Kot nie pozwala sobie podać kroplówki podskórnej

Witam i bardzo proszę o rady:)
Tydzień temu dowiedziałam się, że mój kot ma chore nerki i od tego czasu mam mu robić kroplówki. Problem w tym, że to w wypadku tego kota jest po prostu niemożliwe. Przeszukiwałam to forum w poszukiwaniu podobnych wątków i znalazłam wiele osób, które bały się to zrobić, które miały z tym problemy, ale nie znalazłam nikogo, kto zupełnie nie dałby rady tego zrobić. Dlatego nie wiem już, czy to ze mną, czy z kotem jest coś nie tak.
A wyglądało to tak:
Pierwsze dwie kroplówki dostał od weterynarza
Trzecią postanowiłam zrobić wreszcie sama, mimo że nie miałam wtedy nikogo do pomocy. Byłam naprawdę przerażona, ale o dziwo wyszło super, tak jakby kot w ogóle tego nie zauważył.
Czwartą też robiłam na początku sama - niestety próbowałam wbić igłę kilka razy, więc trochę go pokłułam. Kiedy w końcu mi się udało, był nadal spokojny, ale jak puściłam płyn, zamiauczał i uciekł. Po jakimś czasie próbowałam mu podać tę kroplówkę juz z pomocą drugiej osoby, która go trzymała, udało nam się mu podać tylko część płynu, bo strasznie się wyrywał
Od tego momentu już jest coraz gorzej, próbuję codziennie i codziennie ląduję z kotem u weterynarza, przed którym już mi głupio, bo on mi ciągle tłumaczy, jak mam do tego podejść, a ja ciągle nie potrafię;p Po prostu za każdym razem kiedy tylko go dotykam w okolicach boczków, on się bardziej wyrywa, dostaje jakiegoś szału, wyje jak zarzynany, więc już tylko czekam, aż sąsiedzi wezwą TOZ:), a przede wszystkim spina się tak, że nie daję rady złapać skóry do wkłucia. Zresztą nawet gdyby mi się udało, to przy takim szale nie ma szans, żeby ją tam potrzymać przez te parę minut. Weterynarz mówi, że kot wyczuwa mój strach, i zapewne tak jest, ale np. za drugim razem nie zestresowałam się specjalnie, zachęcona powodzeniem przy pierwszej kroplówce. Z kolei dzisiaj wzięłam coś na uspokojenie, więc tez byłam dosyć opanowana:)
No po prostu nie wiem, co robić. Dziś niedziela, więc do weta nie pójdę i kot zostaje bez kroplówki. Czy ktokolwiek miał taki problem? Czy myślicie, że z takim walecznym kocurem da się wygrać?
Tydzień temu dowiedziałam się, że mój kot ma chore nerki i od tego czasu mam mu robić kroplówki. Problem w tym, że to w wypadku tego kota jest po prostu niemożliwe. Przeszukiwałam to forum w poszukiwaniu podobnych wątków i znalazłam wiele osób, które bały się to zrobić, które miały z tym problemy, ale nie znalazłam nikogo, kto zupełnie nie dałby rady tego zrobić. Dlatego nie wiem już, czy to ze mną, czy z kotem jest coś nie tak.
A wyglądało to tak:
Pierwsze dwie kroplówki dostał od weterynarza
Trzecią postanowiłam zrobić wreszcie sama, mimo że nie miałam wtedy nikogo do pomocy. Byłam naprawdę przerażona, ale o dziwo wyszło super, tak jakby kot w ogóle tego nie zauważył.
Czwartą też robiłam na początku sama - niestety próbowałam wbić igłę kilka razy, więc trochę go pokłułam. Kiedy w końcu mi się udało, był nadal spokojny, ale jak puściłam płyn, zamiauczał i uciekł. Po jakimś czasie próbowałam mu podać tę kroplówkę juz z pomocą drugiej osoby, która go trzymała, udało nam się mu podać tylko część płynu, bo strasznie się wyrywał
Od tego momentu już jest coraz gorzej, próbuję codziennie i codziennie ląduję z kotem u weterynarza, przed którym już mi głupio, bo on mi ciągle tłumaczy, jak mam do tego podejść, a ja ciągle nie potrafię;p Po prostu za każdym razem kiedy tylko go dotykam w okolicach boczków, on się bardziej wyrywa, dostaje jakiegoś szału, wyje jak zarzynany, więc już tylko czekam, aż sąsiedzi wezwą TOZ:), a przede wszystkim spina się tak, że nie daję rady złapać skóry do wkłucia. Zresztą nawet gdyby mi się udało, to przy takim szale nie ma szans, żeby ją tam potrzymać przez te parę minut. Weterynarz mówi, że kot wyczuwa mój strach, i zapewne tak jest, ale np. za drugim razem nie zestresowałam się specjalnie, zachęcona powodzeniem przy pierwszej kroplówce. Z kolei dzisiaj wzięłam coś na uspokojenie, więc tez byłam dosyć opanowana:)
No po prostu nie wiem, co robić. Dziś niedziela, więc do weta nie pójdę i kot zostaje bez kroplówki. Czy ktokolwiek miał taki problem? Czy myślicie, że z takim walecznym kocurem da się wygrać?