Serce mi pęka..Sparaliżowany kot.
Napisane: Pt lut 05, 2016 23:01
Witajcie.Chciałam tu opisać chorobę mojego kota i ciekawa jestem waszego zdania na ten temat.Otóż wszystko zaczęło się od zapalenia gardła. Kot był osowiały,śpiący i nie bardzo chciał jeść.Do tego pokasływał i sporo kichał,leciało mu też z oczków . Po wizycie u weta okazało się,że tak jak pisałam wcześniej miał zapalenie gardła. Dostał antybiotyk Enrobioflox (mogłam żle napisać ponieważ nie mogę się doczytać do końca),Tolfedine,kapsułki na odporność i osłonówkę ,kropelki do oczu. Po tygodniu takiej kuracji wszystko ładnie przeszło. Po dwóch dniach natomiast kot "skurczył się w sobie",mocno i głośno pokrzykiwał przy co drugim kroku,chodził na przykurczonych łapkach i płakał przy dotyku w okolicach grzbietu,ogona,brzucha. Po ponownej wizycie u weta (kot dostał zastrzyk przeciwbólowy) kot wrócił do normy i polecono obserwować mi jego zachowanie w kuwecie. Po 24 godzinach sytuacja się powtórzyła więc znów wizyta u weta i znów zastrzyk przeciwbólowy oraz tabletki na 5 dni (Tolfedine),izolacja i spokój.Jeśli to nie pomoże ma zalecone rtg,ponieważ podejrzewają zapalenie korzeni nerwowych.
Na obecną chwilę sytuacja wygląda tak:
Kot bardzo ładnie je i pije wodę. Korzysta z kuwety bez problemu (z siusianiem i koopą ok). Ma zapewniony całkowity spokój,nikt go nie dotyka,nie podnosi itp. Jednak bardzo cierpi,czy ktoś z was ma może jakieś doświadczenie z czymś takim?
Kot jest 10 letnim kocurem niewychodzącym.Nie wydaje mi się aby mógł doznać w domu jakiegoś urazu (okna zabezpieczone a jedynym wysokim meblem w domu jest lodówka na którą kot nie wchodzi),nikt nie ciągnął go za ogon,nie przytrzasnoł drzwiami ani nic z tych rzeczy.Jedyne co przychodzi mi do głowy to może poślizg,ponieważ uwielbia wskakiwać do wanny i w niej szaleć.Zupełnie nic nie przychodzi mi do głowy
Na obecną chwilę sytuacja wygląda tak:
Kot bardzo ładnie je i pije wodę. Korzysta z kuwety bez problemu (z siusianiem i koopą ok). Ma zapewniony całkowity spokój,nikt go nie dotyka,nie podnosi itp. Jednak bardzo cierpi,czy ktoś z was ma może jakieś doświadczenie z czymś takim?
Kot jest 10 letnim kocurem niewychodzącym.Nie wydaje mi się aby mógł doznać w domu jakiegoś urazu (okna zabezpieczone a jedynym wysokim meblem w domu jest lodówka na którą kot nie wchodzi),nikt nie ciągnął go za ogon,nie przytrzasnoł drzwiami ani nic z tych rzeczy.Jedyne co przychodzi mi do głowy to może poślizg,ponieważ uwielbia wskakiwać do wanny i w niej szaleć.Zupełnie nic nie przychodzi mi do głowy