Jedną nerkę ma mniejszą 3,3 x 2 cm, druga dobrej wielkości 3,9 x 2,8 cm (to raczej sprawa genetyczna,
jedno z rodzeństwa odeszło na nerki), w obrazie USG - obydwie nerki z zachowaną korą
rdzenia, z cechami wzmożonej echogeniczności warstwy korowej, z przebudową jak
zapalne przewlekłe. W tej mniejszej, prawej nerce - kamień (w 2012 r.) 2 mm.
Od 2-3 lat są kłopoty z pęcherzem: wynik moczu wygląda w zasadzie jednakowo:
cw. ok. 1,031-1,035
ph - słabo kwaśne lub obojętne
białko 28-29
barwniki krwi +++
leukocyty 0-2
erytrocyty - zalegają niezbyt gęsto (dużo)
świeże, zmienione, wyługowane.
Krew:
kreatynina zawsze: 2,1 - 2,5
mocznik w miarę w normie.
Mam też chlorki z 2013 r. - 126 (ciut powyżej normy), fosfor 5,4 (norma),
mocznik 85, wapń 12,5; magnez 2,8; kreatynina 2,4; sód 151 (norma).
Morfologia zawsze była idealna - ale to już było dawno. Nie wiem, jak teraz.
Przy takim obrazie moczu w 2012 r. (jeszcze bez struwitów) miał serię kroplówek, leki
(m.in. Cyclonamina), po których barwniki krwi spadły do ++ (było +++), białko do 21,
a erytrocyty do 30-40. Pobrany posiew wyszedł czysty. Ze względu na agresję
i brak możliwości kroplówkowania (choć 1 x w tygodniu) - sprawa się zamknęła i tak zostało.
I właśnie wtedy, podczas tego leczenia zaczęła się tak silna agresja.
Kot jest nieprawdopodobnie agresywny u lekarza. Dwie osoby nie są wstanie zapakować
go do transportera ustawionego pionowo (pupą w dół - kot warczy, wyje, wali pazurami na ostro tak,
że się go boję).
Gdy się uda - agresja u lekarza jest ogromna. To walka na śmierć i życie. Nie można podać kroplówki,
pobranie krwi to dramat.
Złapałam Lizakowi wczoraj mocz:
CW 1,035
obojętny,
białko 28,
barwniki krwi +++
osad moczu - obfity żółt.-krw.
leukocyty 0-2
erytrocyty - zalegają niezbyt gęsto (dużo)
świeże, zmienione, wyługowane.
doszły struwity (dość liczne) i flora bakteryjna - dość liczna.
Z badaniem moczu poszłam sama do weta (taki sobie, całodobówka), bo kot
to straszna agresja. Dostałam antybiotyk, Metacam (

Metacamu nie podałam, bo Lizak wcale nie pokazuje, że coś go boli. Mój drugi kot był
ostatnio już prawie zatkany - kroplekował, wylizywał cewkę moczową. Na szczęście
udało się u Hugcia w porę zareagować.
Przy poprzednich badaniach nie było flory bakteryjnej, posiew w 2012 r. wyszedł czysty,
dlatego oprócz płynoterapii i Cyclonaminy nie było nic więcej.
Czy może krwawić z nerki, tej, w której jest kamień? Jeśli tak - mamy permanentny stan
zapalny, neverending story, bo kotom takich kamieni się nie rozbija.
Wiem, że przydałoby się bardzo badanie krwi, ale ja nie jestem w stanie tego zrobić,
bo kot potwornie walczy. "Głupi jaś" walnie w nerki. Ten wczorajszy wet, który został
rok temu boleśnie udrapany w rękę przez Lizaka (do dziś blizna 2 mm) proponował właśnie
lekką narkozę, bo jemu tak agresywny kot zszedł na serce przy pobieraniu krwi.
Nawet jeśli się uda i nerki wyjdą źle - ja tego kota nie będę mogła leczyć. Jemu już
teraz dobrze by zrobiła kroplówka (np. wysikać struwity), może zapobiegając
wysokim parametrom nerkowym.
To jest cudowny kot, o cudownym charakterze, w domu - przekochany, można
z nim dosłownie zrobić wszystko, a on "powie"- kocham cię.
Mojej mamie wydaje się, że Lizak schudł, ja tego nie widzę. Waga jego to ok.6 kg,
choć na przestrzeni lat spadła. To kotek-trzpiotek, wariatuńcio, niezdara, taka
pierdółka. Jest żywy, chce się ciągle bawić z 10-letnik Hugciem (kanapowcem).
Wydaje mi się, że mnie je - choć on nigdy nie skupiał się na jedzeniu jak Hugo.
Co ja mam zrobić????
