W innej lecznicy lekarki były w szoku, że może być aż taki obrzęk. Zacewnikowany, z kroplówką został w tej lecznicy na weekend, cewnik wyrwał sobie następnego dnia, ale kroplówkę miał. Wrócił do domu podobno sikający we wtorek, no niestety u mnie nie chciał sikać. Podawałam no spę i antybiotyk. Po raz kolejny pojechaliśmy i tym razem kot w lecznicy został na 8 dni

Kocina mi sikał nie dużo, ale w miarę często i to pięknym strumieniem, aż do 25 lutego. Pojawiło się kropelkowanie w kuwecie, więc znowu zapalenie pęcherza, tym razem siedzi w domu, dostaje furagin i rozkurczowe, lub przeciwbólowy, w zależności od tego, co pozwoli sobie podać (tabletka/zastrzyk). to wszystko jest pod kontrolą i stałym kontaktem z lecznicą.
Problem mam ogromny natomiast z karmieniem, ponieważ mam dwa koty niewychodzące. Do czasu, kiedy Zenon się nie zatkał, suchy pokarm miały dostępny cały czas. Od kiedy wrócił po leczeniu dostawał RC Urinary h/d suche i w mokre. Kicia normalnie jada Purinę 3 w 1 dla sterylizowanych oraz saszetki Felix, Gourmet, Winston. Od wczoraj dostają suche i surowe mięso, a Zenon dodatkowo Uropet. I w sumie przyznam, że wykańcza mnie i walka z chorobą i zabieranie, lub zmienianie misek z suchą karmą, bo najchętniej to by wyjadały sobie nawzajem, a nie własne.
Zastanawiam się, jak w ogóle zorganizować karmienie, żeby one nie były głodne, a ja żebym mogła normalnie funkcjonować i przede wszystkim spać w nocy ( a nie pilnować, które jaką karmę wyjada z miski). Na razie jestem więcej w domu, ale niebawem chciałabym znowu pracować, póki co, kiedy mam sytuację, że może mnie nie być np. 9 godzin zostawiam trochę zmieszanej suchej karmy, ale to nie bardzo chyba służy obu kotom...
Ktoś coś? Jak sobie z tym poradzić?