» Sob lut 03, 2018 13:13
Re: SUK czyli FIC. Idiopatyczne zapalenie pęcherza moczowego
podczepiam się pod stary wątek, w nadziei, że ktoś zajrzy.
Krótki opis - Miśka vel Mycha, najstarsza rezydentka, w maju skończy 11 lat, u mnie od 8 tyg. życia. W mlodości - kilka zapaleń krtani, oskrzeli, ostateczna diagnoza - nosicielka kalici, z astmą w pakiecie. Astma delikatna, niewielkie napady kaszlu, głownie zimą. Kota jest wychodząca, choć z wiekiem wychodzenie przy niesprzyjającej porze roku ogranicza się do wyskoczenia na siku.
Dwa lata temu zapalenie pęcherza, objawy ustąpiły niemal natychmiast po podaniu bunondolu i enroxilu, moczu nie udało się zbadać, pęcherz był pusty. Leczenie, mimo braku objawów, dokończyłam. Wyniki z krwi krea/urea prawidłowe.
Trochę ponad dwa tyg temu powtórka - Mycha biega do kuwety co 5 min, robi kropelkę, potem znów i znów, i znów. To bylo w czwartek, do weta pojechałam w piątek rano, przed pracą. Za jednym zamachem "zafundowałam" jej panel geriatryczny z krwi - wyniki niemal idealne, ciut obniżone parametry krwinkowe, wskazujące na niedobór żelaza. USG - czyste, moczu nie udało się pobrać, bo pęcherz znów pusty. Dostala bupaq na trzy dni (to też buprenorfina, jak bunondol, dedykowana zwierzętom) i enroxil na 7 dni. Skończyla bupaq w poniedziałek wieczorem, w środę wieczorem zaczęla znów biegać do kuwety. W czwartek znów do weta, została w lecznicy, aby nawodnić i pobrać mocz. Udało się - ph 5,5, pojedyńcze erytrocyty, trochę białka ...w osadzie brak krysztalów, pojedyńcze nabłonki - no mocz niemal jak marzenie. Enroxil przedłużony, bupaq na kolejne 5 dni. Sugestia FIC i podawania aminotryptyliny. Też uważam, że problem leży w misinej głowce. Ona jest zdeklarowaną jedynaczką, nie lubi innych kotów - a mam ich jeszcze trzy. Problem leży w najmłodszej stażem kotce, która za wszelką cenę chce przejąć berlo i tron królowej. Nie, nie ma walk, jest wojna podjazdowa..
We wtorek skończył się bupaq, w czwartek wieczorem, zaczął się horror - biegi do kuwety co chwilę, próby wysikania się gdziekolwiek - wszędzie kropelki podbarwione krwią. TŻ podjechał do lecznicy, przywiozł receptę na tę amitryptylinę (poczytałam w międzyczasie trochę, pogadałam z zasikanymi) i kolejne dawki bupaqu na weekend. Mycha dostala wczoraj wieczorem i dziś rano, do tego ok 10 ćwiartkę psychotropa. Do kuwety biega nadal....
Pytanie - jak jej pomóc ? jak powstrzymać ten nacisk na pęcherz ? (wiem, jak to boli) Czy mogła się uodpornić na opiaty ?
Dodam - Mycha była trochę otyła, w ciągu dwóch lat schudła pół kg, zeszła z 5,4 do 4,9. Jest dużą kotką, ciut w typie brytka. Je niemal wyłącznie mokre, nie najlepsze, bo bozita, ale nic lepszego nie akceptuje. Chrupy - mimo, że stale dostępne - olewa, czasem z nudów chyba jakiegoś chrupnie. Pije sporo, od jakiś trzech lat, jak zamiast miseczki z wodą koty mają swój garnek przy zlewozmywaku. Do tego popija też mleko, po którym nie ma żadnych sensacji, a uwielbia. Mięsa nie rusza, czasem skubnie kawaleczek karkowki, schabu, piersi z kuraka. Jak na kotkę w tym wieku ma piękne ząbki - niewielki kamień tylko przy ostatnich ząbkach, takie minimalne zażólcenie.
Kuwetę mam w domu jedną, ale praktycznie była nieużywana, zdażalo się, że przez kilka/kilkanaście tyg była w ogole nie używana. Czasem któryś kot walnął w nocy kupsztala....Czyli teraz kuweta jest tylko Mychy....