Od 2006r wynajmowalismy mieszkanie w starej kamienicy.Dokarmialiśmy tam trójkę wolno żyjących kotów,zapewnialiśmy opiekę weterynaryjną w razie potrzeby oraz małym kociakom nowe,odpowiedzialne domy.Wszystkie koszta spadały na nas oraz na ponad 65-letnią sąsiadkę.
W sierpniu 2012 przeprowadziliśmy się.Dość często odwiedzaliśmy wyżej wspomnianą sąsiadkę oraz koty oczywiście

W tym roku,dokładnie we Walentynki poszliśmy ponownie...Wracając do domu zauważyliśmy kota,który za nami podążał.Po kilku próbach odgonienia jej zdecydowaliśmy,że zabieramy ją ze sobą,że zamieszka z nami.Jest to ta"nasza"kotka,która spędzała u nas najwięcej czasu.Wiek-6,może 7 lat.Tego samego dnia odrobaczenie,odpchlenie,krew...I słowa pięcioletniego synka,który stwierdził,że ona musi u nas zostać bo wszyscy chcą małe koty,a tymi starszymi nie ma kto się zająć.Dostała imię,własny kąt,kuwetę.
Wyniki krwi-mocznik 182,kreatynina 9.03...Jednocześnie jak przyszły wyniki,przestała jeść...Do tej chwili jest na kroplówkach Baxter-wyniki krwi po tygodniu mocznik 284,kreatynina 5.31.Po kolejnych 7 dniach-mocznik 150,kreatynina 4.70 i znów po tygodniu-mocznik 226,kreatynina 4.80...Jej samopoczucie od 1.03 jest idealne,podajemy Ipaktine,a ja śledzę Wasze forum i błagam Was o pomoc dla niej...
Nie posiadamy auta,ja jestem osobą bezrobotną i wraz z 5 letnim dzieckiem pozostaję na utrzymaniu męża.Mamy też psa,też takiego połamańca życiowego jak te koty...
Nie stać nas,ku.wa,nie stac na pomoc dla niej.Wczoraj dostała kroplówkę,a na kolejną mamy zgłosić się w czwartek.Początkowo chodziliśmy codziennie,później co drugi dzień,teraz dwa razy w tygodniu.Sama kroplówki nie potrafie podać-próbowałam kilkakrotnie.Nie mamy nikogo kto dostarczyłby ją do weta-nefrologa,nie mamy nikogo kto wspomoże karmą.
Błagam Was-jeśli jest ktoś kogo stać finansowo na pomoc dla niej-proszę zabierzcie ja od nas i spróbujcie uratować.Nie proszę Was o przelanie kasy na konto,o dostarczanie paczek z karmą,proszę najpierw o zabranie jej do weta który się na nerkach zna.Proszę o próbę przedłużenia jej życia...Jeżeli ktokolwiek z Was ma taką możliwość-błagam...Nas już naprawde nie stac nawet na kroplówki...Nie ukrywam,że wolałabym żeby mieszkała z nami nawet gdy ktos z Was ją od nas zabierze do kliniki z prawdziwego zdarzenia...
Mieszkamy w woj.kujawsko-pomorskim,we Włocławku.Włocławski TOZ odpada.
Jeśli macie jakies pytania,proszę piszcie,chętnie odpowiem,podam mój numer,a jednocześnie proszę i zapraszam do naszego mieszkania osoby mogące jej/nam pomóc w celu konfrontacji naszej sytuacji materialnej,jeśli jest taka potrzeba.
BŁAGAM,POMÓŻCIE