Spotkałam znajomą. Zbulwersowaną strasznie, brakiem "człowieka w człowieku". No i jakoś zeszła rozmowa na zwierzęta (ja). Padło słowo "kot" i nie mogłam nawet myśli dokonczyć, bo od razu krzyknęła. "Qrwa! jak ja nienawidzę kotów !!!" Zaczęłam coś tam bełkotać ...ale nie dawała mi dojść do słowa.
No i było :
kot jest wredny , kot morderca, jak biedny człowiek ukochany umrze, to kot go natychmiast wpierd... a pies ?! Pies, to będzie siedział przy człowieku i nic... a wredny, niewdzięczny kot ... weźmie i zechla .
No to ja... (ciśnienie podwyższone, czuję jak gorąca ciecz, płynie w moich żyłach, wręcz zagotowana )... no tak - powiedz jeszcze,że gardła podgryzają .
No tego nie wie, być może nie ( bo jedzenie widziała w TV). Ale na pewno, na 100 % nie można popatrzeć kotu w oczy. No nie ma takiej opcji.
Hmm... pamiętam,że takie rewelacje, to ja słyszałam lata wstecz, jak jeszcze nie mieszkały w domu kociaki. I aż z tego wszystkiego, zrobiłam doświadczenie, patrząc kotce w oczy. Patrzyłyśmy sobie , bez mrugania , w oczy. Po czym kotka, pogadała lekko chyba zirytowana ( o co głupiej babie biega z tym wgapaniem się ) pacnęła mnie leciutko łapką ( bo moja kotka, nigdy nie paca z pazurkami, tylko lekko opuszkami, a ja to kocham, mniaaam
I jeszcze usłyszałam kilka rewelacji , na temat qrews...wrednych kotów. Nic nie docierało,żadne argumenty,a mój "człowiek w człowieku" w tamtej chwili, w stosunku do znajomej, zdechł w locie