» Czw lip 13, 2017 18:37
Re: Kot nerkowy dla początkujących: wydanie 2, najnowsze
Znowu wracam na forum po dłuższej przerwie... :/ i niestety znowu ze złymi wiadomościami, a optymizm, który we mnie był uleciał a ja rycze jak dziecko... Mój dzikus znowu sika po łóżkach:( Jestem załamana bo cały czas jest pod kontrolą i na lekach. Ostatni mocz idealny, kicia przyjmuje Urikrill drugi miesiąc i brała jeszcze takie "rybki" do wyciskania na nerki, też około miesiąc. Siedzi zamknięta w pokoju, łóżko obleczone folią, dywan zwinięty... Na samą myśl o weterynarzu robi mi się słabo, a skoro znowu jest objaw a mocz czysty - to pewnie skończy się na pobieraniu krwi (kreatynina przed leczeniem 2,4). Po ostatnim mam blizny do tej pory, kicia jest dzika i agresywna, płakać mi się chce, że będę ją torturować znowu... a ona mnie:( Czuję się fatalną właścicielką, która nie umie wyleczyć kota i wszystko robi źle, wczoraj rycząc w nocy myślałam, że powinnam znaleźć jej dom w którym będą się znali na zwierzętach z urologicznymi problemami i w końcu jej pomogą. I będzie ich zwyczajnie STAĆ na to wszystko, bo przy moich zarobkach 1000 zł/miesiąc, jeszcze minus 300 zł kredyt studencki to tylko się załamać... Wiem, że piszę jak dzieciak i pewnie Was nieźle zirytuję, ale musiałam to z siebie wyrzucić. Oczywiście na myśl o oddaniu jej serce mi się kroi i ryczę jeszcze bardziej, nawet nie wiem gdzie bym znalazła jej taki dom, w którym miałabym pewność, że będą umieli się nią opiekować a nie wyrzucą za okno jak obsika cokolwiek... Musiałyby to być osoby z doświadczeniem i cierpliwością, już widzę te tłumy chętnych na kicię sikającą po domu, w dodatku agresywną i drapiącą z całej siły. Wiem jak okropnie brzmi to co piszę. Tym bardziej mam doła patrząc na Waszą walnę o podopiecznych i siłę. Ale też żal, jak widzę te biedne, chore koty pod kroplówką, pełne miłości w oczach. Już widzę moją pod kroplówką, prędzej wydrapałaby mi i wetowi oczy... Poza tym ma apetyt, jest zadowolona i dzika. Gdyby nie forum, byłabym pewna, że mnie nienawidzi i sika specjalnie. Wiem, wiem, że tak nie jest, ale patrząc na jej agresję kiedy tylko wezmę ją na ręce, kiedy pogłaszczę a ona nie ma na to ochoty i rzuca się na mnie jak tygrys z całej siły... to jeszcze trudniej mi to wszystko znieść. Przepraszam za tak niedojrzały i rozemocjonowany wpis.