patomorfologa, ale przecież ja nie muszę tego rozumieć/. Intensywne leczenie w kierunku zapalenia trzustki /antybiotyki, kroplówki 3 x dziennie, leki p.bólowe - mam szpital w domu, z kroplówką zawieszoną na lamie sufitowej/ nie przynoszą oczekiwanej poprawy i to rokuje źle. Dziś wet pobrał krew na badania, by ocenić parametry wskazujące na nowotwór.
Wiem, że mój Kotlet wkrótce pójdzie na Tęczowy Most, znamy się jak łyse konie.
Dziękuję, że mogłam przez wiele lat korzystać z Waszych doświadczeń i rad.
Umieram z rozpaczy