Kochani, nasz Edward jest ponad rocznym kocurem brytyjskim, wykastrowanym w sierpniu 2015.
We wtorek 2 tyg temu zauważyliśmy problemy w oddawaniu moczu, w środę pojawił się krwiomocz i od razu pojechaliśmy do weta. Zrobił USG i stwierdził pogrubienie ściany pęcherza i cewki moczowej. Dostał trzy zastrzyki w srodę (BAYTRIL, TOLFINE, DEXAVEN) oraz trzy w czwartek (BAYTRIL, TOLFINE, FUROSEMID?). Wet powiedział, że podal leki o przedłużonym działaniu i powinien działać przez 3-4 dni. Wet kazał dawać mu pastę uro-pet przez 7 dni, potem 2x w tygodniu, a w drugim tygodniu od zastosowanego leczenia przywieźć mu mocz do badania jak wypłucze troche antybiotyk... i wszystko byłoby ladnie i pięknie, ale niestety problem powrócił
W sobotę zauważyliśmy ponownie krew w moczu, więc od razu wpakowaliśmy kota w transporter i pojechaliśmy do weta, ale nie naszego, bo ten niestety był nieobecny.
Trafiliśmy do Pani Weterynarz, która zapytała nas od razu o badania moczu, zapytała czemu jeszcze nie zostało wykonane zbadała kota, powiedziała o kryształach struwinowych, powiedziała, że to jest przyczyna na 99% ze względu na to, że problem nawrócił. Skomentowała, że Baytril powinien być podawany przez 5 dni, a nie dwa razy, wiec nie ma co się dziwić, że problem nawrócił. Powiedziała także, że po badaniu moczu będzie trzeba przenieść kota na karmę weterynaryjną Urinary albo RC albo Hills, żeby te kamienie rozpuścić. Podała kotu No Spę, Convenię oraz Metacam, kazała jak najszybciej zebrać mocz i dostarczyć do badania...
Teraz jesteśmy trochę w rozterce, właściwie zgłupieliśmy, bo nie wiemy kogo słuchać...
Proszę bardzo o radę... Wiem, że też wożenie go po innych wetach nie przyniesie dobrego efektu, a do tej pory leczenie naszego weta zawsze przynosiło pozytywny skutek:(